Tegoroczny Black Friday wypada 25 listopada i od wielu dni sklepy prześcigają się w promocjach i obniżkach. - Klient dodaje jakiś produkt do obserwowanych i otrzymuje powiadomienia, że ten produkt obserwuje jeszcze kilka osób i być może za chwilę nie będzie dostępny. Takie działania mają przełożyć się na to, że klient szybko i w popłochu ma zakupić dany towar - tłumaczyła Jane Knap, researcherka związana z rynkiem technologicznym. W rozmowie z TVN24 Biznes dodała, że podatny na te manipulacje jest każdy, kto korzysta z komórki i nie czyta komunikatów.
- Najprościej mówiąc, chodzi o to, żeby kupił więcej - w taki sposób Jane Knap, researcherka związana z rynkiem technologicznym wyjaśniła w rozmowie z TVN24 Biznes czym są tak zwane dark patterns, stosowane również podczas Black Friday czy Black Week.
"Dark patterns" to mroczne wzorce zachowań, przy pomocy których manipulujemy odbiorcę do tego, żeby wykonał jakąś czynność, której wcześniej nie zamierzał zrobić, ale zrobi to, a zachowanie to przełoży się na wyższą konwersję i zysk firmy.
- Konsument w tej sytuacji podejmuje decyzje nieświadomie i bez wszystkich danych, przez co kupuje więcej. Tego typu działania widoczne są też w gazetkach reklamowych znanych dyskontów, gdzie podkreśla się hitową cenę proszku za 35 złotych, nie podając jednocześnie, że pierwotna cena to 36 złotych. Obniżka 1 zł, to nie jest hit - zaznaczyła i dodała, że aż 60 procent respondentów z badania Kantar Polska uważa, że gazetki oraz listy reklamowe są wiarygodnym źródłem informacji.
Usługi streamingowe: jedna trzecia Polaków nawet nie zdaje sobie sprawy z faktu posiadania takiej usługi
Na Black Friday uwagę przyciągają również znane firmy streamingowe, które oferują nawet bezpłatne subskrypcje. - Jednak wybierając tę usługę, musimy podać numer karty kredytowej lub płatniczej. Na końcu takiego procesu będzie najprawdopodobniej małymi literkami, że darmowa subskrypcja za dwa tygodnie się skończy i będą pobierać opłaty nawet za rok z góry. Rzadko przyjdzie przypomnienie. I tak działa wielu technologicznych gigantów - zaznacza i podkreśla, że na subskrypcje według badań wydaje się około 480 złotych na osobę. "Dlaczego tak dużo? Bo zapominamy, czym jest subskrypcja i ile rzeczy tak naprawdę subskrybujemy" - wyjaśniła.
Podała również, że w badaniu Deloitte Digital "Mity i fakty usług subskrypcyjnych" wyszło, że prawie 1/3 Polaków nawet nie zdaje sobie sprawy z faktu posiadania takiej usługi. Z kolei w raporcie Digital Poland (Raport: Subskrypcje 2021) tylko 30 proc. wszystkich osób, które korzystają z subskrypcji wskazuje, że monitoruje wydatki związane z subskrypcjami. - Czyli 70 procent z nas w ogóle tego nie ogarnia - podsumowała Knap.
Serwisy z biletami i hotelami: jesteśmy zmuszani do podejmowania szybkich decyzji
Jane Knap zwróciła uwagę, że warto być ostrożnym przeglądając promocyjne oferty w serwisach z biletami lotniczymi czy hotelami. - Tam wyskakują nam powiadomienia, że danym lotem czy hotelem interesuje się w tym samym momencie kilka osób. W ten sposób jesteśmy zmuszani do podejmowania szybkich decyzji - powiedziała.
Wskazała też, że przy podsumowaniu transakcji być może pojawi się zielony przycisk, który będzie nam się kojarzyć na przykład z akceptacją regulaminu. - A naciskając go, wykupujemy dodatkowe ubezpieczenie, którego tak naprawdę nie potrzebujemy i nie mieliśmy w planach go kupować. Albo przez przypadek wykupujemy dodatkowy transport taksówką z lotniska do hotelu - poinformowała.
Zmasowany atak przekłada się na większy koszyk zakupowy
Zaznaczyła, że przy okazji obniżki cen na Black Friday, "firmy chcą nas zatrzymać w bazie klientów, poznać nasze zwyczaje zakupowe po to, by zaoferować swoje produkty".
- Mogą też przekazywać nasze dane do innych spółek, które należą do ich konsorcjum. Przykład: kupujemy buty u znanego sprzedawcy, pobieramy jego aplikację, gdzie możemy sfinalizować zakupy w ramach Black Friday, a później dostajemy kolejne oferty reklamowe już nie tylko odzieżowe, ale z innym asortymentem od firm powiązanych z pierwotnym sprzedawcą. Klienci mogą się zdziwić, jeśli zapłacą więcej, niż by chcieli. Bo ten zmasowany atak przekłada się na większy koszyk zakupowy - wyjaśniła.
- Dlatego najlepiej jest robić zakupy z kartką, z listą wybranych i potrzebnych produktów. Są badania, z których wynika, że oszczędzamy w ten sposób 19 procent - podzieliła się.
Podkreśliła, że "w aplikacjach znanych firm są też oferty dnia, w których zaznacza się, że cena skończy się za 24 godziny i produkt nie będzie już w takiej cenie". - To nieprawdziwy komunikat - wyjaśniła w rozmowie. "Albo to, że klient dodaje jakiś produkt do obserwowanych i otrzymuje powiadomienia, że ten produkt obserwuje jeszcze kilka osób i być może za chwilę nie będzie dostępny. Takie działania mają przełożyć się na to, że klient szybko i w popłochu ma zakupić dany towar. Jest to sugerowanie popularności produktu, namawianie na dalsze zakupy. Namawianie na coś, co nie było naszym zamiarem - tłumaczyła Knap.
Podała, że podatny na te manipulacje jest każdy, kto korzysta z komórki i nie czyta komunikatów. - Jesteśmy przyzwyczajeni, że coś działa w jakiś sposób, bo nas do tego przyzwyczaili projektanci i firmy technologiczne, np. że krzyżyk zamyka okno, że na górze mamy zawsze produkty w najlepszej cenie. Warto jednak wiedzieć, że najwyżej mogą pojawiać się też produkty opłacane przez reklamodawcę. Nie ma to nic wspólnego z tym, że cena jest atrakcyjna - przestrzegła.
Poprawki do dyrektywy Omnibus
Od 28 maja w państwach członkowskich Unii Europejskiej powinna obowiązywać tzw. dyrektywa Omnibus. Powinna, bo mimo zaleceń unijnego ustawodawcy, niektóre państwa wciąż nie zaimplementowały przepisów do swojego porządku prawnego. Jednym z nich jest Polska. Rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o prawach konsumenta oraz niektórych innych ustaw, który wprowadza dyrektywę, wpłynął do Sejmu dopiero w lipcu. Prace nad ustawą wciąż nie zostały zakończone. Sejm uchwalił ją pod koniec października.
Dyrektywa Omnibus ma ukrócić, zdaniem Jane Knap, praktyki, w której promocyjna cena była wyższa od regularnej lub różniła się 1 złoty. - A była komunikowana w reklamach jako wydarzenie epokowe w historii gigantycznego obniżania cen. Kolejna sprawa to taka, że konsumenci muszą być informowani o kryteriach stosowanych w wynikach wyszukiwania na stronach sklepów internetowych, a także o mechanizmach sortowania w porównywarkach produktowych i cenowych - podkreśliła.
Zaznaczyła, że to bardzo ważne, bo "ludzie ufają, że to co 'na górze' jest najlepszej jakości'. - Konsumenci muszą mieć jasność, że być może jest to wynikiem przede wszystkim opłaconej reklamy - dodała.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock