Tesla znów ma problemy. Doszło do kolejnego wypadku samochodu sterowanego przez autopilota. Tym razem nie było ofiar śmiertelnych, ale rodzi to poważne pytania o bezpieczeństwo półautonomicznej jazdy.
Kilka dni po tym, jak amerykańska agencja NHTSA wszczęła śledztwo w sprawie wypadku Modelu X na pensylwańskiej przełęczy, inna Tesla miała wypadek, którego przyczyna ma leżeć po stronie jazdy w trybie autopilota.
Tym razem do zdarzenia z udziałem Modelu X doszło w Montanie, gdzie w ostatni weekend Tesla przebiła się przez drewniane bariery odgradzające drogę od pobocza i zatrzymała się dopiero po kilku chwilach. W wyniku wypadku znacznemu uszkodzeniu uległa przednia część auta od strony pasażera, łącznie z oderwanym kołem.
Jak podaje znajomy kierowcy oraz autor zdjęć i członek Tesla Motors Club – niejaki Eresan, system autopilota miał być włączony w momencie zdarzenia, kiedy to przy prędkości około 95 km/h na godzinę auto bez jakiegokolwiek sygnału nagle zjechało z drogi.
Błąd kierowcy?
„Obydwoje pasażerów przeżyło wypadek” - informuje w swoim wpisie Eresan. „Było już późno w nocy, autopilot nie wykrył drewnianego słupka na poboczu drogi, skosił następnych 20 pachołków, od auta oderwała się przednia opona od strony pasażera i reflektor. Ograniczenie prędkości w tym miejscu wynosi 90 km h, on jechał prawie 100 na autopilocie” - dodaje Eresan.
Koncern z Kalifornii odniósł się do zdarzenia w następujący sposób: „System autopilota nie był używany w prawidłowy sposób w momencie, kiedy doszło do wypadku na górskiej drodze w Montanie”.
Tesla uznała ponadto, że „(...)samochód poruszał się po drodze, na której nie było bariery oddzielającej przeciwległe jezdnie.” To typ drogi, na której odradzamy jazdę w trybie autopilota”.
Analiza danych z rozbitego samochodu, miała według koncernu ujawnić, że „(...)samochód na krótko przed zjechaniem z drogi zaalarmował kierowcę, by ten przejął kierownicę, ponieważ warunki drogowe uległy zmianie na trudne. W braku reakcji kierowcy, samochód skręcił z jezdni przebijając drewnianą barierę.”
W oświadczeniu Tesla napisała ponadto, jakoby dane miały sugerować, że kierowca nawet przez chwilę nie złapał za kierownicę, gdyż w żadnym momencie nie przyłożono na nią zewnętrznej siły. Nawet niewielki opór, stawiany przez wspartą na kierownicy rękę, zostałby według koncernu odczytany.
Pod okiem agencji
W maju doszło do innego, tym razem śmiertelnego wypadku z udziałem Tesli. Wówczas kierowca Modelu S z włączoną funkcją autopilota zderzył się z naczepą ciężarówki. Wg doniesień, kierowca miał oglądać film podczas jazdy. Amerykański nadzór bezpieczeństwa transportu wszczął śledztwo w sprawie prawdopodobnie pierwszego na świecie wypadku śmiertelnego z udziałem Modelu S Tesli, który w chwili uderzenia jechał w trybie półautonomicznej jazdy.
Tesla odpowiada, że funkcja autopilota znajduje się w fazie testów i kierowca powinien czuwać nad jazdą, by móc w razie czego przejąć kontrolę nad samochodem.
Autor: Jakub Tomaszewski//km / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Eresan/TeslaMotorsClub