Koszty najmu w niektórych miastach w ciągu roku wzrosły średnio o ponad 40 procent. - Wielu studentów przeżyje szok, pewnie po wakacjach - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors. Jak zauważył, młodzi właściwie nie mają wyjścia, "bo nie mają ani dostępu do mieszkań na wynajem w rozsądnej cenie, ani nie mają zdolności kredytowej, żeby kupić własne mieszkanie". Zdaniem dr Aliny Muzioł-Węcławowicz, ekspertki do spraw mieszkalnictwa Instytutu Rozwoju Miast i Regionów, koszty najmu rosną dlatego, że mamy "bardzo nierówną strukturę mieszkaniową".
Z najnowszego raportu Expandera i Rentier.io wynika, że w maju br. koszty najmu w ciągu roku wzrosły średnio o 25 procent. Jego autorzy zwrócili uwagę, że młodym będzie bardzo trudno przenieść się z lokalu najmowanego do własnego.
- Właściwie młodzi nie mają wyjścia, bo nie mają ani dostępu do mieszkań w rozsądnej cenie na wynajem, ani nie mają zdolności kredytowej, żeby kupić własne mieszkanie. Te oba rynki są częściowo połączone. Do niedawna sytuacja była niezła, bo mieliśmy bardzo niskie stopy procentowe, kredyty były dostępne, po covidzie jeszcze też najem był dosyć tani, ale dramatycznie się to zmieniło w ostatnich miesiącach - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors.
Jak wskazał, zmiana w pierwszej kolejności dotyczyła kredytów hipotecznych, czyli zakupu własnych mieszkań. - Bo one już były drogie, a nagle okazało się, że jeszcze oprocentowanie kredytów wzrosło na tyle mocno - do tego doszła rekomendacja Komisji Nadzoru Finansowego - że dostępna kwota kredytu nagle spadła w ciągu kilku miesięcy o połowę. W przypadku takich osób młodych, które dopiero wchodzą na rynek pracy, czy niedawno zaczęły karierę zawodową, bardzo trudno jest w tej chwili o kredyt - zwrócił uwagę Sadowski.
Chodzi o zalecenia Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego, w ramach których banki badając zdolność kredytową, do aktualnej stawki WIBOR i marż muszą dodawać co najmniej 5 punktów procentowych, a nie 2,5 punktu procentowego, jak było do tej pory.
Mieszkania na wynajem
Ale - jak zauważył - "jeżeli chcieliby nająć mieszkanie, to również jest bardzo drogo, dlatego że za sprawą dużego napływu osób z Ukrainy, po spadkach pocovidowych na rynku najmu, stawki nagle wystrzeliły i w ciągu ostatnich miesięcy w niektórych miastach wzrosły nawet o 40 procent (rok do roku - red.)". Taka sytuacja dotyczy Gdańska oraz Krakowa.
W ocenie analityka "wielu studentów przeżyje szok, pewnie po wakacjach". - Bo teraz mamy taki okres, kiedy studenci się wyprowadzają, jest lipiec, sierpień oddechu i we wrześniu pewnie już zaczną szukać mieszkań i nagle się okaże, że te stawki są bardzo wysokie - powiedział gość "Faktów po Faktach" w TVN24.
Sadowski mówił, że ten wzrost, to nie tylko efekt popytu, ale też wzrostu rat kredytów. - Niektóre z tych mieszkań były kupione na kredyt, więc też właściciele część kosztów chcą przerzucić na najemców i częściowo to im się udaje, ale myślę, że walka między najemcami a właścicielami odbędzie się dopiero we wrześniu - zauważył analityk.
"Bardzo dużo uwagi jest poświęcanej mieszkaniom na własność"
Dr Alina Muzioł-Węcławowicz, ekspert ds. mieszkalnictwa Instytutu Rozwoju Miast i Regionów stwierdziła, że przyczyną wysokich stawek najmu jest "bardzo nierówna struktura mieszkaniowa".
- Mamy mieszkania własnościowe i bardzo dużo uwagi jest poświęcanej mieszkaniom na własność, natomiast sektor mieszkań czynszowych, zarówno rynkowy, jak i społeczny, który jest bardzo ważny w każdym kraju, jeżeli chodzi o społeczne aspekty mieszkalnictwa, jest w Polsce bardzo niedorozwinięty. Z tej nierównowagi wynika to, że przy każdej okazji, kiedy mamy wyjątkowe sytuacje, a ostatnio mieliśmy dużo wyjątkowych sytuacji, wojna w Ukrainie, uchodźcy w Polsce, inflacja, te działania pokazują, że czynsze rosną bardzo, bardzo szybko - tłumaczyła.
Dopłaty do raty
Zdaniem Jarosława Sadowskiego młodzi powinni otrzymać dopłaty do odsetek, co mogłoby zwiększyć ich zdolność kredytową. Analityk zaproponował, by były one wypłacane, gdy stopa referencyjna jest powyżej 5 procent.
- Teraz mamy stopę referencyjną NBP (na poziomie) 6,50 procent i dopóki ona jest na takim poziomie albo trochę niżej, państwo wypłaca dopłaty. Jeżeli ona spada do 5 procent lub poniżej, to wtedy te dopłaty się zatrzymują, więc bank już wtedy wie, że rata nie przekroczy określonego poziomu i wie, że to będzie działało do końca, więc wtedy może przyznać wyższy kredyt i to powoduje, że nagle taka młoda osoba ma wyższą zdolność kredytową - tłumaczył Sadowski.
Muzioł-Węcławowicz była pytana, kiedy będzie lepiej na rynku najmu. - Jeśli zwiększymy wydatki z budżetu na wsparcie sektora mieszkaniowego, to mamy szansę na poprawę. Trzeba działać długofalowo i konsekwentnie, tego nam na razie brakuje - podkreśliła ekspertka.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Fotokon/Shutterstock