Szef bułgarskiego resortu energetyki Dragomir Stojnew nie wykluczył, że gazociąg South Stream "może stać się ofiarą pogorszenia stosunków między Rosją a UE". Wskazał, że gdyby do tego doszło, straciłyby na tym państwa Europy Południowo-Wschodniej i Środkowej.
Stojnew podkreślił, że UE powinna liczyć się ze stanowiskiem krajów, przez które gazociąg ma prowadzić.
Dostawy konieczne
W wywiadzie dla telewizji publicznej w piątek wieczorem minister podkreślił, że na bezpieczeństwo dostaw i zyski z gazociągu South Stream liczą, oprócz Bułgarii, także Austria, Węgry, Słowenia i Włochy. Jego zdaniem unijny komisarz ds. energii Guenther Oettinger (który zapowiedział zamrożenie rozmów z Rosją na temat gazociągu) powinien uwzględniać stanowisko państw unijnych związanych z projektem. - Jeżeli dążenie do sankcji jest tak znaczne, niech wstrzymają dostawy idące przez Nord Stream - powiedział Stojnew. Dodał, że w tej dziedzinie powinna obowiązywać solidarność. Tak samo jak istnieje Nord Stream, powinien istnieć i South Stream - mówił. Minister wskazał, że na terytorium Bułgarii gazociąg ma prowadzić przez najbiedniejszy region unijny, którego mieszkańcy liczą na ponad 5 tys. miejsc pracy, a kraj pragnie bezpieczeństwa dostaw gazu, które jest obecnie zagrożone w związku z kryzysem ukraińskim.
Bez odszkodowania
Minister przypomniał "koszmar z 2009 r.", kiedy Bułgaria była pozbawiona przez kilka tygodni dostaw gazu, co spowodowało straty dla jej gospodarki w wysokości 250 mln euro. - Żadnego odszkodowania za te straty nie otrzymaliśmy - dodał. Stojnew zapewnił, że Bułgaria podpisała z Rosją porozumienia gwarantujące, że na całym bułgarskim terytorium będzie zapewniony dostęp stron trzecich do rury, czyli że wymagania trzeciego unijnego pakietu energetycznego zostaną spełnione. Odcinek morski został wyłączony z tego pakietu, ponieważ nie tylko teoretycznie, lecz i praktycznie dostęp do rury pod wodą jest niemożliwy. Taki sam jest status innych gazociągów w UE, w tym gazociągu Nord Stream - podkreślił. Liczący 3600 km South Stream to wspólny projekt rosyjskiego Gazpromu i włoskiej firmy ENI, który ma zapewnić dostawy rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej z pominięciem Ukrainy. Ma prowadzić z Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii. Bułgaria, która otrzymuje około 85 proc. gazu z Rosji przez Ukrainę, po gazociągu South Stream obiecuje sobie dywersyfikację szlaków dostaw. W 2012 r. wprowadzono w Bułgarii moratorium na poszukiwania gazu łupkowego i kraj nie rozważa możliwości jego zniesienia. Przystąpiono natomiast do poszukiwań gazu pod dnem Morza Czarnego.
Autor: mn//bgr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Arch. TVN24