"Ludziom na kalkulatorze wychodzą kosmiczne pieniądze. Tak to nie będzie"

Źródło:
tvn24.pl
Pożar na Połoninie Caryńskiej w Bieszczadach w kwietniu
Pożar na Połoninie Caryńskiej w Bieszczadach w kwietniuMirosław Piela - Przewodnik Bieszczadzki
wideo 2/4
Pożar na Połoninie Caryńskiej w Bieszczadach w kwietniuMirosław Piela - Przewodnik Bieszczadzki

Trudno tam dojechać, przetrwać zimę, zawsze trochę pieniędzy trzeba trzymać w skarpecie, bo bywa, że brakuje prądu i bankomat nie działa. Jest też problem z pracownikami. - Zawsze trzeba było ich tutaj ściągnąć, dać im mieszkanie - mówi w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl Ewa Żechowska, szefowa bieszczadzkiej Chaty Wędrowca. - Jest taki przesąd, że pierwsze cztery lata są weryfikacją. Jak ktoś je przeżyje, to jest duża szansa, że w Bieszczadach zostanie - mówi Marta Gawron, właścicielka domków U Szoguna. Nie zamieniłaby jednak Wetliny na żadne miasto.

W Wetlinie, podkarpackiej wsi, są dwa sklepy spożywcze, dwie budki z lokalnymi serami i miodem, nie ma pociągów, szkoły, lekarza, mechanika, apteki. Za to na słupach wiszą oferty turystyczne, bo wokół mamy jak w bajce. Połonina Wetlińska, nowa trasa na szlaku Przełęcz Wyżna-Dział, widokowa trasa na górę Dwernik-Kamień, masyw Bukowe Berdo, Zagroda Żubrów, Rezerwat Przyrody Sine Wiry, Połonina Caryńska.

BieszczadyAdam Sobolewski tvn24.pl

W Bieszczadach sezon turystyczny zaczyna się oficjalnie w maju, ale od przedsiębiorców słyszymy, że prawdziwe tłumy będą dopiero od lipca.

- Do nas zawsze były gigantyczne kolejki, już od parkingu. Najpierw ktoś stał półtorej godziny, aby dostać się do Chaty Wędrowca, a potem kolejne tyle w środku czekał na posiłek. Czy o to nam chodziło? - zastanawia się w rozmowie z tvn24.pl Ewa Żechowska, która kultową Chatę Wędrowca w Wetlinie otworzyła z mężem w 2003 roku.

- Nie.

Sto kilogramów jagód, pięćdziesiąt kilogramów mąki

Lokal sprzedali jesienią poprzedniego roku, funkcjonuje on już po inną nazwą. - Wyrośliśmy w służbie turystom, bo wcześniej prowadziliśmy dwa górskie schroniska PTTK: Bacówkę pod Małą Rawką oraz Schronisko Kremenaros. Tam każdy turysta był ugoszczony, o której by nie przyszedł. A w knajpie po tylu latach po prostu się przelało, był stres, kołowrotek. U nas na sali w jednym czasie było po 150 osób - mówi.

- Latem poprzedniego roku stwierdziliśmy, że to za dużo nas kosztuje. To, że codziennie musisz rozpakować sto kilogramów jagód, pięćdziesiąt kilogramów mąki. Zatracasz się w pracy - dodaje.

Uważa, że te tłumy nie brały się znikąd. - Nasze dania, które klienci nazywali kultowymi, na przykład baraninówka czy Naleśnik Gigant mój mąż Robert dopracowywał trzydzieści lat. Naleśnik zyskał tytuł Certyfikowanego Bieszczadzkiego Produktu Lokalnego. Sukces knajpy nie polega na tym, że masz jedną fajną potrawę. Tam się musi dużo rzeczy złożyć. Czasami przecież wracamy do jakiegoś miejsca, bo lubimy ludzi za barem - wyjaśnia.

Chata Wędrowca, Trzynastka, BieszczadyMateriały prywatne Ewa Żechowska

Ewa tłumaczy, że w Bieszczadach to właśnie z pracownikami był zawsze problem. - Od kiedy tu jesteśmy, czyli od trzydziestu lat, to nigdy nie było tak, że byli ludzie do pracy. Zawsze trzeba było ich tutaj ściągnąć, dać im mieszkanie. Wszystkie pokoje na wynajem, które mieliśmy przeznaczone dla turystów, oddaliśmy naszym pracownikom. Wśród pracowników mieliśmy ludzi nawet z Nepalu - zaznacza.

W Wetlinie mieszka 340 osób. - Tu każdy dom to jest firma. Każdy dom to jest biznes. Jak ci brakuje pracownika na zmianie, to nie zadzwonisz do sąsiadki, bo ona ma swoje pokoje na wynajem, które właśnie sprząta. Zajmuje się swoim biznesem - wyjaśnia.

Praca w gastronomii jest ciężka. Ewa nie lubiła maili o tym, że ktoś rzuca wszystko i jedzie w Bieszczady, chce być u niej kelnerem. Nie mogli zatrudniać amatorów.

- Jeśli ktoś nie pracował w gastronomii, to nie wie, jaka jest to potwornie ciężka praca. Trzeba stanąć przy zmywaku, myć pięćset talerzy dziennie. W mailach ludzie piszą, że ktoś pracował w urzędzie, siedział przy biurku, wypełniał papierki. To oznacza, że nigdy nie miał do czynienia z prawdziwą gastronomią - zwraca uwagę.

Co jest trudnego w zmywaniu naczyń? - Trzeba być fizycznie wytrzymałym. Niezwykle. Tu najbardziej nam się sprawdzały dziewczyny z Ukrainy, które wcześniej pracowały w rolnictwie. Jeżeli chodzi o pomoc kuchenną czy kelnerów, to trzeba sobie wyobrazić, że jak rusza sezon, to wchodzi tłum gości. Nie ma czasu tłumaczyć komuś podstawowych spraw. O kucharzach nie wspomnę. Musi być to ktoś pewny, kto zrobi tę samą jakość, którą goście pamiętają. Oni przecież wracają zjeść te same dania, po ten sam smak. Takiemu kucharzowi też trzeba dobrze zapłacić i to są pokaźne pensje - podkreśla.

"Na kalkulatorze wychodzą im kosmiczne pieniądze"

Bieszczady przyciągają tych, którzy chcą zakładać knajpy. - I te plany realizują. Byli tacy, co robili to po swojemu, nie korzystając z rad, również naszych. Żadnej z tych osób tutaj już nie ma - wskazuje.

Pytamy, dlaczego? - Ludzie zwykle przyjeżdżali zaaferowani, że Bieszczady są piękne, że knajpę będą prowadzić, że to tak dobrze brzmi. Tu zarabiasz tylko przez dziewięćdziesiąt dni w roku. Nie ma mowy o sezonie zimowym w Bieszczadach. Ludzie czasami myślą, że wybudują dom, przeliczą sobie, ile mogą zarobić na wynajmie pokoi przez 365 dni. Na kalkulatorze wychodzą im kosmiczne pieniądze. Tak to nie będzie - przestrzega.

I u Żechowskich w ubiegłym roku było przetasowanie. - Przed wakacjami okazało się właśnie, że to będzie pierwszy rok, gdzie nie uda się zebrać zespołu do pracy. Nikt z doświadczeniem nie odpowiadał na ogłoszenia w internecie. Przyjeżdżały czasami spontanicznie jakieś osoby, które mówiły, że chcą pracować, ale nikt się nie utrzymał dłużej niż cztery dni - mówi.

Ewa i Robert od trzech lat prowadzą odnogę Chaty Wędrowca, czyli Trzynastkę, sklep z lokalnymi produktami, księgarnią, barem z alkoholem oraz kawą. - Tutaj już pracujemy z naszą córką Michaliną i synem Maksem. Czyli teraz mamy pierwszy sezon od tylu lat, kiedy nie musimy organizować obsługi trzydziestu osób na lato do pracy. To pierwszy raz, kiedy rodzinnie możemy w wolny dzień iść na spacer, bo mamy czas na odpoczynek - cieszy się.

Chata Wędrowca, Trzynastka, BieszczadyMateriały prywatne Ewa Żechowska

Obok Trzynastki do dyspozycji turystów są też nowe domy do wynajęcia. Położone są na tak zwanym wetlinowym Manhattanie, przy zejściu ze szlaku z Połoniny Wetlińskiej i Smerka. - Cały teren jest strefą zieleni ze starym sadem i łąką kwietną. Domy sąsiadują z gospodarstwem rolnym, w którym są owce i kozy. To są 82-metrowe domy pomyślane w ten sposób, że możesz przyjechać na trzy dni, ale możesz przyjechać na dwa miesiące i niczego ci nie zabraknie. Masz pralkę, suszarkę, dwie łazienki, dwie sypialnie, światłowód, duży telewizor, w pełni wyposażoną kuchnię - opowiada Ewa Żechowska.

Chata Wędrowca, Trzynastka, BieszczadyMateriały prywatne Ewa Żechowska

Turyści i placki ziemniaczane

Idziemy dalej. Michał Gawron, który w Wetlinie z żoną Martą wybudował cztery domki dla turystów U Szoguna, zawsze powtarzał, że nie przeprowadzi się w Bieszczady za wszelką cenę. - Wtedy one przestają być ładne - tłumaczy.

Tak było, kiedy miał 20 lat i pracował w schronisku. - Przez 24 godziny na dobę musiałem siedzieć na miejscu, w obiekcie. Byłem bardzo młody, płaciłem frycowe, mało zarabiałem. Nie mogłem nawet iść w góry, bo rozliczałem turystów, smażyłem placki ziemniaczane na kuchni i pilnowałem obiektu. Być w Bieszczadach i nie móc widzieć Bieszczad, to jest właśnie to "za wszelką cenę" - precyzuje w naszej rozmowie.

U Szoguna, Wetlina, BieszczadyMateriały prywatne Marta Gawron

Postanowił, że dopiero jak będzie mieć pomysł na biznes i pieniądze, aby go zrealizować, to wtedy tu wróci. Gawronowie przez dziesięć lat mieszkali w Limanowej (woj. małopolskie). To miasto oddalone od Wetliny o ponad 200 km. - W 2015 roku postawiliśmy pierwszy domek U Szoguna i obsługiwaliśmy go zdalnie, przejeżdżając raz na tydzień, aby odwiedzić naszych gości - wspominają.

- Nie było nas stać na wielki pensjonat, stąd pomysł budowy najpierw jednego domku, którego koszt wyniósł 200 tysięcy złotych. Szło nam dobrze, więc dobudowaliśmy kolejne trzy domki. Postanowiliśmy się też przeprowadzić z naszymi dziećmi do Wetliny i tak minęło już sześć lat. Przyjeżdżając tu, byliśmy pewni, że będziemy mieć za co żyć - opowiada Marta Gawron.

U Szoguna, Wetlina, BieszczadyMateriały prywatne Marta Gawron

Brak prądu i pieniądze w skarpecie

A mówią, że nie jest tu tak łatwo żyć i wspominają pierwszą zimę w Wetlinie. - Nie kupiliśmy jeszcze agregatu. Napadało tak dużo śniegu, że pozrywały się linie energetyczne. Był silny wiatr i zabrakło prądu. Okazało się, że wszystko w naszej współczesnej cywilizacji jest na prąd, czyli nie możesz spuścić po sobie wody w toalecie, bo pompa ciepła jest na prąd, nie możesz palić w kominku, nie możesz niczego ugotować - wymienia Marta.

Śmieje się ze swojego męża, który ma hopla na punkcie survivalowych gadżetów, ale wtedy jednak bardzo przydała się jego kuchenka gazowa. - Michał zdecydował, że jedzie po agregat do miasta. Nie miał zasięgu, nie mieliśmy gotówki w domu, bankomat nie działał. Mieliśmy auto zatankowane tylko tak, aby dojechał z dwadzieścia kilometrów - opisuje.

Paliwo pożyczył na składzie budowlanym i w ten sposób dojechał do najbliższego miasta, około 55 kilometrów dalej. - Wybrałem kasę z bankomatu, zatankowałem i kupiłem agregat. Jak wracałem z powrotem, to oddałem chłopakom ze składu kanister z paliwem. Jak mieszkasz na wsi, w Bieszczadach, to musisz mieć trochę kasy w skarpecie, zapasy jedzenia, bo najbliższy większy sklep nie jest za rogiem - zauważa.

To, jak rodzina Gawronów jest zabezpieczona, okazało się, gdy przyszedł COVID-19, pandemia i lockdown. Już wcześniej pilnowali, aby mieć zamrażarkę wypełnioną na dwieście litrów jedzeniem.

- I z trzysta rolek papieru toaletowego, bo akurat taki mamy biznes, że to jest w zapasie. Tego trzeba się tu nauczyć: myślenia do przodu, planowania i rozwiązywania problemów. Przydało się to też wtedy, gdy zaczęliśmy dostawać rachunki za prąd po pięć tysięcy złotych. Mam uprawnienia instalatorskie, dlatego sam postawiłem naszą fotowoltaikę i teraz rachunków za prąd nie dostajemy. Tutaj musisz umieć sam działać, bo to też obniża koszty - radzi.

Wylicza, że fotowoltaika kosztowała ich o czterdzieści procent taniej niż gdyby zlecili ją firmie instalatorskiej. - Dzięki temu nasi goście mogą też zatankować prąd do elektrycznych samochodów - dodaje.

Marta przytakuje i wyjaśnia, dlaczego tutaj tak ważna jest samodzielność. - We wsi nie ma zbyt wielu fachowców, a nikt nie przyjedzie z Sanoka siedemdziesiąt kilometrów do jakiejś pierdoły, do naprawy jednej ubikacji. Od razu pada pytanie, czy cały dom może zrobić? Widzimy, że ludzie przyjeżdżają w Bieszczady, wcześniej sprzedając jakieś mieszkanie w mieście i próbują się tutaj osiedlić. W mieście to masz wszystko pod nosem. Jest lekarz na wyciągnięcie ręki, fryzjer, mechanik. Tutaj pod nosem masz drzewa, góry, łąki. Do pediatry – 30 km, do szkoły podstawowej – 20 km, do średniej – 70 km, do dużego sklepu – 50 km - wylicza.

- Jak nasi goście przyjeżdżają do nas na wakacje, to jest im super. Na dłuższą metę, gdyby mieli tu żyć na stałe, to się może okazać, że nie dadzą rady. Jest taki przesąd, że pierwsze cztery lata w nowym miejscu są weryfikacją. Jak ktoś je przeżyje, to jest duża szansa, że będzie tutaj siedział. Ja kocham to miejsce, bo mała społeczności bardzo mi odpowiada - mówi.

Nie zamieniłaby Wetliny na miasto. Z tyłu za domkami mają wielką łąkę, w tle las i góry. Nie po to się przeprowadzili w Bieszczady, aby się spieszyć. - Tutaj czas płynie wolniej. Tego nie ma w mieście - zaznacza.

Turysta z plecakiem

Czego nie wiemy o Bieszczadach? - Ludzie myślą, że można łatwo w Bieszczadach zarobić pieniądze, prowadząc na przykład pensjonat czy pokoje do wynajęcia. Pytanie, jak czują się, dzieląc swój dom czy ogród z turystami. Nie każdemu będzie to odpowiadało. W okolicy jest kilka pensjonatów, których właściciele rzucili wielkie miasta i przeprowadzili się w Bieszczady. Mieszkali z turystami, ale okazało się, że to nie dla nich - zauważa Michał.

Dodaje, że jeśli ktoś chciałby tu kupić ziemię, to warto sprawdzić, co jest zapisane w dyrektywie ustanawiającej obszar Natura 2000. - My z pięć lat walczyliśmy z pomocą prawników, bo nie mieliśmy decyzji Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, jakie zabudowania mogą być na naszym terenie. Właściwie decyzja była taka, że niczego nie można wybudować. Powstało w sprawie kilka raportów, co pochłonęło masę naszych pieniędzy i czasu. Wydawano i tak negatywne decyzje, bujaliśmy się z tym kilka lat. To była przeprawa, która ostatecznie miała się skończyć w sądzie - wspomina.

U Szoguna, Wetlina, BieszczadyMateriały prywatne Marta Gawron

- W Bieszczadach nie sprawdzi się raczej tworzenie luksusowych miejsc. Wciąż je odwiedza turysta z plecakiem, który szuka spokoju i tańszego noclegu. Dlatego na to stawiamy w domkach U Szoguna. Są na wzgórzu z widokiem na Połoninę Wetlińską. Wokół cisza, w nocy niebo świeci się od gwiazd - zaznacza Marta.

"Czy pani Marcelina jest dzieckiem czy dorosłym?"

Mijamy po drodze Marcelinę Sokół, muzykoterapeutkę, która przeprowadziła się do Wetliny z Warszawy trzy lata temu. - Jak mieszkałam w stolicy, to czekałam cały tydzień, aby w weekend pojechać do zieleni, do lasów i do przyrody. Potrzebowałam odpocząć. Dziś w Wetlinie mam to każdego dnia, dwa kroki od domu. Tu jest piękna dzicz - opowiada nam na wstępie.

Spotykamy się w drewnianym domu, który Marcelina wynajmuje, a nie jest o to tutaj tak łatwo. - Nawet w okolicy nie ma właściwie ofert. Miałam szczęście, bo znam się z właścicielką. Uczę jej dzieci muzyki. Dzięki temu możemy rozliczyć się za wynajem w jakiejś części również barterowo - opowiada.

Dom w WetlinieJoanna Rubin tvn24.pl

Wylicza, że "aby rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady" na start trzeba byłoby odłożyć z trzy średnie pensje. Wtedy jesteśmy w stanie się utrzymać w pierwszych miesiącach. Później potrzeba z czterech tysięcy złotych na głowę, aby mieć na życie.

- Pewnie narzekałabym, jak musiałabym pracować w turystyce, sprzątać pokoje, bo to nie moja bajka. Tylko przez miesiąc pracowałam w restauracji. Kelnerowałam, gotowałam, stałam za barem. Dowiedziałam się, że w Domu Kultury w Cisnej, dwadzieścia kilometrów od Wetliny, szukają kogoś, kto będzie prowadzić zajęcia muzyczne, naukę gry na pianinie, naukę śpiewu, muzykoterapię. Zostałam przyjęta z otwartymi ramionami, bo od piętnastu lat pracuję z dziećmi - opowiada.

Sama o sobie mówi, że jest dobra w tym, co robi. - Jestem muzyczką, muzykoterapeutką, pedagożką, posługuję się swoją autorską metodą pracy z dźwiękiem. Ukończyłam Akademię Muzyczną w Katowicach oraz Uniwersytet Śląski - wymienia.

Marcelina SokółMateriały prywatne Marcelina Sokół

W Warszawie pracowała w różnych szkołach, dojeżdżała też do Gdańska, gdzie uczyła muzyki dzieci z niepełnosprawnościami. - Mam doświadczenie pracy również w szkołach alternatywnych - dodaje.

Z jej obserwacji wynika, że w małych miejscowościach bywa, że jest jeden stały sposób uczenia. - Trochę jest wspomnieniem tego z mojego dzieciństwa, kiedy baba od muzyki spuściła mi na palce klapę od pianina. Według niej pewnie źle grałam - wspomina.

W pracy z dziećmi poszła inną ścieżką, w emocjonalną, otwartą i łagodną stronę.

- Pracuję autorskimi technikami związanymi z kreatywnością. Dzieci chętniej przychodzą na zajęcia, bawią się nimi. Uwielbiam pracować z dziećmi tak zwanymi niegrzecznymi, mam z nimi dobry kontakt. Inspirują mnie. Myślę, że czują się przeze mnie zauważone, mogą siebie wyrazić, ale i rozładować emocje. Gram, jak one skaczą, daję im bębny, mogą krzyczeć, wyżyć się fizycznie i emocjonalnie. Czasami pytają: czy pani Marcelina jest dzieckiem, czy dorosłym? - uśmiecha się.

Uważa, że dzięki dzieciom lokalna społeczność mogła lepiej ją poznać i zaufać. Każdy dla swoich dzieci chce wszystkiego, co najlepsze. Chce je edukować.

- To paradoks, bo w Warszawie byłam już taką pracą zmęczona, chciałam od niej uciec. Każda próba ucieczki wiązała się z tym, że od pracodawcy dostawałam podwyżkę. I zostawałam. Dotarło do mnie, że jestem przepracowana, nie stoję za sobą, nie robię do końca tego, co chcę. Chociaż kocham nauczać. Wyjechałam i znowu trafiłam do dzieci, ale dziś ta praca mnie umacnia i to na wielu płaszczyznach - zauważa.

Tu trzeba umieć sobie poradzić

Mówi, że w Bieszczadach "niekoniecznie jest dużo marzycieli, mieszkają tu ludzie bardzo silni, konkretni". - I ja też taką staram się być. Tu trzeba umieć sobie poradzić. Zimy są wyzwaniem. Chociaż ta ostatnia była bardzo łagodna i krótka. Moją chatkę nazywam przewiewną, górę na zimę trzeba zamknąć, aby próbować dom ogrzać. Mam jeden piec w piwnicy, drugi kaflowy w kuchni - pokazuje nam.

Pali drewnem. - Trzeba je zorganizować na zimę, rąbać, układać, w czym czasem ktoś mi pomaga, a później rozpalać w piecu. Twój dzień nie zaczyna nie od tego, że idziesz sobie pod prysznic, pijesz kawunię, robisz makijaż i ruszasz do pracy. Wstajesz i jest zimno. Idziesz rąbać drewno - wyjaśnia.

Jeszcze jest kwestia samochodów. - Musiałam kupić sobie też lepsze auto, którym dało się tu jeździć zimą. Raz po oblodzonej górce po prostu się ześlizgnęłam, żadne hamowanie i zimowe opony nie zadziałały. Zleciałam i zatrzymałam się na dole, na środku drogi. Na szczęście nikt wtedy nie jechał. Tu w ogóle problem jest z komunikacją. Autobusów jest mało. Jak ustalamy grafik w domu kultury, to widzimy, że niektóre dzieci po dwie godziny muszą czekać przed albo po zajęciach, aby wrócić do domu. Bywa, że zgarniam je i rozwożę.

Koncerty, śpiewokręgi, swoboda

W Wetlinie nie ma kina, teatru, ale jest dzika przyroda, ślady niedźwiedzi na łące czy śpiewokręgi lub koncerty, które Marcelina prowadzi z Angelą Gaber, wokalistką etno. - Dołączają do nich turyści i miejscowi. Siedzimy sobie na ziemi i śpiewamy pieśni z całego świata, te ludowe i mantry. Gram na tybetańskich misach, kryształowych, handpanie - wymienia.

Marcelina Sokół i Angela Gaber podczas koncertuMateriały prywatne Marcelina Sokół

Od 27 do 30 czerwca odbywa się Pantu Handpan Festival w Młynie Dolina Pięciu Stawów w Stefanowie. - Wraz z ze szkołą Kobe i Bramari organizujemy ten pierwszy w Polsce festiwal handpanowy. Myślę, że będzie to piękne wydarzenie. To czterodniowe święto z magicznymi koncertami artystów z Polski i zagranicy, ale też warsztatami, na które można się zapisać nawet wtedy, gdy nie masz handpana - opisuje.

Marcelina Sokół
Marcelina SokółMateriał prywatny Marcelina Sokół

Marcelina będzie na festiwalu prowadzić warsztaty Harmonia głosu i krąg pieśni. - Wierzę, że nie ma nic piękniejszego niż radość ze wspólnego śpiewania. Chodzi o odkrywanie przez uczestników swobody i radości w wyrażaniu swojego głosu oraz odkrywanie własnych różnorodnych możliwości głosowych - zdradza.

Co jeśli nie umiemy spiewać? - Wystarczy chęć i otwartość na spotkanie się z własnym głosem, na przygodę i zaufanie do swojego wewnętrznego nawoływania. Wszystko to przy akompaniamencie bębnów, grzechotek, shruti boksu, pianina, charango i ukulele - zachęca Marcelina Sokół.

Czytaj też: "Tu są widoki, których nie ma w najlepszych hotelach. Na tych samych parkingach spotykamy milionerów"

Chcesz podzielić się ważnym tematem? Skontaktuj się ze współautorką tekstu: joanna.rubin@wbd.com

Autorka/Autor:Joanna Rubin, Adam Sobolewski

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

- Wrzucenie wszystkich do jednego worka, tak jak to zrobił GUS, nie pokazuje problemu, z którym faktycznie się borykamy w kwestii różnic w wynagradzaniu kobiet i mężczyzn - uważa Olga Kozierowska, prezeska i założycielka fundacji Włączeni Plus, której częścią jest Sukces Pisany Szminką. Jak podkreśla dr hab. Iga Magda, wiceprezeska zarządu Instytutu Badań Strukturalnych, dane udostępnione w ostatnim czasie pokazują, że obraz nierówności płacowych jest znacznie bardziej skomplikowany i niejednoznaczny.

"Ubóstwo w Polsce ma twarz kobiety". Jak wygląda luka płacowa?

"Ubóstwo w Polsce ma twarz kobiety". Jak wygląda luka płacowa?

Źródło:
tvn24.pl

W poniedziałek zatrudnieni w łódzkim zakładzie Beko przyszli do pracy w czarnych koszulkach. To znak protestu wobec planów zamknięcia fabryki. Zwolnionych zostanie 1100 osób. Koncern zapewnił, że wypracuje odpowiednie warunki odejścia, jednak wśród pracowników panuje rozgoryczenie. - Dostaliśmy strzał w twarz - mówią.

Gigant zamyka fabrykę w Polsce. "Dostaliśmy strzał w twarz"

Gigant zamyka fabrykę w Polsce. "Dostaliśmy strzał w twarz"

Źródło:
PAP

Władze gminy Rodos w Grecji odznaczyły brytyjską parę, która odwiedziła wyspę ponad sto razy. Nagrodzeni Brytyjczycy przybywają na Rodos cztery-pięć razy w roku od lat 90. i zawsze wybierają ten sam hotel.

Odwiedzili wyspę ponad sto razy. Zostali wyróżnieni przez władze

Odwiedzili wyspę ponad sto razy. Zostali wyróżnieni przez władze

Źródło:
PAP

We wtorek zostanie wypłacona druga transza tak zwanych czternastek o łącznej wartości 1,3 miliarda złotych. Pieniądze trafią do ponad 970 tysięcy emerytów - przekazał rzecznik Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Paweł Żebrowski.

Niemal milion osób dostanie większy przelew z ZUS

Niemal milion osób dostanie większy przelew z ZUS

Źródło:
PAP

UOKiK wyraził zgodę na przejęcie Greenwich Investments, będącego właścicielem Grupy Graal, przez spółkę Lisner - przekazał PAP departament komunikacji urzędu. Jak podkreślają eksperci, będzie to jeden z największych transferów w branży spożywczej na przestrzeni kilku ostatnich lat.

Spożywczy lider przejmuje polską firmę. Jest decyzja UOKiK

Spożywczy lider przejmuje polską firmę. Jest decyzja UOKiK

Źródło:
PAP

Szacowana stopa bezrobocia rejestrowanego w sierpniu wyniosła 5 procent – poinformowało w poniedziałek Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. W lipcu, według danych GUS, było ono na tym samym poziomie.

Bezrobocie wciąż rekordowo niskie

Bezrobocie wciąż rekordowo niskie

Źródło:
PAP

W sierpniu tego roku Lotnisko Warszawa-Radom obsłużyło ponad 21 tysięcy pasażerów, czyli niemal tyle samo, co w tym samym miesiącu ubiegłego roku - wynika z danych Polskich Portów Lotniczych. Według wcześniejszych prognoz tegoroczne wyniki portu miały wzrosnąć dwukrotnie.

Podróżni nie chcą latać z Radomia. Do realizacji planów sporo brakuje

Podróżni nie chcą latać z Radomia. Do realizacji planów sporo brakuje

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Szara strefa tytoniowa w Polsce wyniosła w minionym roku 3,6 procent rynku, co oznacza spadek w stosunku do poprzednich lat - poinformowało KPMG w komunikacie prasowym. Dla porównania w Unii Europejskiej osiągnęła 8,3 procent rynku. Branża tytoniowa alarmuje jednak rząd, że podwyższenie stawek akcyzy od przyszłego roku doprowadzi do ponownego wzrostu szarej strefy we wszystkich kategoriach wyrobów tytoniowych w Polsce. Strata fiskusa na nielegalnych papierosach w ubiegłym roku to ponad miliard złotych.

Papierosy spod lady. Tak wypadła Polska na tle Europy

Papierosy spod lady. Tak wypadła Polska na tle Europy

Źródło:
PAP

Urząd Ochrony Danych Osobowych (UODO) nałożył na mBank karę w wysokości ponad 4 milionów złotych za niezawiadomienie osób poszkodowanych wyciekiem danych - podano w komunikacie na stronie urzędu. W przesłanym redakcji biznesowej tvn24.pl stanowisku mBank przekazał, że nie zgadza się z decyzją prezesa UODO i odwoła się do sądu.

UODO nałożył 4 miliony złotych kary na mBank

UODO nałożył 4 miliony złotych kary na mBank

Źródło:
PAP, tvn24.pl

30 września br. wygasa ważność orzeczeń o niepełnosprawności, które zostały wydłużone w związku ze specustawą covidową - przypomina resort rodziny. Wspominany termin odnosi się także do kart parkingowych, które umożliwiają parkowanie na tak zwanych kopertach. Co zrobić, by zachować ciągłość uprawnień?

Ważny termin dla kierowców. Bez tego wniosku posypią się mandaty

Ważny termin dla kierowców. Bez tego wniosku posypią się mandaty

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Na zasypanie przepaści pomiędzy gospodarką Unii Europejskiej a gospodarką USA potrzeba od 750 miliardów euro do 800 rocznie - wynika z najnowszego raportu przedstawionego Ursuli von der Leyer, szefowej Komisji Europejskiej, przez byłego szefa Europejskiego Banku Centralnego (European Central Bank - ECB). Źródłem ich finansowania miałaby być emisja wspólnego długu. - Po pierwsze wspólne priorytety - skomentowała szefowa KE na konferencji prasowej w Belgii.

Unii Europejskiej potrzeba setek miliardów euro. "Na zasypanie przepaści"

Unii Europejskiej potrzeba setek miliardów euro. "Na zasypanie przepaści"

Źródło:
PAP

Polacy oszczędzają, firmy kurierskie zacierają ręce. Wydajemy mniej, ale kupujemy taniej i częściej - pisze "Rzeczpospolita". Dodaje, że w związku z tym konsumenci coraz chętniej decydują się korzystanie z automatów paczkowych.

Zmiany w zwyczajach Polaków. "Stąd sukces chińskich platform"

Zmiany w zwyczajach Polaków. "Stąd sukces chińskich platform"

Źródło:
PAP

Część klientów sieci sklepów Biedronka jest uprawniona do otrzymania vouchera o wartości 150 zł na cały asortyment w ramach jednorazowych zakupów - wynika z komunikatu udostępnionego na stronie sklepu. To skutek decyzji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, w związku z akcją promocyjną sklepu, która "naruszała zbiorowe interesy konsumentów".

Biedronka zwraca klientom pieniądze. Konsekwencje nieudanej promocji

Biedronka zwraca klientom pieniądze. Konsekwencje nieudanej promocji

Źródło:
tvn24.pl

Liczba wolnych miejsc pracy na koniec drugiego kwartału tego roku wynosiła 110,8 tysiąca - wynika z danych udostępnionych przez Główny Urząd Statystyczny. Jest to mniej o 2,1 procenta w porównaniu z poprzednim rokiem. Najwięcej wolnych wakatów jest w budownictwie. GUS policzył także, ilu cudzoziemców pracuje Polsce.

Jest praca. Jedna branża przoduje w liczbie wakatów

Jest praca. Jedna branża przoduje w liczbie wakatów

Źródło:
PAP

Tylko w sierpniu 2024 roku zespół zgłosił do zablokowania 3215 niebezpiecznych domen - podał w komunikacie CSIRT KNF. Podkreślił, że "cyberprzestępcy nie ustępują w tworzeniu nowych stron phishingowych".

3215 niebezpiecznych domen. "Wyłudzane były środki"

3215 niebezpiecznych domen. "Wyłudzane były środki"

Źródło:
tvn24.pl

Telefony, smsy, wiadomości z pracy w czasie wolnym, w tym na urlopie. - Rozwój technologiczny i upowszechnienie pracy zdalnej sprawiły, że nierzadko zaciera się granica między życiem zawodowym a prywatnym - komentuje mecenas Monika Wieczorek. Skutki? Stres, problemy zdrowotne i rodzinne. Rozwiązaniem ma być wprowadzenie tak zwanego prawa do odłączenia się, które obowiązuje już w kilku krajach. Czy możemy liczyć na nie także w Polsce?

"Szef przywitał mnie: z d...y wyciągnij ten telefon". Rewolucja w kolejnych krajach

"Szef przywitał mnie: z d...y wyciągnij ten telefon". Rewolucja w kolejnych krajach

Źródło:
tvn24.pl

Elon Musk jest na najlepszej drodze, by zostać pierwszym na świecie bilionerem do 2027 roku - wynika z raportu grupy zajmującej się śledzeniem bogactwa Informa Connect Academy, na który powołuje się brytyjski dziennik "Guardian".

Media: Elon Musk na drodze do bycia pierwszym na świecie bilionerem do 2027 roku

Media: Elon Musk na drodze do bycia pierwszym na świecie bilionerem do 2027 roku

Źródło:
"Guardian"

Projekt ustawy wdrażającej Akt o sztucznej inteligencji (AI) ma powstać do końca 2024 roku - przekazał wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Dodał, że AI ma pomóc w cyfrowej transformacji polskiej gospodarki.

Wicepremier zapowiada projekt dotyczący sztucznej inteligencji. "Będziemy jednym z liderów"

Wicepremier zapowiada projekt dotyczący sztucznej inteligencji. "Będziemy jednym z liderów"

Źródło:
PAP

Komisja Europejska powinna już w przyszłym roku dokonać przeglądu przepisów, które zakazują sprzedaży nowych samochodów spalinowych od 2035 roku - stwierdził włoski minister przemysłu Adolfo Urso, którego cytuje Reuters.

Zakaz aut spalinowych. Apel do Brukseli

Zakaz aut spalinowych. Apel do Brukseli

Źródło:
PAP

Polacy pokochali zakupy w sieci, niestety zdają sobie z tego sprawę oszuści, mniejsi i więksi. Niektórzy będą próbowali nas okraść, inni zaś wcisnąć nam tandetę pod przykrywką dobrej jakości towaru. Przeciwko nim nie jesteśmy bezbronni, a pierwsze co możemy zrobić, to zwrócić uwagę na kilka szczegółów.

Korzystają miliony Polaków. Na te szczegóły trzeba zwrócić uwagę

Korzystają miliony Polaków. Na te szczegóły trzeba zwrócić uwagę

Źródło:
tvn24.pl

Były prezydent USA i kandydat republikanów w listopadowych wyborach prezydenckich Donald Trump zapowiedział podczas wiecu w stanie Wisconsin, że w przypadku wygrania wyborów nałoży 100 procentowe cła na towary z państw, które zrezygnują z handlu w dolarach - przekazała agencja Bloomberga.

"Jeśli zrezygnujesz z dolara, nie będziesz robić interesów z USA"

"Jeśli zrezygnujesz z dolara, nie będziesz robić interesów z USA"

Źródło:
PAP

To przecież może doprowadzić do tragedii. Zbulwersował mnie styl podejścia spółki Skarbu Państwa do sprawy - opowiada w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl pan Krzysztof, który otrzymał w sumie 40 dodatkowych faktur do zapłaty za prąd za ubiegłe lata. Podobne historie opowiedzieli nam między innymi przedstawiciel jednej z OSP oraz kurator osób ubezwłasnowolnionych. - Zabrakło otwartej i przejrzystej komunikacji - przyznaje biuro prasowe Energi.

"Nagle bang, taka kwota do zapłaty. Myślałem, że dostanę zawału"

"Nagle bang, taka kwota do zapłaty. Myślałem, że dostanę zawału"

Źródło:
tvn24.pl