W Kanadzie weszła w życie ustawa regulująca wykorzystanie artykułów dziennikarskich w internecie. Oznacza, że wielkie koncerny technologicznie, takie jak Meta czy Google będą musiały płacić mediom i dziennikarzom za wykorzystywanie ich publikacji.
"Wolna i niezależna prasa Kanady jest kluczowa dla naszej demokracji. Dzięki ustawie o informacji w internecie, zespoły dziennikarskie w całym kraju będą odtąd mogły negocjować sprawiedliwe wynagrodzenie, gdy ich artykuły będą udostępniane na największych platformach cyfrowych" - napisał w czwartek wieczorem na Twitterze minister dziedzictwa kanadyjskiego Pablo Rodriguez.
Zwrócł uwagę, że ustawa ogranicza wpływy wielkich firm technologicznych i "sprawia, że nawet nasze najmniejsze przedsiębiorstwa prasowe będą mogły korzystać z tych zasad i otrzymywać sprawiedliwe wynagrodzenie za swoją pracę".
Ustawa o informacji w internecie (Online News Act) została w czwartek podpisana przez gubernator generalną Mary Simon, co oznacza, że po 14 miesiącach prac w parlamencie stała się obowiązującym prawem. W ciągu najbliższych miesięcy przepisy będą stopniowo wchodzić w życie, a platformy internetowe będą musiały zacząć negocjować z redakcjami.
Reakcje Mety i Google
Jeszcze przed podpisaniem ustawy, Meta ogłosiła w czwartek w komunikacie, że kanadyjskim użytkownikom Facebooka i Instagramu zacznie w nadchodzących miesiącach blokować dostęp do bezpłatnego korzystania z artykułów prasowych jeszcze zanim przepisy ustawy zaczną obowiązywać. Cytowane przez publicznego nadawcę CBC Google przekazało, że rozważa podobne rozwiązanie i stwierdziło, że podczas prac parlamentarnych proponowało "praktyczne rozwiązania".
Rodriguez komentował te decyzje podkreślając na Twitterze, że "Facebook wie bardzo dobrze, że nie muszą działać od razu", a rząd rozpocznie obecnie "proces regulacji i implementacji". Dodał, że "jeśli rząd nie może stawać w obronie Kanadyjczyków przed technologicznymi gigantami, to kto ma zrobić?".
Dwa tygodnie temu Meta ogłosiła, że zaczyna testy blokad dostępu do informacji online, wówczas premier Justin Trudeau określił takie działania jako "agresywne zastraszanie".
"Fakt, że ci internetowi giganci raczej odetną Kanadyjczykom dostęp do lokalnych newsów zamiast zapłacić stanowi rzeczywisty problem, a teraz odwołują się do taktyki zastraszania, żeby postawić na swoim. To się nie uda" - przypomniały w czwartek kanadyjskie media.
Podobieństwo do australijskich przepisów
Kanadyjska ustawa jest podobna do przepisów przyjętych przez Australię w ubiegłym roku. Do tego właśnie nawiązał Rodriguez wypowiadając się dla telewizji CBC. - Facebook ogłaszał te same groźby. Opuścili Australię na tydzień, potem wrócili (…) Jako rząd nie możemy podejmować decyzji na podstawie gróźb jakiejś firmy - powiedział.
Podobnie jak w innych krajach tradycyjne kanadyjskie media ucierpiały na pojawieniu się internetu. Według wcześniejszych raportów, w Kanadzie od 2008 r. przestało działać ponad 450 redakcji prasowych, a jedna trzecia dziennikarzy straciła w tym czasie pracę.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock