W najbliższą niedzielę TikTok zamierza wycofać ze Stanów Zjednoczonych swoją aplikację, z której korzysta obecnie 170 milionów Amerykanów - przekazała Agencja Reutera. To właśnie wtedy wejdą w życie przepisy zakazujące świadczenia usług przez chińską platformę, o ile postępowanie w ostatniej chwili nie zostanie odroczone.
Popularna na całym świecie aplikacja TikTok należy do firmy ByteDance. Ta zawsze zaprzeczała, jakoby była powiązana z chińskimi władzami. W mailu do redakcji TVN24 polskie biuro TikToka zaznaczało, że "ani TikTok, ani spółka matka - ByteDance nie są własnością Chin. 60 procent udziałów w ByteDance posiadają globalne fundusze inwestycyjne (większość z siedzibą w USA), takie jak Sequoia Capital czy SoftBank, 20 procent należy do założycieli spółki, a kolejne 20 procent należy, w oparciu o akcje, do mniejszych inwestorów i pracowników (kilka tysięcy z nich przebywa na stałe w Europie)" - podkreślono.
Jednak to właśnie te relacje i obawa o to, że dane 170 mln użytkowników z USA mogą być wykorzystane przez chiński rząd, były powodem podpisania przez prezydenta USA Joe Bidena w kwietniu przepisów, które zakazują funkcjonowania TikToka w Stanach, chyba że ByteDance sprzeda aplikację w ciągu dziewięciu miesięcy. Tak się jednak do tej pory nie stało, co sprawia, że już w najbliższych dniach może ona zniknąć z kraju.
Nowe przepisy wprowadzają zakaz pobierania aplikacji ze sklepów z aplikacjami Apple oraz Google. Użytkownicy, którzy mają zainstalowanego TikToka, teoretycznie mogliby korzystać z aplikacji. Jednakże to również nie będzie możliwe, gdyż prawo zabrania amerykańskim firmom świadczenia usług umożliwiających dystrybucję czy aktualizację aplikacji.
"Jeśli TikTok zostanie zablokowany, użytkownicy próbujący otworzyć aplikację zobaczą specjalny komunikat kierujący ich do strony internetowej z informacjami o zakazie" - przekazali informatorzy Reutersa, proszący o anonimowość.
Przeczytaj również: Znana platforma może zniknąć, trwa poszukiwanie chętnego. "Miliony stracą środki do życia"
Donald Trump chce wstrzymania zakazu
"'Washington Post' poinformował, że prezydent elekt Donald Trump, którego kadencja zaczyna się dzień po rozpoczęciu zakazu, rozważa wydanie rozporządzenia wykonawczego w celu zawieszenia egzekwowania zamknięcia TikToka na 60 albo 90 dni. Nie podano jednak, w jaki sposób mógłby to zrobić zgodnie z planem" - przekazał Reuters.
Trump zapowiedział, że po objęciu władzy znajdzie czas na znalezienie "politycznego rozwiązania problemu".
- TikTok sam w sobie jest fantastyczną platformą. Znajdziemy sposób, aby ją zachować, ale chronić dane ludzi - mówił w Fox News Mike Waltz, nowy doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Donalda Trumpa.
Z kolei "New York Times" donosił, że dyrektor generalny TikToka otrzymał zaproszenie na inaugurację prezydenta elekta i zajęcie "honorowego miejcsa".
Obecnie Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych decyduje, czy podtrzymać przepisy i zezwolić na zakaz tikToka w niedzielę, czy też uchylić lub wstrzymać zmiany i dać więcej czasu na wypracowanie rozwiązania. Przedstawiciele Białego Domu zapowiadali natomiast, że prezydent nie planuje interweniować w tej sprawie, jeśli Sąd Najwyższy podtrzyma swoją decyzję.
"Jednak późniejszy raport NBC wskazywał, że administracja Bidena rozważała opcje utrzymania platformy po niedzieli, w celu odroczenia decyzji do czasu objęcia władzy przez Donalda Trumpa" - zaznacza Reuters.
Zdaniem ByteDance podtrzymanie decyzji może sprawić, że TikTok stanie się niedostępny także dla wielu użytkowników w innych krajach, w których amerykańscy dostawcy usług udostępniają platformę.
TikTok w piśmie sądowym wskazywał, że konieczne jest wydanie nakazu umożliwiającego "uniknięcie przerwy w świadczeniu usług dla dziesiątek milionów użytkowników, przebywających poza Stanami Zjednoczonymi". Zdaniem chińskiej spółki zakazy uczynią ostatecznie aplikację bezużyteczną.
Jak wskazuje agencja, w przypadku gdy prezydent elekt cofnie zakaz, pozwoli to na przywrócenie działania platformy w stosunkowo krótkim czasie.
Źródło: Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock