Skomplikowane obliczenia i głosy polityków w sprawie nowej reformy emerytalnej niekoniecznie przemawiają do przeciętnego Polaka. Czy opłaca się oszczędzać w III filarze, korzystając z nowej ulgi podatkowej wprowadzonej przez rząd? Sprawdzili to reporterzy programu "Polska i Świat".
Odkładaj dziś, będziesz miał na przyszłość - taką zasadą zdają się kierować politycy uchwalając reformę OFE. Ale, jak mówi profesor Marek Góra, twórca pierwszej reformy emerytalnej, jedyne, co wiadomo o przyszłości, to że jest nieznana.
W obowiązkowej części systemu, w którym składka emerytalna trafia do ZUS i OFE - wydaje się, że klamka zapadła. Jak jednak wygląda sytuacja w przypadku części dobrowolnej? III filar nie jest zbyt popularny wśród Polaków - na Indywidualnych Kontach Emerytalnych oszczędności zgromadziło niecałe 800 tysięcy z nas. W zbiorowych Pracowniczych Programach Emerytalnych - ponad 300 tysięcy osób. Rząd chce zwiększyć te liczby kusząc nas nową ulgą podatkową. Czy skusi? Prof. Leszek Balcerowicz raczej w to nie wierzy.
Oszczędzisz na uldze, zapłacisz podatek
Nie bez racji, bo ulgą objęte będą jednak nie IKE ani PPE, ale Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego. Proponowane zmiany nie są bowiem atrakcyjne, a liczba osób dobrowolnie zbierających na emeryturę od kilku lat spada.
Z istniejących IKE możemy wypłacić środki już w wieku 55 lat. W IKZE dopiero po osiągnięciu wieku emerytalnego, czyli 65 lat. Oba programy są zwolnione z "podatku Belki" od zysków kapitałowych.
W IKE nie mamy ulgi przy wpłacaniu środków, w IKZE owszem. Ale kiedy wypłacamy oszczędności z IKE, nie płacimy podatku, a w IKZE tak. Podobnie jest w przypadku dziedziczenia. Zarabiający więc średnią krajową Polak odkładający przez 30 lat 140 zł miesięcznie na IKZE przy wypłacie środków zapłaci większy podatek niż suma, którą zaoszczędził na uldze. Tak więc marchewka, którą daje teraz rząd, w przyszłości stanie się kijem.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24