Gdy afera wychodziła na jaw, okrzyknięto go "oszustem stulecia". Później jego przewiny okazały się mniej jednoznaczne, a skala strat przyblakła wobec dokonań Bernarda Madoffa. Teraz o czynach Jerome Kerviela wypowie się francuski sąd - właśnie rozpoczyna się jego proces.
Obwiniany jest o to, że w wyniku prowadzonych przez niego nielegalnych operacji finansowych jego pracodawca - bank Societe Generale - poniósł straty w wysokości 4,9 miliarda euro.
Afera wybuchła w styczniu 2008 roku. Makler miał nielegalnie operować funduszami banku i nabyć ryzykowne aktywa hipoteczne wartości 50 miliardów euro. Gdy afera wyszła na jaw, Kerviel najpierw zniknął, potem dobrowolnie oddał się w ręce organów ścigania. Został aresztowany, po dwóch miesiącach wyszedł na wolność.
Ostatecznie makler został oskarżony o fałszerstwo, nadużycie zaufania pracodawcy i... samowolne użytkowanie komputera. On sam twierdzi niezmiennie, że jest niewinny i stał się kozłem ofiarnym, a jego zwierzchnicy przez cały czas wiedzieli o prowadzonych ryzykownych transakcjach. Kiedy przynosiły zyski, wszystko było dobrze, a zarzuty przeciwko niemu miały się pojawić, gdy interesy poszły gorzej.
Źródło: BBC