Niemcy widzą potrzebę uniezależnienia się od dostaw rosyjskiego gazu. Spadek dostaw gazu z Rosji do Europy zmusił wiele państw europejskich do sięgnięcia po swoje rezerwy magazynowe. - Rosja i Gazprom wpadły w pułapkę - uważa redaktor naczelny pisma "Rossija w globalnoj politikie" Fiodor Łukjanow.
W razie ekstremalnie ostrej zimy państwa takie jak Niemcy, choć dysponują ogromną powierzchnią magazynową, nie byłyby w stanie zaspokoić swoich potrzeb jedynie z rezerw. Jednak wiele z nich, wliczając Niemcy i Francję, importują gaz ze źródeł innych niż rosyjskie - na przykład z Norwegii - i będą w stanie uzupełnić niedobory.
Niemcy chcą alternatywnych źródeł
Dyrektor wykonawczy Niemieckiej Agencji Energii (DENA) Stephan Kohler ocenił, że Niemcy powinny w większym stopniu uniezależnić się od rosyjskiego gazu.
W wywiadzie dla czwartkowego wydania "Berliner Zeitung" Kohler opowiedział się też za rozwojem alternatywnych dróg tranzytu surowca, jak omijający Rosję gazociąg Nabucco, ale również łączący Rosję i Niemcy Gazociąg Północny pod Morzem Bałtyckim. Kohler wskazał także na możliwość wykorzystania skroplonego gazu, który "można importować nie z Rosji, a z Azji Środkowej".
Rosja liczy na Nord Stream
Moskwa ma trudności z przekonaniem UE do Gazociągu Północnego (Nord Stream), którym gaz byłby przesyłany do Niemiec z ominięciem potencjalnie kłopotliwych państw. Kilka państw Unii zgłaszało do tego projektu zastrzeżenia. Spór gazowy z Ukrainą "bardzo stronie rosyjskiej odpowiada" - uważa jeden z europejskich dyplomatów w Moskwie. - Rosji może zależeć na promowaniu Gazociągu Północnego, a teraz dla wielu Europejczyków będzie jasne, że powinien istnieć - powiedział.
Julian Lee z londyńskiego Centre for Global Energy Studies, pytany czy spór gazowy zwiększy szanse powstania Gazociągu Północnego i South Stream, odparł: "Dokładnie na to Gazprom liczy".
Chcą sprzedać więcej ropy?
Zwykle problemy z zaopatrzeniem w gaz zwiększają popyt na ropę, gdyż firmy energetyczne próbują zapewnić zaopatrzenie w energię elektryczną i ogrzewanie przerzucając się na produkty naftowe. Gwałtowny spadek cen ropy - ze 147 dol. za baryłkę w lipcu do 48 dol. obecnie - jest dla Moskwy bardzo bolesny. Rosja jest drugim co do wielkości eksporterem ropy na świecie po Arabii Saudyjskiej i temu surowcowi zawdzięcza około połowę swych przychodów budżetowych.
Stawką Ukraina w NATO i UE
Rosja usiłuje też przy pomocy energetycznego straszaka zniechęcić prozachodnich przywódców Ukrainy do zabiegania o członkostwo w NATO. Sondaże wskazują, że większość Ukraińców jest przeciwnych przystąpieniu do NATO, a pokaz siły ze strony Moskwy może ich jeszcze bardziej zniechęcić do sojuszu. Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko zirytował też Moskwę wsparciem dla Gruzji podczas konfliktu z Moskwą w ubiegłym roku. Właśnie on jest najbardziej krytykowany także w sporze gazowym, Moskwa oskarża go o sabotowanie wysiłków ukraińskich urzędników, próbujących dojść do porozumienia z Rosja w sprawie cen gazu.
Gdzie dwóch się bije...
Tymczasem "gazowy paraliż" na wschodzie, powoduje zwiększenie eksportu norweskiego gazu. W ostatnich dniach osiągnął on rekordowy poziom 342 mln metrów sześciennych na dobę - poinformowały norweskie media, powołując się na rzecznika norweskiego operatora gazociągów Gassco, Kjella Varlo Larsena.
Larsen powiedział, że najbliższe dni mogą przynieść kolejne rekordy. Równocześnie Larsen przypomniał, że maksymalna przepustowość norweskich gazociągów eksportowych wynosi 350 mln metrów sześciennych na dobę. - Zapotrzebowanie na gaz w Europie rośnie - powiedział - ale nie jesteśmy w stanie dostarczać więcej gazu bez dalszej rozbudowy naszej sieci (gazociągów)" powiedział Larsen. Nie chciał jednak wiązać rekordowego poziomu norweskiego eksportu z gazowym konfliktem rosyjsko-ukraińskim.
Źródło: PAP