Amerykańscy pisarze George RR Martin oraz John Grisgam pozywają firmę OpenAI, właściciela ChatGPT. Zarzucają jej, że naruszono ich prawa autorskie podczas tworzenia systemu i oskarżają o dokonywanie "systematycznej kradzieży na masową skalę".
Do sądu federalnego na Manhatanie, stan Nowy Jork, wpłynęła sprawa złożona przez Authors Guild, grupę handlową w USA działającą w imieniu pisarzy. Poza Georgem RR Martinem, autorem cyklu "Pieśń lodu i ognia", na którym oparto serial "Gra o tron", oraz Johnem Grishamem, autorem wielu popularnych thrillerów prawniczych i kryminałów, swoje podpisy pod wnioskiem złożyli także Jonathan Franzen, Jodi Picoult i George Saunders.
Skąd pozew? ChatGPT, a także inne podobne mu modele językowe, uczą się poprzez analizę danych pozyskiwanych w sieci. Pisarze zarzucają OpenAI, że do tego celu wykorzystano także ich książki, nie prosząc ich uprzednio o zgodę. Z akt wynika, że oskarżono amerykańską firmę o udział w "systematycznej kradzieży na masową skalę".
To nie pierwsza tego typu sprawa. W lipcu podobny pozew złożyła artystka komediowa Sarah Silverman oraz pisarze Richard Kadrey i Christopher Golden. Wówczas pozwano nie tylko OpenAI, ale także Meta, właściciela Facebooka, za wykorzystanie ich prac przy tworzeniu Meta Platforms.
Dowiedz się więcej: "Wątpliwości w sprawie sztucznej inteligencji. Znana artystka pozywa firmy technologiczne".
Stanowisko OpenAI
Jak podaje BBC, OpenAI stwierdziło, że szanuje prawa autorów i wierzy, iż "powinni oni skorzystać na technologii sztucznej inteligencji".
- Odbywamy konstruktywne rozmowy z wieloma twórcami na całym świecie, także z Gildią Autorów, i współpracujemy, aby zrozumieć i omówić ich obawy dotyczące sztucznej inteligencji. (...) Jesteśmy dobrej myśli, będziemy nadal znajdować korzystne sposoby współpracy - zadeklarowało OpenAl.
Zarzuty o to, że do "uczenia się" ChatGPT wykorzystano dane z książek chronionych prawem autorskim powstały po części dlatego, że narzędzie było w stanie dostarczyć dokładne streszczenia tych dzieł.
Pozew bez wielkich szans
Patrick Goold, wykładowca z City University, powiedział BBC News, że choć współczuje autorom pozwu, to jednak uważa, że jest mało prawdopodobne, aby sprawa zakończyła się dla nich sukcesem. Stwierdził bowiem, że na sam początek będą musieli udowodnić, iż ChatGPT skopiowało i powieliło ich pracę.
- Właściwie nie martwią się o prawa autorskie, martwią się tylko tym, że sztuczna inteligencja zabija miejsca pracy - powiedział, porównując obawy pisarzy do obaw scenarzystów, którzy obecnie protestują w Hollywood.
Potwierdzenie tej tezy znajduje się także w pozwie, w którym wskazano na szersze obawy branży medialnej związane z możliwością "wyparcia" treści stworzonej przez człowieka.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: Kathy Hutchins/Shutterstock