Dyskusja wokół emerytur małżeńskich trwa - czytamy w "Dzienniku". Choć wicepremier Przemysław Gosiewski mówił już o stanowisku rządu, przeciwnicy tego rozwiązania nie składają broni.
- To mało opłacalne, a w dodatku niezbyt wychowawcze - twierdzą przeciwnicy małżeńskich emerytur. - Kobieta wychowująca dzieci także wykonuje pracę, choć nie odkłada składek. Emerytura jej się należy - odpowiadają zwolennicy.
Głównym argumentem przeciwników rządowej propozycji, zakładającej, że z 7-procentowej składki męża do OFE starczy na emeryturę także jego niepracującej żony, jest hipotetyczna niska wysokość takiego świadczenia. Wynikać to ma z dłuższego okresu jej wypłaty.
Takiego zdania jest m.in. Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan". Uważa on, że obietnice rządu niepotrzebnie rozbudzają nadzieję zajmujących się domem kobiet. Dodaje też, że warto zawczasu pomyśleć o odkładaniu pieniędzy na starość i ubezpieczeniu na życie.
- Zakładając, że Jan Kowalski pracował i odprowadzał składki przez 35 lat, zarabiał ok. 2000 zł na rękę (średnią krajową), na emeryturę przeszedł mając 65 lat - to zgromadził kapitał w wysokości 200 tys. zł (1,5-krotna stopa zwrotu). Przy założeniu, że będzie żył jeszcze ponad 16 lat - to miesięcznie dostanie ok. jeden tys. zł emerytury indywidualnej z OFE – tłumaczy Mordasewicz.
- Do tego należy dodać pieniądze, które dostanie pan Kowalski z pierwszego filaru - czyli ZUS. To łącznie powinno dać mu ok. 1,8 tys. zł miesięcznie. Jeśli na jego utrzymaniu będzie żona, która zajmowała się wychowaniem dzieci i nie ma prawa do emerytury - to para seniorów i tak będzie żyła na całkiem dobrym poziomie - wylicza Mordasewicz.
Warto jednak przypomnieć, że jeśli jednak mężczyzna umrze, to jego kapitał zgromadzony na OFE przepadnie, a małżonka będzie zdana jedynie na rentę rodzinną wypłacaną z ZUS (obecnie ok. 600 zł).
Jeśli świadczenie indywidualne zamienimy na małżeńskie, to biorąc pod uwagę, że kobiety żyją dłużej, a małżonka jest zazwyczaj młodsza - okres wypłaty trzeba będzie wydłużyć o 10 lat. Taka wspólna emerytura może więc wynieść nawet dwa razy mniej niż w przypadku świadczenia indywidualnego.
Źródło: Dziennik