Bankom zależy na udzielaniu kredytów, bo na tym zarabiają, ale nie mogą rozdawać długów lekką ręką, by na udzielaniu kredytów nie stracić - stwierdza w analizie HRE Investments. Zwraca uwagę, że trzy wnioski kredytowe na dziesięć są odrzucane.
Jak zauważa główny analityk HRE Investments Bartosz Turek, banki wypłacają Polakom rekordowe kwoty w formie kredytów mieszkaniowych, ale nie każdy chętny go dostaje. "Mniej więcej 3 osoby na 10 odchodzą z kwitkiem" - stwierdza, powołując się na szacunki BIK.
Dodaje, że bankom ciąży nawet 150-200 mld zł, które powinny zostać "zaprzęgnięte do pracy". "Są to depozyty, które banki powinny przekuć w kredyty, aby powierzone im pieniądze pracowały tak aktywnie, jak jeszcze przed epidemią" - tłumaczy.
Ile kredytu mogłaby wziąć statystyczna rodzina?
Turek przyznaje, że bankom na udzielaniu kredytów zależy, bo na tym zarabiają, "ale też nie mogą rozdawać długów lekką ręką, aby na udzielaniu kredytów nie stracić". W analizie stwierdzono, że w ostatnich miesiącach banki obniżyły wymagania stawiane przed potencjalnymi klientami (niższy wkład własny, akceptowanie dochodów z samozatrudnienia i umów śmieciowych).
"Ważna jest pozytywna historia kredytowa, minimum 10-20 proc. wkładu własnego, stabilne źródło dochodów i brak nadmiernych kosztów życia, a sama nieruchomość nie może mieć nadmiernie zagmatwanego stanu prawnego" - zaznacza.
Autor analizy daje przykład statystycznej trzyosobowej rodziny, która chciałaby zadłużyć się w ramach 30-letniego kredytu na zakup mieszkania. Założył, że oboje rodzice pracują i każde z nich przynosi do domu po średniej krajowej - mają do dyspozycji prawie 8 tys. zł netto miesięcznie.
"Familia z naszego przykładu ma wystarczająco pieniędzy na wkład własny. Efekt? Banki chciałyby pożyczyć im przeciętnie aż 730 tysięcy złotych" – wynika z danych HRE Investments zebranych wśród banków. Podkreślono, że ta kwota to mediana; połowa banków skłonna byłaby pożyczyć więcej, a połowa mniej.
Raty mogą wzrosnąć
Eksperci zwracają uwagę, że maksymalne wykorzystywanie zdolności kredytowych może, szczególnie obecnie, "uchodzić za nieroztropne", m.in. z powodu spodziewanych podwyżek stóp procentowych w Polsce. Gdy pójdą one w górę, to raty prawie wszystkich złotowych kredytów mieszkaniowych też powinny wzrosnąć. Jak przypomniano, prognozy sugerują, że do pierwszej podwyżki stóp procentowych może dojść w perspektywie roku. "Nie będzie ona dla przeciętnego domowego budżetu druzgocąca, bo pojedyncza podwyżka może oznaczać podniesienie się raty o zaledwie kilka-kilkanaście zł w przeliczeniu na każde pożyczone 100 tys. zł" - wskazano.
Dodano, że ewentualne podwyżki powinny być dozowane powoli. "Dopiero za ok. 3 lata koszt pieniądza w Polsce ma wrócić do poziomu sprzed epidemii" - zaznaczono. W 2024 r. raty kredytów mogą być zatem o 15-20 proc. wyższe niż dziś. Przypomniano, że prognozy banku centralnego sugerują, że w tym samym czasie przeciętne wynagrodzenie w Polsce może wzrosnąć o 20-25 proc. "Choć te przewidywania mogą być dla wielu osób krzepiące, to roztropnie byłoby tak zarządzać domowym budżetem, aby być gotowym też na realizację mniej optymistycznych scenariuszy" - podsumowano.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock