Stopa referencyjna wzrośnie do najwyższego poziomu od sierpnia 2004 roku. "Najbardziej efektownym skutkiem marszu stóp procentowych w górę jest koniunkturalna zapaść statystyk kredytów mieszkaniowych" - wskazał Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. Jak zauważył, sytuacja pogarsza się z miesiąca na miesiąc.
Rada Polityki Pieniężnej podczas czwartkowego posiedzenia podniosła stopy procentowe o 50 punktów bazowych. Główna, referencyjna stopa procentowa pójdzie w górę do poziomu 6,50 procent. Będzie to najwyższy poziom od sierpnia 2004 roku. Uchwała wejdzie w życie w piątek.
Zdaniem Jarosława Jędrzyńskiego, eksperta portalu RynekPierwotny.pl, to najprawdopodobniej nie była ostatnia podwyżka w tym cyklu. Kolejne decyzyjne posiedzenie RPP odbędzie się 7 września. Jak wynika z aktualnego harmonogramu, posiedzenie zaplanowane na 23 sierpnia będzie niedecyzyjne.
Wzrost rat kredytów
Ekspert zwrócił uwagę na gwałtowne podwyżki rat kredytów hipotecznych. "Przy obecnej wartości stopy referencyjnej, (...), dynamika rat kredytów mieszkaniowych w stosunku do okresu sprzed podwyżek przekracza już na dobre 100 proc. od jesieni ub. roku" - wskazał Jędrzyński.
"Tego typu relacje sygnalizują już teraz osiągnięcie poziomów krytycznych, które grożą istotnym pogorszeniem statystyk spłacalności hipotek złotowych" - dodał.
Czytaj także: O ile mogą wzrosnąć raty kredytów? Wyliczenia
Jarosław Jędrzyński wskazał, że zgodnie z zasadą "nieszczęść chodzących parami" dodatkowo osłabienie złotego silnie uderza w budżety 600 tys. mieszkaniowych kredytobiorców walutowych, których sytuacja w porównaniu do zadłużonych w złotym jeszcze do niedawna wydawała się relatywnie stabilna. "Tymczasem po pierwszej od lat podwyżce stóp przez Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) i prognozach ich dalszego ruchu w górę, już w bezpośredniej perspektywie, w połączeniu z przyśpieszeniem zwyżki CHF/PLN sytuacja tzw. frankowiczów zaczyna się bardzo poważnie komplikować" - zauważył ekspert. "Bynajmniej nie poprawi jej umiarkowany tym razem ruch RPP, który spowodował dalszą deprecjację rodzimej waluty" - dodał Jędrzyński.
Kredyty hipoteczne
W jego ocenie "najbardziej efektownym skutkiem marszu stóp procentowych w górę jest koniunkturalna zapaść statystyk kredytów mieszkaniowych". Według danych Biura Informacji Kredytowej w czerwcu liczba wnioskujących o kredyt spadła o 60 procent do zaledwie 19,5 tysiąca. "Co gorsza jednak, sytuacja pomimo dość tragicznej wymowy wciąż nieubłaganie pogarsza się z miesiąca na miesiąc. W tym stanie rzeczy prognozy spadku wartości kredytów mieszkaniowych o 20-30 proc. w roku bieżącym wydają się i tak dość optymistyczne" - stwierdził Jędrzyński.
Jednocześnie taka sytuacja coraz dotkliwiej uderza w sprzedaż mieszkań deweloperskich. Z danych RynkuPierwotnego.pl wynika, że w czerwcu br. sprzedano 2129 nowych mieszkań na siedmiu największych rynkach kraju. Oznacza to spadek miesiąc do miesiąca o 13 procent i rok do roku aż o 40 procent.
"Charakterystycznym elementem hamowania koniunktury sprzedażowej na pierwotnym rynku mieszkaniowym jest wyraźne spowolnienie wzrostów stawek mkw. nowych lokali na głównych rynkach kraju" - wskazał ekspert. Jego zdaniem być może już za miesiąc lub dwa okaże się, że pojawi się pierwsza od lat szansa na impuls korekcyjny w deweloperskich cennikach. Choć portal RynekPierwotny.pl przekazał, że w dalszym ciągu deweloperzy mieszkaniowi komunikują rekordową - 60-70 procent udziału - przewagę transakcji gotówkowych nad kredytowymi w procesie topniejącej z miesiąca na miesiąc sprzedaży nowych lokali.
Konkurencja dla inwestycji w mieszkania
W ocenie Jarosława Jędrzyńskiego coraz większą konkurencją dla inwestycji w mieszkania stają się rosnące, wraz ze stopami NBP, oprocentowania lokat bankowych oraz rentowności innych instrumentów finansowych niskiego ryzyka z gwarancją ochrony kapitału. "A być może już niebawem spełnią się oczekiwania likwidacji kuriozalnego, w obecnych warunkach rynkowych, podatku Belki" - dodał.
Zdaniem eksperta "sytuacja ta coraz bardziej zaczyna przypominać tę z okresu globalnego kryzysu finansowego zapoczątkowanego upadkiem Lehman Brothers w 2008 roku, kiedy to pieniądze trzymane przez Kowalskiego w rodzimym banku dawały przez kilka lat z rzędu znacznie większe profity niż zainwestowane w mieszkaniówce".
"W tej sytuacji najgorszym z możliwych scenariuszy dla branży deweloperskiej byłby wiarygodny sygnał początku korekty cenowej nowych mieszkań, co mogłoby wywołać u inwestorów detalicznych awersję do gotówkowych inwestycji mieszkaniowych na bliżej nieokreślony okres czasu" - stwierdził Jędrzyński, dodając, że w tej chwili wydaje się to bardzo mało prawdopodobne z racji rekordowo wysokiej inflacji i rosnących kosztów inwestycji deweloperskich. "Sęk w tym, że na rynku nie ma rzeczy niemożliwych, a ceny mieszkań zależą nie tylko od jednego, ale od całego szeregu czynników, w tym przede wszystkim takich, których nie sposób przewidzieć" - wskazał.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock