Połowa z nas gotowa byłaby zgodzić się na obniżkę pensji, byle w firmie zachowano miejsca pracy - wynika z sondażu przeprowadzonego dla "Rzeczpospolitej". Ale niewiele mniej - 40 procent - na obniżenie płac się nie godzi.
Ponad połowa badanych zgodziłaby się na obniżki, jeśli ocaliłoby to przed zwolnieniami kolegów z firmy. – Świadczy to o rosnącej sile więzi międzyludzkich – ocenia ekonomista Andrzej Sadowski.
– Widać, że Polaków wystraszyła atmosfera kryzysu – ocenia na łamach gazety psycholog społeczny prof. Janusz Czapiński. W jego opinii gdyby badania przeprowadzono rok temu - zanim w gospodarce rozgościł się kryzys, najwyżej 5 proc. zgodziłoby się na obniżenie pensji.
– Te wyniki są bardzo budujące. Pokazują, że Polacy w obliczu kryzysu zachowują zdrowy rozsądek – mówi gazecie Andrzej Sadowski.
Profesor Czapiński dodaje: – Uświadomiliśmy sobie, że jedziemy na tym samym wózku. Jeśli zwolnią kolegów, to prędzej czy później przyjdzie kolej na nas.
To tylko sondaż
– Pytanie, czy te deklaracje przełożą się na rzeczywistość – zastanawia się socjolog dr Jacek Kucharczyk.
"Rzeczpospolita" przypomina, że są przykłady firm, w których pracownicy zgodzili się na obniżenie wynagrodzeń: producent amortyzatorów Delphi Krosno w Podkarpackiem zaproponował załodze mniej pracy za mniejsze pieniądze, by ograniczyć zwolnienia - i przez dwa miesiące pensje będą mniejsze o 14 procent.
Z kolei na 15-procentową obniżkę zgodzili się miesiąc temu pracownicy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Lublinie. Jak piszr "Rz", związki przystały na sięgające w nawet ośmiuset złotych cięcia, żeby uratować zadłużony na ok. 100 mln zł szpital.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24