Złamanie unijnego zakazu połowu dorsza stwierdzono dziś na dwóch łodziach z miejscowości Chłopy w Zachodniopomorskiem. Rybaków na łowisku skontrolował polski inspektor, któremu towarzyszyli przedstawiciele Unii Europejskiej.
Andrzej Gościniak, prezes Stowarzyszenia Rybaków Łodziowych, powiedział, że kontrola przebiegła spokojnie. - Rybacy poddali się procedurze. Złowionego dorsza wpisali do dziennika okrętowego. Inspektor sporządził protokół, rybacy jednak odmówili jego przyjęcia – zrelacjonował kontrolę Gościniak.
Według bosmanatów portów w Ustce, Kołobrzegu i Darłowie wynika, że na łowiska wypłynęło dziś kilkadziesiąt jednostek.
Jak mówi Gościniak, większość rybaków ruszyła na połów zakazanego przez Komisję Europejską dorsza. - Rybacy łamią zakaz, bo nie mają wyjścia. Muszą z czegoś żyć. Wszystkie złowione ryby będą wykazywane przez wpisywane ich do dzienników okrętowych – powiedział Gościniak.
Łamią przepisy, bo postawiono ich pod ścianą
W podobnym tonie o łamaniu zakazu wypowiedział się sekretarz Związku Rybaków Polskich Andrzej Tyszkiewicz. - Liczymy się kontrolami, ale wychodzimy w morze, bo nie możemy być ofiarą czyjejś pomyłki w Unii Europejskiej. Polskich rybaków postawiono przed ścianą, pozbawiając ich nagle pracy na 8 miesięcy - powiedział. Dodał też, że jego zdaniem w sobotę mogło wyjść na morze nawet 80 proc. polskiej floty dorszowej. Licencje na połów dorsza ma ponad 620 polskich jednostek.
Za złamanie unijnego zakazu połowów zgodnie z rozporządzeniem w sprawie wysokości kar pieniężnych za naruszenie przepisów o rybołówstwie może grozić grzywna w wysokości od 2 do 20 tys. zł.
Według Bogdana Waniewskiego, prezesa Stowarzyszenia Armatorów Rybackich, właściciel łamiącej zakaz jednostki może również zostać pozbawiony unijnej pomocy. - Łamiąc zakaz idziemy na potężną awanturę z Unią Europejską. Rozumiem kłopoty kolegów i ich determinację, nie rozumiem natomiast postępowania polskiej administracji. Dotychczas nie ukazało się przecież żadne rządowe rozporządzenie w sprawie zakazu połowów dorsza, które zezwalałoby rybakom na połowy - powiedział Waniewski.
Prezes SAR dodał, że w poniedziałek w Ustce zbierze się Sztab Kryzysowy Rybołówstwa, by zająć stanowisko wobec aktualnej sytuacji.
Rząd murem za rybakami
Grzegorz Hałubek, wiceminister gospodarki morskiej ds. rybołówstwa podtrzymał w sobotę wcześniejsze stanowisko resoru o nie karaniu rybaków łamiących unijny zakaz. - To problem społeczny i dlatego rybacy mają głębokie moralne prawo do prowadzenia połowów. Rząd jest z rybakami, a sprawa utrzymania zakazu w mocy nie jest ostatecznie przesądzona. 17 września przedstawiliśmy unijnemu komisarzowi ds. rybołówstwa Joe Borgowi argumenty, które naszym zdaniem jasno wskazują, że zakaz wprowadzono na podstawie nieprawidłowych danych. Komisarz Borg ma się do tego ustosunkować w czasie zaplanowanego na poniedziałek telemostu z ministrem gospodarki morskiej Markiem Gróbarczykiem – powiedział Hałubek.
Zakaz połów dorsza na Bałtyku Wschodnim do końca 2007 roku Komisja Europejska wydała 9 lipca br. Zaczął obowiązywać 16 września, gdy zakończył się trzymiesięczny okres ochronny tej ryby.
Powodem wprowadzenia zakazu były wyniki kontroli przeprowadzonej przez inspektorów z UE na początku br. w kilku polskich portach i na części rybackich jednostek. Wynikało z niej, że polscy rybacy trzykrotnie przekroczyli przyznany na ten rok limit połowów. Rybacy argumentują, że kontrole były przeprowadzone jedynie na kilku jednostkach i nie można ich uogólniać na całą polską flotę.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24