Indie stały się liderem w niskobudżetowym eksplorowaniu przestrzeni kosmicznej - tak CNN komentuje umieszczenie przez azjatycką potęgę satelity na orbicie Marsa. "Osiągnięcie Indii oznacza, że kosmos stoi otworem nie tylko przed uprzemysłowionymi mocarstwami - uważa CNN.
Przedsięwzięcie kosztujące 74 mln dolarów było tańsze o 41 mln od misji rosyjskiej i aż o 115 mln od japońskiej. A obie tamte misje, mimo poniesionych nakładów, nie zakończyły się powodzeniem. Jak Hindusi to osiągnęli? I czy da się w ogóle porównać koszty misji indyjskiej do amerykańskiej, prawie 10-krotnie droższej?
Niskie koszty pracy
Według informacji amerykańskiego Biura Statystyki Pracy, średnia roczna płaca inżyniera aeronautyki w USA wynosi 104 tysiące dolarów. Z kolei w Indiach, gdzie średnia zarobków na obywatela wynosi 1400 dolarów rocznie, inżynierowie zatrudnieni przy programie zarabiają niewątpliwie wielokrotnie mniej niż Amerykanie.
A statek wykorzystany do misji? To satelita, a zatem nie miał za zadanie wylądować na Marsie, a jedynie wejść na orbitę Czerwonej Planety. Nie zmienia to faktu, że Indie wysłały statek badawczy na Marsa za mniej pieniędzy aniżeli kosztowała realizacja "Grawitacji" w reż. Alfonso Cuaróna.
Low-costy w kosmosie?
Indyjska misja oznacza nie tylko, że na arenie międzynarodowej pojawił się kolejny kraj zdolny badać przestrzeń kosmiczną. Mamy też lidera w niskobudżetowym eksplorowaniu tej przestrzeni - podsumowuje wyczyn CNN i dodaje, że "osiągnięcie Indii oznacza, że kosmos stoi otworem nie tylko przed uprzemysłowionymi mocarstwami".
Autor: rf//km / Źródło: CNN Newsource/x-news