Wykorzystaliśmy 32 proc. z Funduszu Spójności, czy o połowę mniej? - Zależy, kto liczy. Minister rozwoju regionalnego Grażynę Gęsicką, według której jest to 32 proc., tak oburzyły wyliczenia Komisji Europejskiej, że posądziła ją o nadużycie - pisze "Rzeczpospolita".
Chodzi o podane w poniedziałek w Brukseli informacje, że Polska wykorzystała tylko 16 proc. z Funduszu Spójności (finansowane są z niego inwestycje transportowe i środowiskowe). - Nie wiem, skąd pochodzą te wyliczenia - oponowała wczoraj minister Gęsicka. - Według danych, które mamy z Komisji, na koniec sierpnia było to prawie 32 proc., zresztą na koniec 2006 roku - aż 24 proc. Podejrzewamy, że w poniedziałek podano stare i do tego zaniżone liczby. To nadużycie - denerwowała się minister.
Jednak rację ma komisja? Okazuje się jednak, że ze strony komisji nie ma mowy o nadużyciu. Jak dowiedziała się gazeta w Brukseli, różnica wynika z przyjętej metodologii liczenia. KE wzięła pod uwagę tylko płatności z Funduszu Spójności na lata 2004-2006. Dostaliśmy z niego 676 mln euro z przyznanych 4,2 mld euro, a więc 16 proc. Tymczasem strona polska posługuje się wyliczeniami dotyczącymi programów spójnościowych z lat 2000-2006 r. Na ten okres dostaliśmy w sumie 5,6 mld euro, refundacja to prawie 1,8 mld euro, a więc 32 proc.
Urzędnicy w Brukseli podkreślają, że nie jest istotne, jak się liczy. Ważne, że niezależnie od metody Polska znajduje się na ostatnim miejscu wśród dziesięciu nowych członków UE (bez Bułgarii i Rumunii).
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24