Wraz z rosnącym kursem franka padają kolejne pomysły - często polityków - jak pomóc zadłużonym obywatelom. Być może jakąś drogę podpowiada tutaj przykład Węgier, gdzie za kredyty w walutach obcych wziął się rząd i zdecydował o przewalutowaniu ich na forinty. Operacja ruszy wiosną. Polska Komisja Nadzoru Finansowego i Ministerstwo Finansów zgodnie ostrzegają - taki krok byłby katastrofą dla sektora finansowego i gospodarki.
Oglądaj raport specjalny o sytuacji z drogim frankiem. Tylko w TVN24 Biznes i Świat.
Przypomnijmy, w listopadzie węgierski parlament przyjął ustawę, zgodnie z którą wszystkie kredyty hipoteczne we frankach, euro i jenach zostaną automatycznie zamienione na kredyty w forintach.
Po jakim kursie?
Kluczowy w tym przypadku jest kurs, po jakim przewalutowanie zostanie dokonane. Zgodnie z porozumieniem zawartym pomiędzy bankami a ekipą premiera Victora Orbana, wyniósł on 256 forintów (3,43 zł) za franka i 309 forintów za euro (był to kurs z 7 listopada). Dużo bardziej katastrofalne dla gospodarki byłoby przewalutowanie kredytów po kursie historycznym - sprzed kryzysu 2008 roku.
Na początku stycznia 2008 roku za jednego franka szwajcarskiego należało zapłacić około 154 forinty, a w szczytowym momencie kryzysu wartość węgierskiej waluty względem szwajcarskiej obniżyła się do 140 forintów. Gdyby rząd decydował się przewalutować kredyty po takim kursie koszty dla gospodarki Węgier byłby dwukrotnie większe niż te, które faktycznie założono.
Kto zapłaci?
Porozumienie rządu z bankami nastąpiło po tym, jak sąd najwyższy Węgier odrzucił wcześniejszą, ostrzejszą dla banków propozycję węgierskiego rządu. Chciał on zdelegalizować kredyty we frankach - zmienić je na kredyty w forintach, po kursie z dnia podpisania umowy kredytowej. Sąd uznał, że część odpowiedzialności za zmiany kursu muszą ponieść kredytobiorcy. Na Węgrzech w pewnym momencie kłopoty ze spłatą kredytu miał niemal co czwarty "frankowicz". Dziś takie kredyty stanowią wciąż 1/3 wszystkich zaciągniętych zobowiązań hipotecznych.
Rząd Orbana zdecydował się na taki krok, by ulżyć Węgrom, którzy zaciągnęli kredyty hipoteczne przed kryzysem 2008 r., a potem znaleźli się w spirali zadłużenia. Wartość tych kredytów wyniosła w sumie równowartość 10 mld euro. Operacja przewalutowania ma się zacząć na wiosnę.
“Dzięki ustaleniu sztywnego kursu 256,5 ft w przypadku kredytów hipotecznych we frankach i 309,5 ft w przypadku euro uchroniliśmy osoby, które zaciągnęły kredyty w dewizach, przed wzrostem ich zadłużenia o ponad 500 mld ft (1,5 mld euro)” - podkreśliło w czwartek w oświadczeniu węgierskie Ministerstwo Gospodarki.
Trudna sprawa
Na początku ubiegłego roku Ministerstwo Finansów szacowało, że z tytułu przewalutowania kredytów udzielonych we frankach szwajcarskich na złote (po kursie z dnia udzielenia kredytu) sektor bankowy straciłby 44,4 mld zł. To doprowadziłoby do niewypłacalności niektórych banków. Działanie ministerstwa było reakcją na postulaty polityków (m.in. PSL, które zaapelowało do banków o renegocjowanie z klientami takich kredytów na lepszych dla nich warunkach) o przewalutowanie kredytów.
W listopadzie wicepremier Janusz Piechociński spotkał się ws. "frankowiczów" z zarządem Związku Banków Polskich. Obawy związane z kredytami we frankach pojawiły się w związku ze szwajcarskim referendum w sprawie m.in. zakazu sprzedaży złota przez Narodowy Bank Szwajcarii, które odbyło się 30 listopada.
Sprawą zainteresowała się premier Ewa Kopacz, która zwróciła się do przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego z pytaniem, jak wyglądałyby ewentualnie stress testy dotyczące reakcji na umocnienie się franka i wpływ tego na kredyt hipoteczny, nominowany we franku na polskim rynku.
Na temat drogiego franka wypowiadali się też liderzy opozycji - Jarosław Kaczyński i Leszek Miller. Szefowie PiS i SLD wyrazili gotowość do współpracy z premier ws. rozwiązania problemów osób, które zaciągnęły kredyty we frankach szwajcarskich.
Autor: mn / Źródło: tvn24bis.pl