Wprowadzone przez Rosję embargo na europejskie produkty żywnościowe zmusi tamtejszych restauratorów i sieci handlowe do pozyskania dostaw z innych źródeł i zmian w menu. Część z nich martwi się o biznesową przyszłość i miejsca pracy.
Zakaz importu europejskich towarów żywnościowych, to odpowiedź Moskwy na sankcje ze strony Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej nałożone na Rosję za działania na wschodzie Ukrainy. Rosja jest największym odbiorcą tych europejskich produktów, więc straty producentów na Zachodzie mogą być pokaźne.
Kara dla Rosjan?
Jednak decyzja ta zaboli także rosyjskich konsumentów, którzy zostali wyizolowani od światowych produktów w największym stopniu od ponad dwóch dekad. Klienci sklepów i restauracji nie będą mogli zamówić już francuskich serów, risotto z owoców morza, czy australijskich steków. - Towary z państw objętych restrykcjami zdrożeją, a niektóre z nich zupełnie znikną ze sklepów - mówi Aleksiej Paperny, właściciel kawiarni w Moskwie. - Zrobimy wszystko, aby przetrwać. Nie mogę sobie wyobrazić, jak niektóre restauracje i kawiarnie, które słyną z takich, a nie innych potraw przetrwają. Rosyjskie sankcje uderzą głównie w Rosjan - dodaje Paperny.
Przetrwają?
W największych rosyjskich miastach nie brakuje drogich lokali, które serwują dania z całego świata. W ostatnich latach szczególnie popularne stały się te oferujące sushi. To danie jest pożądane do tego stopnia, że pojawiło się nawet w menu włoskich i francuskich restauracji.
Władze jednej z największych sieci restauracji koncernu Rosinter, który działa w branży gastronomicznej i posiada m.in japońskie i włoskie lokale spodziewają się, że zaostrzone sankcje popchną gospodarkę w kierunku recesji.
- To dla nas bardzo trudna sytuacja. Przed nami wiele pracy, aby zmienić menu i dostosować ceny - mówi Elena Mazur, rzeczniczka koncernu Rosinter, który połowę produktów importuje z zagranicy.
Popierają Putina
Podobne zdanie ma właściciel restauracji oferującej sushi. - Nie chcemy stracić naszych miejsc pracy. Wszyscy się martwimy co będzie dalej, bo przecież nie ma rosyjskiego łososia - mówi agencji Reutera i prosi o anonimowość.
Najmocniej brak zagranicznych przysmaków odczują Rosjanie z klasy średniej. - Jednak władze na Kremlu zapewne obliczyły, że patriotyczne nastroje będą większe niż cierpienie konsumentów - twierdzi Alisa Lockwood, szefowa ośrodka analitycznego Europe & CIS.
Te słowa potwierdzają też sondaże. Większość Rosjan jest gotowa na negatywne konsekwencje embarga i zachodnich sankcji. Jeszcze przed nałożeniem rosyjskiego zakazu importu 76 proc. Rosjan popierało rządowe plany.
Jak na Zachodzie?
Wpływ sankcji po drugiej stronie barykady, czyli na Zachodzie jest już namacalny. Eksperci oczekują spadku cen sera i masła, bo firmy mleczarskie nie zmniejszyły produkcji o część, która miała trafić do Rosji. Według szacunków już w tym tygodniu o 10 proc. spadną ceny łososia norweskiego.
Autor: msz//gry/kwoj / Źródło: Reuters