Największa "bomba ekologiczna" na Górnym Śląsku może zostać w końcu rozbrojona. Do końca października mają zostać zlikwidowane tarnogórskie Zakłady Chemiczne.
Likwidacja firmy umożliwi dokończenie rekultywacji składowiska toksycznych odpadów po zakładach w Tarnowskich Górach.
Z ustaleń zespołu roboczego wynika, że po formalnym zlikwidowaniu zakładów, rekultywacją niebezpiecznego składowiska zajmie się powiat tarnogórski. Zespół został specjalnie powołany, aby rozwiązać problem toksycznego składowiska.
Zakończenie prac rekultywacyjnych, których koszt szacowany jest na ok. 90 mln zł mają umożliwić m.in. środki unijne. W funduszu Infrastruktura i Ochrona Środowiska na lata 2007-2013 UE przewidziała na ten cel 22 mln złotych. Pieniądze będą pochodzić również z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Projekt ma znaleźć się też na liście zadań priorytetowych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego.
Prace przy likwidacji składowiska mogą rozpocząć się w połowie 2008 r. i potrwać dwa lub trzy lata.
Tarnogórska "bomba ekologiczna" szkodzi przede wszystkim wodom podziemnym. Zakłady Chemiczne działały 70 lat. W ich sąsiedztwie bezpośrednio na nieuszczelnionym podłożu zgromadzono odpady zawierające m.in. związki baru, boru, cynku, miedzi, strontu, kadmu, ołowiu i arsenu. Przez lata swobodnie przenikały one do zbiorników wód podziemnych w rejonie gliwickim i lubliniecko-myszkowskim.
Badania przeprowadzone na tym terenie wykazały, że początkowo do wód przenikało około 400 ton toksyn rocznie. W ostatnim czasie ta liczba zmalała do ok. 140 ton. Wszystkie studnie głębinowe w pobliżu byłych zakładów zamknął Sanepid.
Do tej pory na unieszkodliwienie chemicznego złoża w Tarnowskich Górach pochłonęło 210 mln złotych. Po kilkunastoletnich pracach rekultywacyjnych w specjalnych zbiornikach umieszczono już 60 proc. odpadów. Do unieszkodliwienia pozostaje prawie 600 tys. m sześciennych odpadów.
Źródło: PAP