Stopa referencyjna NBP jest na najwyższym poziomie od listopada 2008 roku, a raty kredytów mieszkaniowych idą w górę. Jednocześnie wśród polityków pojawiają się pomysły wsparcia dla klientów banków. - Nie powinniśmy wprowadzać instrumentów pomocowych, które pomagają wszystkim jednocześnie - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Ignacy Morawski z "Pulsu Biznesu". Ekonomista krytycznie odniósł się między innymi do pomysłu zamrażania rat.
Rada Polityki Pieniężnej podczas czwartkowego posiedzenia zdecydowała o podniesieniu głównej, referencyjnej stopy procentowej o 75 punktów bazowych - do 5,25 proc. Główna stopa NBP jest na najwyższym poziomie od listopada 2008 roku. To ósma podwyżka stóp z rzędu. Cykl rozpoczął się w październiku 2021 roku.
Decyzje RPP mają wpływ na WIBOR, co jednocześnie przekłada się na wysokość rat kredytów. W związku z trwającym cyklem podwyżek, w niektórych przypadkach miesięczne raty kredytów hipotecznych są nawet o trzy czwarte wyższe niż jeszcze we wrześniu ubiegłego roku.
Ze strony polityków pojawiają się pomysły pomocy kredytobiorcom, m.in. Lewica domaga się zamrożenia rat na poziomie z grudnia 2019 roku. Rząd z kolei chce zastąpić WIBOR inną stawką.
Rosnące raty kredytów hipotecznych
- Wydaje mi się, że nie powinniśmy wprowadzać instrumentów pomocowych, które pomagają wszystkim jednocześnie - ocenił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Ignacy Morawski, ekonomista związany z "Pulsem Biznesu".
- Liczba ludzi, którzy stoją naprawdę na granicy konsumenckiej niewypłacalności, czyli takim, którym zaczyna brakować na najważniejsze życiowe potrzeby, nie jest w tym momencie bardzo duża, wbrew pozorom. Tacy ludzie są i im powinniśmy pomagać, ale jeszcze w tym momencie to nie jest problem masowy - stwierdził Morawski.
Ekonomista podał przykład kredytu zaciągniętego w 2015 roku na około 300 tys. zł. W takim przypadku - jak wyjaśniał - osoba płaciła na początku ratę 1500-1600 zł miesięcznie, w czasie pandemii COVID-19 rata spadła do 1200 zł, a teraz wynosi 2100 zł. Wkrótce ta rata może jeszcze wzrosnąć do poziomu 2300 zł.
- Czyli około 1000 złotych więcej. Te 1000 złotych to jest bardzo duża zmiana w ciągu roku, ale pamiętajmy, że w ciągu tych kilku lat dochody tej osoby prawdopodobnie wzrosły, czyli relacja raty do dochodów, nawet po wzroście stóp procentowych, nie jest znacząco odmienna od tego, jaka była w 2015 roku - tłumaczył Morawski.
- Wiemy, że są ludzie, którzy są w sytuacji dużo gorszej niż średnia i tacy, którzy są w dużo lepszej niż średnia. (...) Na dziś wątpię, czy mamy do czynienia z problemem ubóstwa w wyniku wzrostu rat kredytowych - powiedział ekonomista.
Gość TVN24 mówił, że "należy zrobić wszystko, aby zatrzymać przyrost stóp procentowych". Jednak, jak podkreślał, rozwiązaniem jest prowadzona w bardziej zrównoważony sposób polityka makroekonomiczna.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24