Tesla, która kilka dni temu dachowała na górskiej drodze w Pensylwanii nie miała włączonego trybu autonomicznej jazdy - twierdzi szef koncernu Elon Musk.
Przed kilkoma dniami w Pensylwanii Tesla Model X dachowała, po tym jak odbiła się od barier zabezpieczających pobocze drogi i uderzyła w betonową barierę rozdzielającą jezdnie.
77-letni Albert Scaglione – kierowca Tesli, twierdzi że auto w momencie wypadku jechało w trybie autopilota. Koncern natomiast w pierwszych komunikatach uznał, że do określenia przyczyny wypadku ma zbyt mało danych. Części z nich, która automatycznie zostaje wysłana przez auto do centrali, nie udało się wtedy uzyskać. Powodem mogły być rozległe uszkodzenia auta i oderwanie anteny.
Wyniki dokładniejszych badań podał dziś na Twitterze prezes Tesli Elon Musk.
"Dane zebrane z komputera pokładowego Tesli pokazały, że pół-autonomiczny tryb jazdy samochodu nie był włączony w momencie wypadku" – napisał.
Zdaniem Muska, gdyby autopilot był wtedy włączony, do zdarzenia w ogóle by nie doszło.
Onboard vehicle logs show Autopilot was turned off in Pennsylvania crash. Moreover, crash would not have occurred if it was on.
— Elon Musk (@elonmusk) 14 lipca 2016
W maju doszło do innego, niestety śmiertelnego wypadku z udziałem Tesli. Wówczas kierowca Modelu S z włączoną funkcją autopilota zderzył się z naczepą ciężarówki. Wg doniesień, kierowca miał oglądać film podczas jazdy. Amerykański nadzór bezpieczeństwa transportu wszczął śledztwo w tej sprawie.
Tesla argumentuje, że funkcja autopilota znajduje się w fazie testów i kierowca zawsze powinien czuwać nad jazdą, by móc w razie czego przejąć kontrolę nad samochodem.
Autor: jt / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Eresan/TeslaMotorsClub