W Polsce nie pracują tylko te osoby, które tego nie chcą - twierdzi "Dziennik". Powołując się na opracowanie "Diagnoza Społeczna 2007" stwierdza: 12-procentowe bezrobocie jest fikcją, a rzeczywiste jest o połowę niższe.
"Diagnoza Społeczna 2007" to największe w Polsce badanie socjologiczne, którego wyniki mają zostać opublikowane 1 października.
Przygotowujący je ankieterzy dotarli do ponad trzech tysięcy gospodarstw domowych – pytali o pracę, zarobki, oczekiwania, poziom zadowolenia z życia. Dla prof. Janusza Czapińskiego, który kierował zespołem badaczy Diagnozy, wnioski są jednoznaczne. – Ludziom nie chce się pracować. Bezrobocia nie ma, ale teraz mamy inny problem: jak pozbyć się ciężkiego garbu – ludzi utrzymywanych przez tych, którzy pracują - mówi "Dziennikowi".
Minister ma pomysł na bezrobotnych
Gazeta wylicza, że chodzi o 3,7 miliarda złotych – tyle w zeszłym roku kosztowały wypłaty zasiłków dla bezrobotnych i świadczenia zdrowotne dla nich. Jak pisze, nowa minister pracy Joanna Kluzik-Rostkowska kazała sprawdzać, czy pobierający zasiłki i korzystający z darmowej opieki zdrowotnej naprawdę nie mogą znaleźć pracy, czy też po prostu nie chcą podjąć legalnego zatrudnienia.
– Uważam obecne bezrobocie za częściowo fikcyjne – przyznaje w rozmowie z „Dziennikiem” minister Kluzik-Rostkowska.
Pierwszym krokiem ma być stworzenie systemu pozwalającego szybko wskazać osoby, którym nie zależy na znalezieniu pracy, i odebrać im świadczenia. Ma to zrobić system komputerowy, który będzie „śledził” poczynania bezrobotnego: rejestrował, gdzie pobierał zasiłek, jakie propozycje pracy odrzucał, czy stawiał się na spotkania, brał udział w kursach doszkalających.
Jednocześnie Kluzik-Rostkowska zamierza zmusić powiatowe urzędy pracy do współpracy z lokalnymi przedsiębiorcami. – To nie do pomyślenia, by nie było komu zbierać w sezonie owoców – uważa szefowa resortu pracy. A gazeta wskazuje przykład firmy z lubuskiego, która nie mogła znaleźć ludzi do zbioru truskawek, chociaż ponoć płaciła po 200 złotych dziennie.
Jak to możliwe, że w województwie z ponad 20-procentowym bezrobociem brakuje rąk do pracy? – Niektórzy wprost rzucają nam w twarz, że na żadnym zajęciu im nie zależy, ale większość pracuje w szarej strefie – mówi "Dziennikowi" Bolesława Zamorska-Puchta, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Krośnie Odrzańskim.
Tak naprawdę to jednak pracują?
Jak wielu z zarejestrowanych bezrobotnych pracuje na czarno? Z badań Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan” z 2005 r. wynikało, że półtora miliona. – Część z nich figuruje w rejestrach tylko po to, by zachować prawo do darmowej opieki medycznej – mówi Jacek Męcina, ekspert tej organizacji.
O skali oszustw dobitnie świadczy to, że w rejestrach znajduje się wielu poszukiwanych na rynku fachowców. – Warto zastanowić się, co robi tam 260 tys. murarzy, zbrojarzy, tynkarzy i innych specjalistów z branży budowlanej – dodaje Andrzej Malinowski, prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24