Odbiorcy rosyjskiego gazu w Unii Europejskiej nie muszą obawiać się o tranzyt tego paliwa przez ukraińskie gazociągi. Przerw w dostawach gazu nie będzie - oświadczył w poniedziałek premier Ukrainy Mykoła Azarow.
Ukraina zrealizuje wszystkie zobowiązania w tej sprawie - zapewnił podczas spotkania z ministrem spraw zagranicznych Słowacji Mikulaszem Dzurindą w Kijowie.
- Oświadczyłem wczoraj (w niedzielę), że uważamy kontrakty gazowe z Rosją za niekorzystne, ale zabezpieczymy transport gazu do Europy w pełnej objętości - podkreślił Azarow.
Ukraińskie władze, niezadowolone z umów gazowych z Rosją, zawartych w 2009 r. przez więzioną obecnie w areszcie byłą premier Julię Tymoszenko, domagają się ich zmiany, a przede wszystkim obniżenia ceny błękitnego paliwa.
Możecie, ale...
Rosjanie odpowiadają, że Ukraińcy mogą płacić za gaz mniej, jednak pod warunkiem, że zgodzą się na fuzję Gazpromu z państwowym koncernem paliwowym Naftohaz Ukrainy.
- Ta kwestia nie jest rozpatrywana - oświadczył w sobotę na szczycie poradzieckiej Wspólnoty Niepodległych Państw w Duszanbe prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz.
Wcześniej premier Azarow zapowiedział, że jego rząd planuje restrukturyzację Naftohazu, wskutek której spółka ta przestanie istnieć. Władze w Kijowie mają nadzieję, że może właśnie to ułatwi im zmianę obowiązujących kontraktów z Rosją. Azarow uprzedzał też, że Kijów może domagać się zmiany umów w sądach.
Nowy konflikt?
Ukraińscy eksperci obawiają się, że Ukraina i Rosja mogą dziś stać na progu nowego konfliktu gazowego. Poprzedni spór w tej sprawie na przełomie 2008 i 2009 r. doprowadził do dwutygodniowej przerwy w dostawach gazu z Rosji przez Ukrainę do państw Europy Zachodniej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxx.hu