Finanse publiczne Francji znalazły się w "krytycznej" sytuacji - tak twierdzi francuski premier. Francois Fillon poinformował, że w 2006 roku deficyt budżetowy wyniósł 1,15 biliona euro.
- To nie do zniesienia. Sytuacja jest krytyczna - ocenił szef francuskiego rządu. - Chcę powiedzieć, że państwo zapożycza się, by sfinansować wydatki na swoje funkcjonowanie - wyjaśnił. Jego zdaniem, jeśli Francja chce wyjść z kłopotów, musi całkowicie zmienić podejście do finansów publicznych. Przypomniał, że po raz ostatni budżet Francji był zrównoważony w 1974 r.
W ubiegłym tygodniu podczas wizyty na Korsyce premier Francji wypowiadał się równie ostro. - Stoję na czele państwa, które znalazło się na pozycji bankruta - mówił wtedy. W dzisiejszym wywiadzie radiowym, udzielonym rozgłośni RTL, tłumaczył, że nie chodziło mu o upadłość finansową, ale "utratę znaczenia". - Stoimy wobec utraty znaczenia systemu - podkreślił dziś w studiu RTL. Jednocześnie zaapelował do Francuzów o "zmianę ducha państwa".
Ze zdaniem Fillona zgadza się prezes Europejskiego Banku Centralnego. Pełniący tę funkcję Jean-Claude Trichet przyznał wczoraj, że francuskie finanse publiczne mają poważne trudności. - Francja nie była zbyt dobrze administrowana od dłuższego czasu - ocenił.
Jak jednak zapewnia minister budżetu, wydatków publicznych i administracji państwowej Eric Woerth, trzymając się własnego planu, zredukuje deficyt publiczny do 2,4 proc. PKB w 2007 roku. Obiecał również, że zrobi wszystko, aby w roku następnym zmniejszyć go do 2,3 proc. PKB.
Także szefowa resortu gospodarki, finansów i zatrudnienia Christine Lagarde przypomniała na początku września swym urzędnikom, by z uwagi na stan finansów publicznych ściśle trzymali się obowiązującego planu budżetowego.
Źródło: PAP