"Europa wczoraj zerwała najprawdopodobniej w sposób definitywny z 30-leciem brytyjskiej dwuznaczności w UE" - napisał włoski dziennik "La Repubblica". Liczne włoskie dzienniki przedstawiają wyniki szczytu w Brukseli jako wypchnięcie Wielkiej Brytanii na margines wspólnoty. W podobnym tonie wypowiada się dyrektor brytyjskiego think tanku Centre for European Reform, Charles Grant. - Jeszcze nigdy Wielka Brytania nie była tak pozbawiona przyjaciół - mówi ekspert.
Według włoskich komentatorów, w atmosferze izolacji Wielkiej Brytanii narodziła się nowa Unia Europejska. Gazety określają sytuację jako narodziny "Szwajcarii na Piccadilly Circus".
Koń brytyjski
"Corriere della Sera" podkreśla, że nowością po brukselskim szczycie jest to, iż po raz pierwszy od początku obecnej burzy strefa euro ma plan rozwiązania kryzysu, a to oznacza "znaczny przełom". - To nie jest plan "27", bo Wielka Brytania nigdy nie mogłaby zaakceptować tego, by nowe reguły i nowe sankcje, głównie zainspirowane przez Niemcy, stawiały warunki londyńskiemu City - pisze największa włoska gazeta.
Gazeta przestrzega, że mimo najnowszych ustaleń trudności nie znikną. "Corriere della Sera" przypomina słowa generała Charles'a de Gaulle'a o tym, że jeśli Wielka Brytania weszłaby do Wspólnoty, byłaby "koniem trojańskim Stanów Zjednoczonych Europy". Dziennik podkreśla, że decyzja premiera W. Brytanii Davida Camerona, który nie zaakceptował paktu fiskalnego, to element długiej brytyjskiej strategii, by nie dopuścić do unii federalnej.
Pisząc o narodzinach "paktu bez Londynu", "La Repubblica" ocenia, że w pierwszym starciu między Wielką Brytanią a Francją, to Londyn poniósł porażkę. - Teraz Anglikom grozi wyrzucenie z Unii - dodaje dziennik. - Europa wczoraj zerwała najprawdopodobniej w sposób definitywny z 30-leciem brytyjskiej dwuznaczności w UE. Dopiero mając nóż na gardle UE dała dowód odwagi, by odrzucić kolejny brytyjski szantaż. I od jutra nic już nie będzie tak jak wcześniej - wskazuje komentator rzymskiej gazety.
Szeroki kanał
"La Repubblica" podsumowuje też relacje brytyjsko-unijne: "Londynowi zawsze udawało się zahamować tendencję do integracji, nigdy nie musząc toczyć batalii. Wczoraj, po 27 latach nieprzerwanych sukcesów dyplomatycznych przy europejskim stole, ten mechanizm pękł". Według gazety, to kolejne wykluczenie Wielkiej Brytanii "nie może nie postawić kwestii jej pozostawania w Unii Europejskiej".
Na łamach dziennika "La Stampa" wybitny włoski ekonomista Mario Deaglio pisze: "Kanał La Manche stał się szerszy z ewentualną poważną szkodą zarówno dla Anglików, jak i dla pozostałych Europejczyków"
Droga do rozejścia?
Pesymistyczne poglądy na relację Londynu z UE podziela Charles Grant. - Jeszcze nigdy Wielka Brytania nie była tak pozbawiona przyjaciół w UE jak po ostatnim szczycie w Brukseli - uważa dyrektor think tanku Centre for European Reform. Według niego, wpływ Londynu na kształtowanie zasad wspólnego rynku zmniejszy się. - Kraje takie jak Dania, Holandia, Polska i Szwecja, po których W. Brytania mogłaby spodziewać się zrozumienia, straciły cierpliwość do rządu Davida Camerona - ocenił ekspert w swoim komentarzu.
Według niego, "samowykluczenie się Londynu (na szczycie UE) jest dla tych państw rozczarowaniem", ponieważ "zawsze chciały one, aby W. Brytania w UE była wpływowa dla zrównoważenia siły Niemiec i Francji i wolałyby, aby wszystkich 27 członków trzymało się razem".
Charles Grant napisał, że "wynik szczytu jest katastrofą dla W. Brytanii i zagraża spójności wspólnego rynku". Zauważył też, że oznacza podważenie głównej zasady brytyjskiej polityki zagranicznej, wymagającej obecności wszędzie tam, gdzie w UE zapadają decyzje, by mieć na nie wpływ. - Możliwe, że inny brytyjski rząd zdecyduje się odwrócić ten katastrofalny opt-out. Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że Londyn będzie zmierzać w stronę izolacji, a niewykluczone, że nawet wyjścia z UE - podsumowuje Grant.
Źródło: PAP