Rząd szykuje duże zmiany w rachunkach za wodę. Pierwszy metr sześcienny ma być za 1 złoty, dwa kolejne w niższej niż obecna cenie, a za czwarty i następne trzeba będzie zapłacić więcej. Pomysłem zaniepokojony jest Paweł Sikorski, prezes Izby Gospodarczej "Wodociągi Polskie".
- Nie znamy jeszcze szczegółów tej inicjatywy, ale z wstępnych informacji, jakie mamy i wyliczeń, jakie poczyniliśmy, wynika, że rozwiązanie takie dramatycznie pogłębi zapaść lokalnych wodociągów, a nawet może wprowadzić spore nierówności społeczne - komentuje w odpowiedzi na pytania redakcji biznesowej tvn24.pl Paweł Sikorski, prezes Izby Gospodarczej "Wodociągi Polskie".
Jak wyjaśnia, postulat określany jako "1000 litrów wody za darmo" (pierwotne zapowiedzi mówiły o darmowym pierwszym metrze sześciennym) oznaczałby, że do przeszło 30 milionów Polaków co miesiąc trafiałoby ponad 30 miliardów litrów wody za darmo.
- To oczywiste, że nic nie ma za darmo i te gigantyczne ilości wody ktoś musi sfinansować. Obawiamy się, że – mimo dobrych intencji – postulowane założenia mogą doprowadzić do sytuacji, że to Kowalski w rodzinie z kilkorgiem dzieci, zużywając więcej wody w ogólnym rozrachunku, będzie finansował darmową wodę Nowaka bez dzieci w jednoosobowym gospodarstwie domowym - zauważa Sikorski.
Kwestia rozliczenia i kosztów
Jak mówi, przy wprowadzeniu zapowiadanych rozwiązań pojawia się istotny problem rozliczeń.
To kwestia sposobu identyfikacji osób, które będą uprawnione do tysiąca litrów wody po bardzo niskiej cenie lub za darmo. Na przykład w budynkach wielolokalowych jak bloki mieszkalne, w których wodociągi rozliczają się nie z indywidualnymi gospodarstwami, a zbiorowo, na przykład ze spółdzielniami. To gigantyczne wyzwanie logistyczne, tworzące ogromne pola problemów - zauważa.
Pojawia się także pytanie o koszty tego rozwiązania. Sikorski obawia się, że "najprawdopodobniej zostaną też przerzucone na samorządy, które już protestują przeciwko tej inicjatywie".
- Wszystko wskazuje na to, że takie rewolucyjne rozwiązania pakietów darmowej wody jeszcze bardziej zdestabilizuje dramatyczną sytuację finansową lokalnych wodociągów, z których ponad 80 procent przynosi straty po fatalnych regulacjach wprowadzonych w 2017 roku. Trzeba jasno powiedzieć, że w związku z tym ogromna część wodociągów jest obecnie na skraju bankructwa. Nie ma środków na modernizację infrastruktury, jej rozwój, a często nawet na bieżące naprawy. A pamiętajmy, ze wodociągi to ważny element infrastruktury krytycznej. Da się żyć nawet bez elektryczności, ale bez wody nie - mówi przedstawiciel branży.
Rozmówca tvn24.pl podkreśla, że branża jest otwarta na dialog w sprawie takich rozwiązań, "które z jednej strony zapewnią stabilność i bezpieczeństwo dostarczania wysokiej jakości wody, a z drugiej wsparcie obywateli znajdujących się w trudniejszej sytuacji materialnej, np. poprzez dofinansowanie rachunku za wodę z funduszy socjalnych". - Warto dodać, że w istniejącym systemie prawnym gminy mają już możliwość dopłaty do dostaw wody - przypomina.
Projekt w sprawie opłat za wodę
Wiceminister infrastruktury Przemysław Koperski poinformował kilka dni temu, że resort infrastruktury pracuje nad nowelizacją ustawy o zaopatrzeniu w wodę. - Chcemy w sierpniu zakończyć uzgodnienia międzyresortowe i przeprowadzić na ten temat rozmowy z samorządami. Jestem przekonany, że jest szansa, żeby projekt nowelizacji późną jesienią trafił do Sejmu - powiedział w Polskim Radiu 24. Jak przekazał Koperski, resort przewiduje rozwiązania pomocowe, które mają zapewnić minimum wody pitnej za symboliczny jeden złoty.
- Tysiąc litrów to gwarancja dostępu do bezpłatnej wody pitnej dla każdego Polaka. Chcemy, żeby nie było bariery ekonomicznej dla nikogo, a jest różnie. Niektórzy z nas zużywają wody więcej, a niektórym jej brakuje. Chcemy zachęcić Polaków, żeby korzystali z wody z kranu zamiast butelkowanej. (...) Chcemy też, żeby w hotelach, restauracjach, kawiarniach był dostęp do bezpłatnej wody pitnej, tak jak to się dzieje w Europie - podkreślił.
- Kolejne dwa metry (sześcienne - red.) mają kosztować mniej (niż obecnie - red.). Jeżeli ktoś zużywa powyżej trzech metrów sześciennych na osobę, musi być przygotowany na wyższe rachunki, bo cały system musi się bilansować. Ci, którzy nie podchodzą w sposób oszczędny do korzystania ze wspólnych zasobów wodnych, będą musieli zapłacić więcej. Trzy metry na osobę to standard, w którym każdy może komfortowo funkcjonować - zaznaczył Koperski. Jak doprecyzował wiceminister infrastruktury, opłaty za wodę mają być skonstruowane tak, by zachęcać do jej oszczędzania. Wiceszef resortu dodał, że kompetencja ustalania opłat za wodę została kilka lat temu "skradziona" samorządom.
- Samorządowcy słusznie argumentowali, że jeśli odpowiadają za kwestię dostarczania wody, bezpieczeństwo i inwestycje, to powinni mieć również wpływ na kształtowanie taryf. Nowelizacja ustawy przewiduje przeniesienie tej kompetencji na poziom gmin - przekazał wiceminister.
Od 2017 roku uprawnienia organu regulacyjnego w zakresie taryf za wodę i ścieki posiada Państwowe Gospodarstwo Wodne "Wody Polskie". Dotyczą one m.in. zatwierdzania taryf za zbiorowe zaopatrzenie w wodę i zbiorowe odprowadzanie ścieków.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock