Polakom ciągle wydaje się, że w internecie wszystko jest za darmo. Ściągają muzykę, a ulubione filmy i seriale oglądają na serwisach z nielegalnymi treściami. Niektórzy nawet nie wiedzą, że oglądając w internecie mecz piłkarski często okradają firmę, która za jego nadawanie musiała słono zapłacić. Droga do zmiany tej sytuacji jest długa i kręta, ale do przejścia.
Skala piractwa rośnie na potęgę, a tracą na tym nie tylko przedsiębiorcy, ale i każdy z nas. Z badania PricewaterhouseCoopers (PwC) wynika, że około 7,5 mln Polaków, czyli 30 proc. wszystkich internautów regularnie korzysta z serwisów internetowych z nielegalnymi filmami, czy serialami. Ten wynik bardzo łatwo przełożyć na konkretne liczby i straty polskich przedsiębiorstw i krajowego PKB. To ostatnie według PwC w 2013 roku mogło być większe nawet o 700 mln złotych, a Skarb Państwa bogatszy o dodatkowe 250 mln złotych. Wszystko przy założeniu, że jedynie część obecnych piratów zaczęłoby płacić za treści, które dziś kradnie.
Potencjalne straty
Szacowana przez PwC kwota 500-700 mln złotych strat to równowartość 6-9 proc. całego budżetu Ministerstwa Kultury, a jednocześnie 3-4 krotnie więcej niż wynosi roczny budżet Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, który dotuje najbardziej wartościowe produkcje filmowe. Ściągnięte czy nielegalnie wyświetlone filmy bezpośrednio wpływają na polską gospodarkę. Wszystko dlatego, że polscy producenci i dystrybutorzy tracą potencjalne zyski, które trafiłyby do nich, gdyby choć część kradnących treści w Internecie osób zmieniła swoje postępowanie. Co więcej z prognoz PwC wynika, że straty z roku na rok będą większe. O ile w 2013 roku PKB uszczupliło się o 500-700 mln złotych, to już w 2018 roku będzie to kwota od 1,8 do nawet 6 mld złotych.
Będzie gorzej
- Zakładamy, że ruch w serwisach wideo będzie rósł, zarówno w tych legalnych, jak i nielegalnych. Patrząc na tempo wzrostu ruchu wideo w sieci można szacować że średniorocznie będzie to znacznie powyżej 20 proc. Zatem straty dla PKB i branży będą w kolejnych latach coraz większe – mówi Łukasz Nowicki z PwC. Teresa Wierzbowska, prezes Stowarzyszenia Sygnał przypomina, że to dwukrotność obecnego budżetu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
- Liczby te mówią same za siebie. A byłby jeszcze większe, gdyby dołożyć do tego straty dla gospodarki wynikające z kradzieży własności intelektualnej w postaci muzyki, książek czy gier, to skala zjawiska byłaby porażająca. Traci na tym nie tylko twórca i przedsiębiorcy budujący swoją działalność w oparciu o własności intelektualną, lecz także cała gospodarka – mówi Teresa Wierzbowska.
Co zrobić z piractwem?
Wierzbowska twierdzi, że potencjał finansowy nielegalnych serwisów internetowych, po latach bierności ze strony administracji publicznej oraz innych uczestników rynku, przewyższa skalę legalnych serwisów oferujących treści wideo w Polsce. Dlatego, aby zapobiegać zjawisku piractwa na coraz większa skalę należy działać na wielu frontach. Zdaniem Łukasza Nowickiego z PwC polskie społeczeństwo przyzwyczaiło się, że wartościowe treści w internecie są za darmo, dlatego zmiana nie będzie łatwa. - Rozwiązania muszą iść równolegle na trzech płaszczyznach: edukacji, kija i marchewki - mówi Nowicki i dodaje, że działania edukacyjne powinny być skierowane do różnych grup. - Począwszy od użytkowników, którzy często nie mają pojęcia, że korzystają z nielegalnych źródeł, szczególnie jeśli dodatkowo za nie płacą. Więc trzeba im pokazać co jest nielegalne i wskazać alternatywę. Następnie należy pokazać reklamodawcom, że często przez ich niezamierzoną działalność mogą funkcjonować serwisy umożliwiające nielegalny dostęp do treści, bo dzięki reklamom mają stały dopływ gotówki. Analogicznie działania informacyjne powinny być skierowane do operatorów płatności, w tym operatorów komórkowych, którzy dają możliwość płatności przez SMS-y za np. dostęp do nielegalnych źródeł transmisji sportowych - tłumaczy Nowicki.
Kij i marchewka
Teresa Wierzbicka zgadza się, że sytuacja nie zmieni się bez szerokiej kampanii informacyjnej, która uświadomi Polakom ekonomiczne i społeczne szkodliwości piractwa. - To ważne, gdyż paradoksalnie aż 77 proc. Polaków ma świadomość, że ściąganie i rozpowszechnianie treści pirackich jest niezgodne z prawem. Przy czym ponad połowa zgadza się ze stwierdzeniem, że piractwo jest nieetyczne, gdyż pozbawia twórców należnego wynagrodzenia. Jednocześnie większość tych osób nie waha się sięgać do nielegalnych źródeł - uważa Wierzbowska.
Wierzbica twierdzi, że wraz z edukacją m.in. organów państwowych musi iść też zmiana prawa. - Należy dostosować prawo do rzeczywistości cyfrowej. Niezbędne jest skuteczniejsze egzekwowanie prawa i realna penalizacja naruszeń. Traktowanie kradzieży własności intelektualnej jako czyn niskiej szkodliwości społecznej, duża liczba umorzeń, brak koordynacji na poziomie międzynarodowym sprawiają, że skala kradzieży własności intelektualnej zamiast maleć, bezkarnie rośnie - twierdzi Wierzbowska. Łukasz Nowicki przekonuje, że poza marchewką, czyli wprowadzeniem zachęt do korzystania z legalnych źródeł potrzeba też wprowadzić system kar, czyli kij.
- Jako przysłowiowy kij mamy na myśli przede wszystkim zmiany legislacyjne. Np. można rozważać wprowadzenie mechanizmów prawnych, zgodnie z którymi jedno zgłoszenie do serwisu udostępniającego treści, udowadniające, że dany utwór został umieszczony na nim nielegalnie, nakładało na ten serwis obowiązek monitorowania i automatycznego usuwania kolejnych prób umieszczania tej samej treści a nie jak to ma miejsce obecnie, gdzie to właściciel praw musi każdorazowo niezależnie informować dany serwis o każdej nielegalnej kopii treści (pliku, linku) - wyjaśnia Nowicki.
Jak jest zagranicą?
Prezes Stowarzyszenia Sygnał przypomina, że piractwo to nie tylko problem Polski. - Poszczególne kraje wybierają różne ścieżki. Francja w ramach akcji HADOPI, pomimo kontrowersji politycznych wobec inicjatywy, skutecznie przeprowadziła akcję uświadamiającą internautów o nielegalności poszczególnych działań. Większość internautów złapana „za rękę” i uświadomiona co do legalności danej formy korzystania z treści online zaprzestawała korzystania z nielegalnych źródeł, a legalny rynek np. dystrybucji muzyki online dzięki temu zyskał na popularności - mówi Wierzbowska i mówi, że w niektórych krajach działa system przed sądowych procedur zgłaszania naruszeń. - Tak aby uprawniony mógł w szybkim czasie uniemożliwić dostęp do treści, która jest nielegalne dystrybuowana. Wszystkie te i inne metody realizowane są równolegle z działaniami edukacyjnymi. Wysoka świadomość względem możliwości korzystania z treści online zgodnie z prawem, połączona z ciekawą ofertą przyniosła efekty m.in. w Norwegii, gdzie piractwo internetowe jest w odwrocie - mówi Wierzbowska.
Autor: Marek Szymaniak / Źródło: tvn24bis.pl