- Od 1989 r. nie było ważniejszych wyborów parlamentarnych. Od nich zależy, czy pójdziemy drogą Zachodu, czy będziemy się cofać - stwierdził na antenie TVN24 Leszek Balcerowicz.
Zdaniem Balcerowicza, stawką zbliżających się wyborów będzie praworządność i jakość demokracji. - Obecnie w Polsce istnieje ogromny rozziew między tym, co władza mówi, a tym, co robi lub czego nie robi - mówił były prezes NBP. Jego zdaniem jest to dowód na nieuczciwość rządzących.
Balcerowicz zwrócił uwagę na agresję słowną rządu i wygłaszane przez niego bezpodstawne opinie, np. o powszechności korupcji. - W Stanach Zjednoczonych też zdarzają się od czasu do czasu skandale korporacyjne, ale na tej podstawie żaden odpowiedzialny polityk nie uogólnia i nie mówi, że jest to jedna wielka korupcja - mówił.
Były szef NBP zwrócił też uwagę na brak ułatwień dla przedsiębiorców i niezrealizowanie tzw. "pakietu Kluski". - W opracowaniach Banku Światowego na temat łatwości prowadzenia działalności gospodarczej Polska jest na 74 miejscu. Dla porównania Litwa zajmuje ok. 20. - zaznaczył.
"Brak reform może odbić się w przyszłości" Balcerowicz wypominał także brak potrzebnych reform i blokowanie już przeprowadzanych. Oprócz reformy finansów publicznych, wymienił tu prywatyzację. - Jeśli kapitał zagraniczny jest zły i krajowy też jest zły, bo to oligarchia, to pozostaje tylko socjalizm - mówił. Podkreślił, że w Polsce jest więcej własności państwowej niż na Zachodzie. - To jak w takim razie chcemy ten Zachód dogonić? - pytał retorycznie.
Odnosząc się do świetnych wyników polskiej gospodarki, Balcerowicz powiedział, że jest to głównie zasługa naszej akcesji do UE. Jednocześnie zaznaczył jednak, że dzisiejsze zaniechania w polityce gospodarczej mogą mieć negatywny skutek w przyszłości.
Były minister finansów skrytykował też idę "państwa solidarnego". - Solidarność polega na tym, że ludzie pomagają sobie dobrowolnie, a nie są do tego przymuszani - stwierdził Balcerowicz.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24