Ponad 20 procent salonów fryzjersko-kosmetycznych podniosło ceny swoich usług - wynika z badania przeprowadzonego przez Inicjatywę #BeautyRazem. Na dostosowanie się do nowych wytycznych placówki wydały średnio 1,2 tysiąca złotych.
Z badania wynika, że przedział nakładów na przygotowanie salonów piękności do otwarcia 18 maja br. wyniósł od 500 do 2500 zł, średnio ok. 1200 zł. Natomiast same przygotowania do wdrożenia nowych zasad trwały średnio ponad 3,5 dnia.
Pierwsze wnioski po otwarciu salonów
Jak powiedział PAP inicjator grupy wsparcia #BeautyRazem Michał Łenczyński, minął już tydzień od otwarcia salonów, stąd pojawiły się pierwsze wnioski. "Ponad 61 proc. klientów wróciło do nas, przeważająca część z nich (60,79 proc.) akceptuje nowe standardy przyjmowania w salonach. Dla ponad 1/3 (35,45 proc.) nowe warunki są przyczyną dyskomfortu. Tylko 3,76 proc. jest bezwarunkowo zadowolonych z podwyższonego rygoru bezpieczeństwa" - wskazał.
Dodał, że inaczej jest w wypadku specjalistów i przedsiębiorców Beauty. "Nowe obostrzenia bezwarunkowo akceptuje 48,2 proc. respondentów, natomiast sprawiają one wyraźny dyskomfort 51,8 proc" - podał. Jak zaznaczył, wynik ten można uznać za pozytywny, choć dla wielu osób nowa sytuacja jest niekomfortowa.
Z badania wynika, że największym problemem dla klientów okazał się zakaz korzystania z telefonów komórkowych - blisko 64 proc. wskazań. Połowie klientów przeszkadza brak ciepłych napojów, choć 43 proc. to akceptuje. Co trzeci klient nie przepada za zabiegiem w dodatkowej odzieży ochronnej, choć w wypadku prawie połowy zabiegów, analogiczna lub podobna odzież ochronna była wcześniej powszechnie stosowana.
Klienci akceptują natomiast ankiety wstępne przed zabiegiem (które w podobnej formie wcześniej prowadził co piąty salon) oraz konieczność pozostawienia odzieży w wyznaczonym miejscu. Podzielone zdania, niemal 50/50, są w wypadku braku poczekalni w salonie - czytamy.
Będzie mniej wizyt
Z badania wynika ponadto, że 61,26 proc. klientów wróciło do salonów kosmetycznych i na fotele fryzjerskie. W badaniu zapytano, z jaką częstotliwością klienci będą korzystać z usług danej kategorii, w stosunku do stanu sprzed epidemii, gdzie przyjęto, że 100 proc. to 'normalna' częstotliwość sprzed pandemii. 68,9 proc. pytanych wskazało fryzjera, 64 proc. kosmetyczkę, 67,1 proc. manicure i 47,9 proc. przedłużanie rzęs.
Według Łenczyńskiego klienci zmniejszą częstotliwość korzystania z usług.
- Proponowane przez nasze środowisko w ramach 'Tarczy Beauty' rozwiązania legislacyjne stymulujące rynek usług osobistych, jak np. 8 proc. VAT dla usług kosmetycznych, odliczenie od podatku części nakładów na środki dezynfekcyjne, ochronne i higieniczne, albo rozważany wariant stymulacji rynku analogiczny do proponowanych rozwiązań w branży turystycznej 'Bon Turystyczny' znacząco polepszą kondycję branży w trakcie trwającego okresu zdrowotnej niepewności- zaznaczył.
Łenczyński dodał, powołując się na badanie z dn. 20 maja 2020 r. zrealizowane na prośbę Ministerstwa Rozwoju i przeprowadzone przez Akademię Sztuki Piękności (zrealizowanego na próbie 1340 respondentów w grupie specjalistów i przedsiębiorców Beauty), że na razie średni wzrost cen w Polsce wyniósł zaledwie 1,80 zł brutto.
- 79,3 proc. salonów nie podniosło cen w ogóle, a wśród 20,7 proc., które w związku z zwiększeniem cen środków ochronnych o 2000 proc. zdecydowały się na przeniesienie cen swoich usług, ten wzrost wyniósł 8,72 zł - wyjaśnił.
Badanie inicjatywy #BeautyRazem przeprowadzone zostało przez Akademię Sztuki Piękności w dn. 24-25 maja 2020 roku metodą CAWI na próbie 505 specjalistów i przedsiębiorców branży Beauty.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock