Złoty w ostatnich dniach tracił na wartości. W czwartek po południu euro było o ponad 4 grosze droższe niż w środę. To najsłabsze notowania od połowy maja. Zdaniem głównego ekonomisty DM TMS Brokers Konrada Białasa perspektywy na kolejne dni także nie są najlepsze.
We wtorek została przekroczona psychologiczna granica 4,50 zł za euro. W czwartek około godziny 16.30 za jedno euro trzeba było zapłacić 5-6 groszy więcej.
W czwartek, tak jak w ostatnich dniach, złoty traci na wartości także w stosunku do dolara, franka szwajcarskiego i funta.
"Nie sprzyja umocnienie się dolara"
- Najbliższe dni raczej nie będą zbyt szczęśliwe dla złotego. Za tą prognozą nie przemawiają jednak kwestie fundamentalne związane z krajową walutą, ani też tematy polityczne i ewentualne przetasowania w rządzie. Złotemu przede wszystkim nie sprzyja umocnienie się dolara i ogólna tendencja do redukcji ryzyka na rynku walutowym - powiedział Konrad Białas z TMS Brokers.
Dodał, że "odwrót od ryzyka nie dotyczy tylko złotego, czy regionu Europy Środkowo-Wschodniej, ale jest to globalny trend".
- Związane jest to z aktualną sytuacją fiskalną w Stanach Zjednoczonych i niepewnością dotyczącą rozstrzygnięć w wyborach prezydenckich w USA - wyjaśnił.
Zdaniem ekonomisty w obecnych warunkach inwestorzy redukują ryzyko, gdzie tylko mogą.
- Trudno wybierać miejsce, w którym zatrzyma się w najbliższych dniach kurs EUR/PLN. Technicznie jest to poziom 4,57-4,58. Fundamentalnie wydaje się, że złoty powinien być mocniejszy, ale dopóki sytuacja w USA się nie uspokoi, to fundamenty nie mają znaczenia - stwierdził.
Wybory w USA wpływają na rynki
Na wyraźne umocnienie dolara zwrócił też uwagę dr Przemysław Kwiecień z XTB, wskazując w tym kontekście na rolę "kapitału spekulacyjnego". - Do tego dochodzą pogarszające się statystyki pandemii i ryzyko nowych restrykcji, a także tracące nieco impet dane makroekonomiczne - zaznaczył.
Jego zdaniem "wątek wyborczy nie był jak dotychczas mocno rozgrywany przez rynki". - Panowało założenie, że (prezydent USA Donald - red.) Trump zrobi wszystko, aby atmosfera do tego czasu była dobra i potwierdziło się to po części w braku konkretnych działań wymierzonych w Chiny. Jednak inwestorów może martwić co innego - chaos, który może zapanować po 3 listopada - stwierdził Kwiecień.
"Sondaże dają przewagę Joe Bidenowi, ale nie jest ona wielka i jeśli Trump przegrałby nieznacznie, mógłby kontestować wynik, a sprawa skończyłaby się w Sądzie Najwyższym. Dla rynków to chyba najgorszy scenariusz - pokreślił.
Według eksperta "wobec takiego obrotu spraw sytuacja rynkowa robi się napięta". Na dodatek - jak zauważył - jesień dopiero się zaczyna, a wraz z nią ryzyko pogorszenia sytuacji pandemicznej i wytracenie tempa ożywienia przez gospodarki. "Złoty nie znosi tej sytuacji dobrze" - zauważył.
Źródło: PAP, TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock