Tylko nieliczne zguby trafiające do powiatowych i miejskich biur rzeczy znalezionych odnajdują właścicieli. Sytuacja może poprawić się po wejściu w życie nowej ustawy o takich rzeczach - ocenili urzędnicy, z którymi rozmawiała PAP. Najczęściej do biur trafiają telefony komórkowe.
Nowa ustawa obowiązuje od niedzieli. Reguluje ona m.in. prawa i powinności znalazców oraz obowiązki starostów odpowiedzialnych za przyjmowanie, przechowywanie i poszukiwanie właścicieli odnalezionych rzeczy. Do stołecznego biura rzeczy znalezionych każdego roku przynoszonych jest ponad 200 telefonów komórkowych, po kilka rowerów, zegarków, a także plecaki, swetry i dokumenty. Trafiają się także inne znaleziska, np. sztuczne futro, maszyna do szycia czy gitara. Wykaz przechowywanych depozytów za zeszły rok obejmuje ponad 780 pozycji. "Niestety, zaledwie około pięciu proc. rzeczy odnajduje swoich pierwotnych właścicieli" - poinformował stołeczny urząd miasta. Także w Olsztynie do biura trafiają raczej standardowe przedmioty - najwięcej jest telefonów komórkowych, są także rowery, klucze, wózki dziecięce. - Z naszych doświadczeń w zwracaniu przedmiotów zgubionych wynika, że albo osoba, która coś straciła, zgłosi się do nas w ciągu kilku dni, albo dana rzecz nie wraca do właściciela - powiedziała rzeczniczka prasowa tamtejszego urzędu miasta Marta Bartoszewicz.
Wśród znalezisk są nawet... psy
Wśród "rzeczy znalezionych", które trafiają do biur, poza standardowymi zgubami był jednak także m.in. pies rasy malamut, który został odnaleziony w Kielcach i jest już podopiecznym znalazców. W Ostrowcu Świętokrzyskim odnaleziono natomiast świadectwo zwolnienia z aresztu śledczego, zaś w Chorzowie piłę łańcuchową. Generalnie jednak, w mniejszych miejscowościach do urzędów trafia dużo mniej odnalezionych przedmiotów. W biurze w Chorzowie rocznie przyjmowanych jest od 15 do 30 rzeczy.
- Większość rzeczy jest przesyłana do naszego biura z innych urzędów na terenie powiatu, np. z gmin czy z policji. Ludzie raczej nie pytają o nie – powiedziała Małgorzata Czajkowska-Neupauer ze Starostwa Powiatowego w Kielcach, które obejmuje 19 gmin wokół stolicy regionu. Na stronie internetowej powiatu legionowskiego lista depozytów obejmuje blisko 140 pozycji, ale najstarsze z nich - dwa rowery i wózek spacerowy - czekają na właściciela od 2002 r. Nowa ustawa jest pozytywnie oceniana przez urzędników. - Te przepisy są ułatwieniem dla starostw lub, jak w naszym przypadku, miast na prawach powiatu. To pierwszy akt prawny, który precyzuje, jak postępować z rzeczami znalezionymi. Dotychczas musieliśmy sami tworzyć regulaminy i zarządzenia, w których określaliśmy sposoby znakowania, przechowywania i likwidowania przedmiotów, które do nas trafiały. Teraz mamy akt prawny, który precyzuje niektóre kwestie sporne - wskazała Bartoszewicz.
Zguby po nowemu
- Określony został czas przechowywania rzeczy znalezionych. To istotne, ponieważ nikt nie będzie mógł zarzucić urzędom, że czas ten był zbyt krótki lub zbyt długi. Zdarzają się bowiem sytuacje, gdy znalazcy chcą, aby dany przedmiot przeszedł na ich własność i czekają, aż upłynie określony termin- zaznaczyła. Ponadto dzięki nowym przepisom - jak wskazał Szymański - opinia publiczna ma okazję się dowiedzieć, że biura rzeczy znalezionych funkcjonują w starostwach. - Gdy zgubiło się jakiś przedmiot, można zadzwonić do biura, bo być może uda się odnaleźć zgubę - dodał. Zgodnie z nowymi przepisami biuro nie będzie musiało już przyjmować przedmiotów o wartości mniejszej niż 100 zł. - To duża ulga, bowiem większość znalezisk, które trafiają do biura, ma raczej niską wartość. Problemem są też warunki lokalowe. Na gromadzenie dużej liczby przedmiotów w urzędzie po prostu nie ma miejsca - ocenił Karaś. - Ustawa daje nam nowe uprawnienia, które znacznie usprawnią postępowanie. Przykładowo, pozwolą na określenie wartości szacunkowej przedmiotów, co umożliwi odmowę przyjęcia rzeczy starych lub zniszczonych – podkreśliła rzeczniczka prezydenta Kielc Anna Ciulęba. Urzędnicy wskazują, że w związku z ustawą konieczne będzie ustalenie transparentnych zasad dotyczących: sposobu określania i dokumentowania wartości znalezionej rzeczy oraz naliczania kosztów za ich przechowywanie i poszukiwanie właścicieli. Trzeba będzie też zdecydować, co zrobić z rzeczami przechowywanymi w depozytach od wielu lat.
Przepisy nie dotyczą też przypadków znalezienia broni, amunicji lub materiałów wybuchowych, gdy niezwłocznie zawiadomiona musi zostać policja.
Nagroda za znaleźne
Utrzymana zostaje natomiast zasada z Kodeksu cywilnego, zgodnie z którą znalazca może domagać się znaleźnego w wysokości jednej dziesiątej wartości rzeczy. Warunkiem jest zgłoszenie takiego roszczenia najpóźniej w chwili wydania zguby osobie uprawnionej do odbioru. Koszty związane z przechowywaniem rzeczy i poszukiwaniem jej właściciela - poniesione przez znalazcę, zarządcę lub właściwy organ administracji publicznej - będą obciążać osobę uprawnioną do jej odbioru. - Żeby odebrać zagubione przedmioty należy przedstawić dowód zakupu lub inny dokument poświadczający własność. W przypadku rzeczy, co do których niemożliwe jest jednoznaczne potwierdzenie posiadacza, np. obrączki, konieczne jest dokładne opisanie zguby, wskazanie miejsca zagubienia przedmiotu i określenie jego cech szczególnych - powiedziała PAP Agnieszka Kłąb ze stołecznego magistratu. W przypadku, gdy zguba nie zostanie w przewidzianych terminach odebrana przez osobę uprawnioną i nie jest zabytkiem, rzecz stanie się własnością znalazcy. W ustawie określono te terminy, zgodnie ze zmienianym także zapisem Kodeksu cywilnego, na rok - w przypadku nieodebrania rzeczy mimo doręczenia właścicielowi wezwania do odbioru - lub na dwa lata od znalezienia - w przypadku braku możliwości ustalenia właściciela i wysłania mu wezwania. Na mocy ustawy powstać ma też krajowy rejestr utraconych dóbr kultury, prowadzony przez ministra kultury. Będzie on funkcjonował obok działającego już krajowego wykazu zabytków skradzionych, który ma jedynie charakter ewidencyjny i nie pociąga skutków prawnych, czyli np. nie zapobiega utracie przez właściciela własności danego dobra na rzecz nowego posiadacza poprzez jego zasiedzenie. W funkcjonującym obecnie wykazie znajduje się ok. 10 tys. zabytków; nowy rejestr ma być znacznie mniejszy.
Autor: km / Źródło: PAP