Według wstępnych danych w styczniu tego roku oddano do użytkowania 15,3 tysiąca mieszkań, o 12,5 procent mniej niż rok temu - podał Główny Urząd Statystyczny. Spadła również liczba mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia oraz liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto.
Z danych GUS wynika, że deweloperzy przekazali do eksploatacji 7,9 tys. mieszkań – o 23,5 proc. mniej niż w styczniu 2021 r., natomiast inwestorzy indywidualni – 7,1 tys. mieszkań, tj. 3,2 proc. więcej. W ramach tych form budownictwa wybudowano łącznie 98,1 proc. ogółu nowo oddanych mieszkań.
W styczniu wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia budowy 22,2 tys. mieszkań, tj. o 5,4 proc. mniej niż w analogicznym miesiącu 2021 roku. Pozwolenia na budowę największej liczby mieszkań otrzymali deweloperzy (15,6 tys., wzrost o 3,1 proc. rok do roku) oraz inwestorzy indywidualni (6,5 tys., spadek o 20,9 proc.). Łącznie w ramach tych form budownictwa otrzymano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia budowy z projektem budowlanym dla 99,5 proc. ogółu mieszkań.
Z informacji przekazanych przez GUS wynika też, że w styczniu 2022 r. rozpoczęto budowę 11,8 tys. mieszkań, tj. o 32,3 proc. mniej niż przed rokiem. Deweloperzy rozpoczęli budowę 7,3 tys. mieszkań (o 40,9 proc. mniej), a inwestorzy indywidualni 4,3 tys. (o 8,2 proc. mniej). "Szacuje się, że na koniec stycznia 2022 roku w budowie pozostawało 867,8 tys. mieszkań, tj. o 4,7 proc. więcej niż w analogicznym miesiącu 2021 r." - podał GUS.
Nieruchomości. Mniej mieszkań oddanych do użytkowania
Na dane dotyczące liczby mieszkań oddanych do użytkowania zwrócił uwagę główny analityk HRE Investmens Bartosz Turek.
- Spadek liczby zakończonych budów względem grudnia (o 41,9 proc.) to normalne zjawisko. Tradycyjnie firmy budujące mieszkania skupiają się na tym, aby jeszcze przed końcem roku formalnie zakończyć budowy. To dlatego co roku w grudniu mamy przeważnie rekordowe liczby przekazywanych kluczy nabywcom nowych nieruchomości - tłumaczył.
- Dane GUS zdają się ponadto sugerować, że w bieżącym roku deweloperzy, spodziewając się problemów z przeciągającymi się formalnościami administracyjnymi, starali się uzyskać decyzje o oddaniu do użytkowania nie tylko w grudniu, ale też w listopadzie. Efekt tego był taki, że z całej masy mieszkań, których deweloperzy budowy zakończyli w 2021 roku prawie co czwarte zostało oddane do użytkowania w listopadzie lub grudniu. Mówimy tu o ponad 32 tysiącach lokali, których budowę zakończono w ostatnich dwóch miesiącach 2021 roku. Konsekwencją tego może być styczniowy spadek liczby mieszkań., których budowy zostały formalnie zakończone - wyjaśnił ekspert.
Pozwolenia na budowę i nowe inwestycje
Analityk zwrócił też uwagę na dane na temat pozwoleń na budowę. "Z tego obszaru płyną do nas liczby napawające optymizmem. Okazuje się bowiem, że pierwszy miesiąc 2022 roku był dla deweloperów najlepszym styczniem w historii. Firmy budujące mieszkania dostały bowiem pozwolenia na wzniesienie kolejnych 15,6 tysięcy mieszkań" - zauważa ekspert.
Ekspert zwraca jednak uwagę, że lepsze dla oceny aktualnej koniunktury są dane na temat liczby rozpoczynanych inwestycji.
- Tu GUS poinformował o spadku. W styczniu deweloperzy zaczęli budować 7,3 tys. mieszkań. To o ponad 40 proc. mniej niż w styczniu 2021 roku. Jest to o tyle zaskakujące, że spora część deweloperów posiada dziś relatywnie mało mieszkań na sprzedaż. Ostatnie dane JLL sugerowały, że w największych miastach oferty są często nawet dwa razy za małe względem potrzeb popytu - pisze ekspert.
Zdaniem eksperta na spadek nowych inwestycji wpłynął najpewniej mniejszy popyt na mieszkania. - Częściowo wynikać mógł on z faktu, że wiele osób było w styczniu na zwolnieniach lekarskich lub kwarantannie. Coś do powiedzenia mógł mieć też okres świąteczno-noworoczny, który tradycyjnie w biurach sprzedaży deweloperów jest sezonem ogórkowym, bo większość rodaków ma ważniejsze sprawy na głowie niż kupowanie mieszkań. Dopiero na przestrzeni całego pierwszego kwartału, a nie tylko stycznia, sytuacja zwykła wracać do normy - tłumaczy ekspert.
Turek zwraca jednak też uwagę na efekt wyższych stóp procentowych. - Z tymi mamy do czynienia co miesiąc od października. W efekcie rośnie oprocentowanie kredytów i spada zdolność kredytowa rodaków. Ważne jest też to, że przez długi czas nie było wiadomo, jak wysoko poszybują stopy procentowe. Prognozy zmieniały się jak w kalejdoskopie. Dopiero od około miesiąca oczekiwania rynkowe zdają się stabilizować. Obecnie rynek spodziewa się, że podstawowa stopa procentowa wzrośnie do około 4-4,5 proc. i na tym poziomie już pozostanie. Jeśli te przewidywania się sprawdzą, to raty złotowych kredytów mieszkaniowych mogą wzrosnąć o kolejne 10 proc. względem bieżącej sytuacji - szacuje ekspert.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock