Władze Mediolanu, chcąc wyjść naprzeciw oczekiwaniom lokalnych mieszkańców, którzy są zmęczeni nocnym życiem miasta, zaproponowały przepisy przewidujące między innymi zakaz sprzedaży lodów po północy. Ich zdaniem doprowadzi to do ograniczenia hałasu. Pomysł budzi kontrowersje.
Władze Mediolanu w połowie kwietnia przedstawiły propozycję wprowadzenia przepisów, na mocy których zakazana ma być sprzedaż jedzenia na wynos po północy w najbardziej obleganych przez turystów dzielnicach miasta. Zakaz dotyczyłby wszystkich rodzajów jedzenia, od lodów, przez pizzę po napoje. Miałby obowiązywać już 30 minut po północy w ciągu tygodnia i od godz. 1:30 nad ranem w weekendy i dni świąteczne. W tych godzinach bary i restauracje musiałyby zamykać również swoje ogródki.
Zakazem miałoby być dotknięte 12 obszarów w centrum Mediolanu, w tym Brera, Ticinese, Darsena, Arco della Pace, Lazzaretto, Navigli, Corso Como i Corso Garibaldi. Zakaz miałby wejść w życie już od maja i obowiązywać do listopada, a zatem w szczycie sezonu turystycznego.
ZOBACZ TEŻ: Zakaz palenia na ulicy w odległości mniejszej niż 5 metrów od innych. Kolejne miasto wprowadza ograniczenia
Wojna o lody w Mediolanie
Urzędnicy argumentują, że celem takich regulacji jest zapewnienie spokoju lokalnym mieszkańcom. Według nich dzięki temu ludzi na ulicach będzie mniej, a tym samym nie będą stwarzać tak dużego hałasu. Marco Granelli, zastępca burmistrza miasta ocenił w mediach społecznościowych, że "celem jest odnalezienie równowagi między spotkaniami towarzyskimi i rozrywką a ciszą i spokojem mieszkańców".
Jednakże pomysł spotyka się ze stanowczym sprzeciwem przedstawicieli przedsiębiorców, którzy zwracają uwagę m.in. na to, że późne jedzenie lodów to element włoskiej kultury. - Co przeciętna włoska rodzina robi latem? Po posiłku idzie na spacer, a potem na lody - podkreślił Marco Barbieri, sekretarz generalny mediolańskiego oddziału organizacji Confcommercio w rozmowie z portalem "Observer". - To klasyczna tradycja, więc jasne jest, że jeśli się ingeruje w tego typu kulturowe przyzwyczajenia, ludzie nie będą zadowoleni - dodał.
Według niego zakaz sprzedaży jedzenia na wynos nie rozwiąże problemu zbyt dużego hałasu w turystycznych dzielnicach. - Zakaz picia wody z butelki czy jedzenia lodów lub pizzy podczas spaceru po Darsenie nie rozwiąże niczego, ponieważ ludzie nadal będą spędzać czas na dworze - podkreślił. - Czy 25-latek pójdzie do domu o północy tylko dlatego, że nie dostanie jedzenia na wynos? A co z turystami, którzy po prostu chcą po północy zjeść lody? Czy urzędnicy zdają sobie sprawę z tego, co robią? - pyta Barbieri.
Na jego zarzuty szybko odpowiedział sam burmistrz Mediolanu Giuseppe Sala. - Proszę, by przyszedł do mojego biura, ponieważ mam setki zgłoszeń od mieszkańców, którzy proszą o to, by mogli się w nocy wysypiać. Nie mogę nie reagować na ten problem, to nie dziwactwo, ale potrzeba wielu osób (...) - podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, cytowany przez "Guardiana". - Nie zmieniamy zasad wszechświata, ale nakładamy bardzo niewielkie ograniczenia - stwierdził.
Mediolan w przeszłości już podjął podobną próbę ograniczenia hałasu w mieście. W 2013 roku władze chciały zakazać sprzedaży lodów w godzinach nocnych, ale spotkało się to z dużym sprzeciwem, przez który wycofano się z tych zamiarów.
Źródło: Guardian, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock