Piątek był fatalnym dniem dla europejskich inwestorów. Traciły zarówno giełdowe indeksy, jak i waluty. Euro znalazło się na poziomie najniższym od przeszło 18 miesięcy, a zatem od momentu, gdy rynkami wstrząsnął upadek Lehman Brothers. W ślad za europejską walutą traciła też nasza złotówka.
Jak podkreślają analitycy, na rynkach finansowych wciąż panuje duża niepewność, związana głównie z problemami niektórych krajów strefy euro.
Widać było to od samego rana. Prawdziwa wyprzedaż zaczęła się jednak dopiero wraz z momentem startu handlu w Nowym Jorku. Gdy okazało się, że Amerykanie nie mają zamiaru przystąpić do kupowania przecenionych wczoraj akcji, na europejskich giełdach indeksy ruszyły w dół.
Ostatecznie w brytyjski indeks FTSE100 spadł o 3,15 proc., niemiecki DAX stracił 3,1 proc.. a francuski CAC40 zanurkował o 4,6 proc. Liderem spadków był jednak madrycki IBEX35, który stracił 6,6 proc. Nasz WIG20 zakończył dzisiejszą sesję 2,8 proc. pod kreską.
Waluty też traciły
Kiepskie nastroje w Europie było też widać na rynku walutowym. Kurs EUR/USD spadł o ponad 1 proc., zatrzymując się dopiero na poziomie 1,24 dolara. Euro nie było tak tanie od października 2008 roku, gdy kryzys finansowy przewracał kolejne międzynarodowe instytucje finansowe.
Słabe nastroje pociągnęły w dół także złotego. - Nasza waluta zareagowała na ponowny wzrost globalnego ryzyka, które to obawy nasiliły się w związku z ryzykiem pojawienia się recesji w strefie euro. Warto jednak zwrócić uwagę, iż w drugiej połowie dnia złoty zachowywał się już znacznie lepiej, niż chociażby rynki akcji - ocenił analityk DM BOŚ Marek Rogalski.
W piątek, ok. godz. 19 za jedno euro inwestorzy płacili 4,04 zł, a za dolara 3,23 zł.
Źródło: bankier.pl, TVN24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu