Platforma Obywatelska przedstawiła propozycję wprowadzenia nowego sposobu naliczenia stawki PIT: od 10-proc. do 40 proc., a także likwidację składki na ZUS oraz NFZ. Mimo, że ministerstwo finansów dokładne wyliczenia przedstawi dopiero w najbliższym czasie, eksperci podjęli próby wyliczenia wysokości zmian naszych wynagrodzeń. Kto zatem zyska, a kto straci?
W środę Ryszard Petru, ekonomista i szef partii Nowoczesna przedstawił w TVN24 własne wyliczenia. - Dziś jest tak, że mamy 4 tys. zł brutto średniej płacy. Płacimy PIT, ZUS i składkę NFZ. Na rękę wychodzi nam 2853 zł. Po tym, co proponuje PO zapłacimy nowy PIT, a potem zamiast ZUS i NFZ zapłacimy nowy podatek. Na rękę dostajemy tyle samo - analizował ekonomista.
- Dla osoby, która będzie bardziej zamożna ten podatek będzie jeszcze wyższy, więc dostanie ona mniej. Osoba najmniej zarabiająca być może na tym zyska - dodał.
Według niego propozycja PO "to jest jednak wielka ściema Platformy, która miała ludziom zasugerować, że nie ma podatku NFZ i ZUS, a de facto chcą wprowadzić nowy podatek". - Dodatkowo mam pytanie, czy zlikwidowane zostaną indywidualne konta w ZUS. Jeśli nie, to pracodawca, żeby zapłacić ten specjalny podatek Kopacz i tak będzie musiał wpisać kwotę, która idzie na ZUS. Zatem to, co wygląda prosto z punktu widzenia pracodawcy, będzie tak samo skomplikowane jak dziś - ocenił ekonomista.
To proste?
Innego zdania jest główny analityk Domu Maklerskiego Xelion. - Chodzi o to, że jeśli w tej chwili mówimy o pensji netto i brutto, to mówiąc brutto mamy na myśli tylko to, co potrąca się z pensji samego pracownika, ale już nie składki np. ZUS, które płaci także pracodawca - mówił w TVN24 Biznes i Świat Piotr Kuczyński, analityk DM Xelion.
- Jak mamy angażu 10 tys. zł, to dostajemy na rękę ok. 6940 zł. (średnia miesięczna), bo płacimy składki ZUS, na zdrowie, podatki i inne obciążenia. I to jest około 30,5 proc. tej pensji. Ale do tego dochodzą jeszcze różne składki płacone przez pracodawcę, kolejne około 20 proc. Czyli w sumie całkowite obciążenie płacą brutto wynosi w tym wypadku tak naprawę 12 tys. a nie 10 tys. zł. I jak rozumiem według propozycji PO, to od tych 12 tys. zł miałby być liczony nowy całkowity podatek. Jak rozumiem, bo być może nie wszystkie składki byłyby w tym nowym brutto ujęte - tłumaczył Kuczyński.
Jak mówił, gdyby w tej chwili wyliczyć dzisiejsze obciążenia od obecnej pensji brutto, to pracownik i pracodawca płacą w sumie między trzydzieści parę, a czterdzieści parę procent wynagrodzenia w różnych składkach i podatkach.
Co po zmianach?
- Propozycja PO zakłada, że podatek wynosiłby od 10 proc. do 39,5 proc. z całkowitego, nowego brutto. Nazwijmy to płacą brutto-brutto. Ale - tu ważne zastrzeżenie, nie liczone indywidualnie, ale od liczby osób w gospodarstwie domowym według specjalnego wzoru, który sprawiałby, że nie mielibyśmy już sztywnych progów podatkowych, tylko indywidualnie wyliczany procent podatku do zapłaty. To bardzo prorodzinna propozycja, bo przy tych samych dochodach ten procent podatku byłby tym niższy, im więcej członków rodziny - opisywał Kuczyński. Według eksperta, który przywołał wyjaśnienia ministra Szczurka, osoba zarabiająca nową pensję minimalną, czyli 1850 zł, i mająca trzy osoby na utrzymaniu, dzięki nowemu systemowi wyliczania składek zyskiwałaby rocznie ok. 5 tys. zł. Zyski z nowej propozycji dla więcej zarabiających malałyby wraz ze wzrostem dochodu na członka rodziny.
- Ludzie mniej zamożni dostaną więcej pieniędzy - stwierdził analityk DM Xelion - Jednak wcale nie zyskiwaliby ludzie, którzy zarabiają ok. 50 tys. zł miesięcznie, więc ten pułap jest bardzo wysoki - dodał Kuczyński.
MF: wyliczenia wkrótce
Samo Ministerstwo Finansów ucieka jednak od konkretnej odpowiedzi na to pytania. Szef resortu Mateusz Szczurek pytany przez dziennikarzy TVN24 Biznes i Świat o zmiany na przykładzie 4 tys. zł brutto, czyli średniej pensji w gospodarce, odpowiedział, że "4 tys. zł brutto będzie czymś innym niż 4 tys. dziś".
- Dlatego, że nowe brutto będzie również zawierało w sobie składki płacone przez pracodawców - wyjaśniał przedstawiciel rządu. Jednocześnie zapowiedział, że ministerstwo finansów dokładne wyliczenia przedstawi w najbliższym czasie.
Proponowany przez Platformę Obywatelską jednolity podatek PIT, który ma w sobie zawierać dotychczasowe składki ZUS i NFZ, ma wynosić - w zależności od dochodów - od 10 do 39,5 proc.
Podstawą opodatkowania byłby dochód na osobę w rodzinie. Zatem im większa rodzina, tym niższy dochód na osobę i co za tym idzie, niższa efektywna stawka podatkowa.
Autor: mb/gry / Źródło: tvn24bis.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24