Europejska waluta osłabiła się do dolara w poniedziałek do najniższego poziomu od marca 2006 roku. To wynik spekulacji na temat tego, że Europejski Bank Centralny rozpocznie wkrótce niestandardowe działania w celu ograniczenia ryzyka deflacji. Rośnie też niepewność, co do przyszłości Grecji w strefie euro - pisze The Wall Street Journal.
Według przedstawicieli rynku nie pojawiły się żadne nowe powody do masowej wyprzedaży euro - pisze "The Wall Street Journal". W poniedziałek rano za euro trzeba zapłacić 1,195 dolara, to poniżej psychologicznej granicy.
Poranne spadki
Gazeta przypomina weekendowe doniesienia "Der Spiegel", który pisał, że wbrew swojemu dotychczasowemu stanowisku, rząd Niemiec jest obecnie przygotowany do wyrażenia w razie konieczności zgody na wyjście Grecji ze strefy euro.
- Jest obawa o rozwój sytuacji politycznej w Grecji, ale niekoniecznie to mogło przyczynić się do porannego spadku wartości euro. Te wiadomości nie są bowiem nowe - ocenia Richard Grace z Commonwealth Bank.
Analitycy zwracają uwagę na zdenerwowanie, jakie panuje na rynku w związku z obawą o wprowadzenie przez EBC skupu obligacji. Taką możliwość zasygnalizował ostatnio szef EBC Mari Draghi.
Grecki parlament nie zdołał w poniedziałek wybrać w trzeciej i ostatniej próbie nowego prezydenta. Kandydat rządu na szefa państwa, były komisarz UE Stawros Dimas, nie zdołał zapewnić sobie wymaganej większości.
Konsekwencją będą przedterminowe wybory parlamentarne, w których na zwycięstwo liczy lewicowa Syriza, domagająca się renegocjowania warunków, na jakich kraj został uratowany przed bankructwem przez Europejski Bank Centralny, Komisję Europejską i MFW.
Autor: mn / Źródło: The Wall Street Journal, Market Watch
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu