"To nie tylko zakład wytwarzający statki, ale jeden z najważniejszych symboli współczesnej historii Polski" - napisał do unijnych komisarzy w liście dotyczącym sytuacji Stoczni Gdańskiej Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.
Borusewicz skierował w środę list do przewodniczącego KE Jose Manuela Barroso i komisarz ds. konkurencji UE Neelie Kroes. W opinii Marszałka Senatu, wciąż jeszcze możliwe jest uratowanie Stoczni poprzez jej szybką prywatyzację, a koniunktura na budowę statków daje podstawy do optymistycznego patrzenia w przyszłość.
Marszałek Borusewicz podkreślił, że Stocznia Gdańska, to nie tylko zakład wytwarzający statki, ale jeden z najważniejszych symboli współczesnej historii Polski, to miejsce, w którym robotnicy pierwszy raz skutecznie przeciwstawili się totalitarnemu reżimowi komunistycznemu. To miejsce narodzin wielkiego ruchu społecznego "Solidarność".
Trudne położenie ekonomiczne stoczni - zdaniem marszałka - nie jest jedynie rezultatem nieskutecznej restrukturyzacji, ale przede wszystkim wynikiem decyzji politycznych podjętych przez komunistyczne rządy przed 1989 rokiem.
W liście do Barroso i Kroes, marszałek zaznaczył, że rozumie reguły, jakimi kieruje się Komisja Europejska, a Polska, która jest członkiem UE zobowiązała się do przestrzegania zasad wspólnego rynku, jednak zalecane przez KE sposoby rozwiązania problemów Stoczni, zmienią jej charakter.
Borusewicz uważa, że zamknięcie dwóch z trzech pochylni w Stoczni Gdańskiej spowoduje, "że przestanie ona produkować statki i będzie w stanie jedynie konstruować podzespoły dla innych graczy na rynku".
Marszałek ma nadzieję, że w tej sprawie uda się wypracować kompromis, który zagwarantuje z jednej strony przestrzeganie wspólnotowego prawa, z drugiej zapewni Stoczni Gdańskiej możliwość utrzymania produkcji i perspektywy dalszego rozwoju.
31 sierpnia mija 27. rocznica podpisania porozumień gdańskich
W piątek 31 sierpnia br., w rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych, przed siedzibą Komisji Europejskiej w Brukseli zamierzają demonstrować działacze "Solidarności" ze Stoczni Gdańskiej. Chcą protestować przeciwko żądaniu KE w sprawie ograniczenia produkcji, co może doprowadzić do upadku stoczni.
W lipcu br. Komisja Europejska postawiła ultimatum, dając Polsce miesiąc na przedstawienie planów redukcji mocy produkcyjnych Stoczni Gdańsk. KE żąda zamknięcia dwóch z trzech pochylni. Jeśli to nie nastąpi, gdański zakład będzie musiał zwrócić pomoc publiczną, jaką dostał od polskiego rządu po 1 maja 2004 roku, czyli po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Może chodzić o kwotę nawet 100 mln zł.
Unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes zapowiedziała, że chciałaby się spotkać z robotnikami ze Stoczni.
Źródło: PAP/Radio Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: TVN24