W Europarlamencie w środę będą się ważyć losy "sześciopaku". Deputowani będą głosować uzgodnione z rządami nowe przepisy, wzmacniające dyscyplinę finansów publicznych w Unii Europejskiej. W związku z zapowiedziami socjalistów - drugiej siły politycznej w Parlamencie Europejskim - że zagłosują przeciwko pakietowi, szykuje się mała większość "za".
O przyjęciu pakietu sześciu propozycji legislacyjnych wzmacniających trzymający w ryzach finanse publiczne Pakiet Stabilności i Wzrostu, zadecyduje prawdopodobnie niewielka większość głosów.
Ważenie głosów
Na dzień przed głosowaniem, zdecydowanie "za" wynegocjowanym we wrześniu pomiędzy krajami UE i Parlamentem Europejskim kompromisem opowiedziała się chadecja oraz liberałowie - odpowiednio pierwsza i trzecia siła w PE. Sprzeciwiają się socjaldemokraci oraz komuniści, a Zieloni zapowiadają, że poprą tylko trzy z sześciu propozycji legislacyjnych, które tworzą pakiet.
Zaproponowany przez Komisję Europejską już we wrześniu ubiegłego roku pakiet był odpowiedzią na kryzys zadłużenia, zwłaszcza w Grecji. Składający się z pięciu rozporządzeń i dyrektywy pakiet przewiduje m.in. możliwość nałożenia sankcji na państwa strefy euro, które nie trzymają w ryzach swoich finansów publicznych, jeszcze zanim przekroczą ustalone w UE limity deficytu i długu (3 proc. PKB w przypadku deficytu, 60 proc. PKB w przypadku długu publicznego).
Pakietu nie udało się przyjąć przed wakacjami, bo PE domagał się bardziej automatycznych sankcji (niż chcieli ministrowie finansów) nakładanych na niesubordynowane państwa.
Sprzeczne postawy
Cieniem na głosowaniu kładzie się sprzeciw lewicy. Europejscy socjaliści żałują, że pakiet nie przewiduje równocześnie sposobów na przywrócenie wzrostu w Europie. W dodatku krytykują prawicę za to, że w czasie negocjacji nad ostateczną wersją pakietu odrzucono zapis pozwalający na wykluczenie z liczenia deficytów środków wydanych przez państwa na inwestycje.
Sprzeciw socjalistów był tak duży, że na poniedziałkowym posiedzeniu komisji ds. polityki gospodarczej w Strasburgu grupa ta wystąpiła z wnioskiem o skreślenie głosowania z porządku sesji plenarnej. Nie zdobył on wystarczającego poparcia.
Europejscy konserwatyści z frakcji EKR, do których należy m.in. PiS, decyzję mieli podjąć we wtorek wieczorem. - Pakiet jest wspólną pracą wszystkich sił politycznych (...) Mam nadzieję, że europosłowie będą głosować zgodnie ze swoimi przekonaniami i że nie będzie to głosowanie polityczne - apelował we wtorek w Strasburgu chadecki eurodeputowany Diogo Feio, jeden z sześciu sprawozdawców PE. Przewodniczący liberałów w PE Guy Verhofstadt także wyrażał nadzieję na "jak największą większość" w środowym głosowaniu.
Nowa wizja
Jednocześnie Verhofstadt ponowił we wtorek w Strasburgu apel o większą skuteczność zarządzania gospodarczego w strefie euro. W liście do szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso wezwał go do przedstawienia nowego pakietu propozycji pozwalającego na wyjście z obecnego kryzysu strefy euro. Propozycje powinny być przedstawione "jak najszybciej, jeszcze przed szczytem (eurogrupy) 19 października".
Zawarte w liście propozycje liberałów przewidują m.in. powołanie europejskiego ministra finansów. Powinien on być "wysokim urzędnikiem KE" a nawet "połączyłby funkcje sprawowane obecnie przez szefów KE i Rady Europejskiej" - napisał Verhofstadt w liście do Barroso.
Wielu europosłów oczekuje, że propozycje KE będą alternatywą dla francusko-niemieckich propozycji rządu gospodarczego strefy euro. Przedstawione w sierpniu przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego przewidują one m.in. regularne (dwa razy do roku) spotkania przywódców strefy euro pod przewodnictwem szefa Rady Europejskiej Hermana van Rompuya.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24