Szczecin dołączył do miast, które wprowadziły e-kontrole na parkingach. Samochód naszpikowany elektroniką jeździ po płatnej strefie parkowania i sprawdza, kto zapłacił za postój. System skończył już testować Wrocław. W Gdańsku i Warszawie działa jeszcze dłużej. Materiał Łukasza Wieczorka z programu "Polska i Świat" w TVN24.
- Samochód do e-kontroli przyspiesza, zwiększa zasięg kontroli i sprawia, że ta kontrola jest szczelniejsza - wyjaśnia Wojciech Jachim, rzecznik spółki Nieruchomości i Opłaty Lokalne w Szczecinie.
Opłaty za parkowanie i e-kontrole
Pojazd ze specjalnymi kamerami krąży po płatnej strefie i skanuje tablice rejestracyjne. Jedzie po konkretnej trasie i po kilku minutach pokonuje ją jeszcze raz. Chodzi o to, by uniknąć sytuacji, że ktoś poszedł kupić bilet i w tym samym czasie doszło do kontroli. System zdalnie sprawdza, czy kierowca zapłacił za postój.
- Za tym pojazdem z kamerami podąża drugie auto, w którym jest nasz pracownik z drukarką i w tym samym czasie drukujemy tak zwane wezwanie do zapłaty dodatkowej - tłumaczy Jachim.
Dane z pierwszych dni - 17 procent kierowców nie płaci za parkowanie.
- Zawsze płaciłem, a jak nie płaciłem, to nie dawałem się złapać - mówi Michał, kierowca z Warszawy.
W Warszawie e-kontrole ruszyły prawie trzy lata temu. Od tego czasu drogowcy dziennie namierzają mniej więcej półtora tysiąca samochodów bez opłaconego biletu. Przed e-kontrolami liczba kar była podobna, ale strefa dużo mniejsza.
- Już nie ma w Warszawie takiej sytuacji, że ktoś gdzieś stoi, nie zapłaci i mówi, a pewnie nikt mnie nie złapie. Teraz nie ma już takiej sytuacji, że ktoś nie zostanie złapany, jeśli nie zapłaci - stwierdza Jakub Dybalski z Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie.
Ludzie boją się bardziej e-kontroli czy wyższy kar?
- Mam wrażenie, że właśnie bardziej są przekonani o tym, że nie ma takiej sytuacji, że nie umkną tej karze, jeśli nie zapłacą - dodał Dybalski.
- Chyba zmieniła podejście kierowców cena mandatów. Podniesienie opłaty za brak opłaty parkowania. Było 50 złotych, a jest 250. 250 złotych robi różnicę, bo jest to pokaźna kwota - mówi warszawski kierowca.
E-kontrole w polskich miastach
Jeden taki samochód jest skuteczny jak 10 patroli pieszych, które też ciągle pracują.
- Było bardzo często tak, że nawet niektórzy tutaj w Warszawie robili sobie takie notatki, co ile mniej więcej dni pojawia się patrol. Był jakiś system ostrzegania: idą, wtedy na przykład ludzie z biura zbiegali i wrzucali tam na kilka minut pieniądze, żeby nie dostać mandatu - opisuje Adrian Furgalski, zespół doradców gospodarczych TOR.
Z e-kontrolami planują ruszyć kolejne miasta, w przyszłym roku Poznań. Na razie na stałe drogowcy ruszyli skanującymi samochodami w Warszawie, Szczecinie, Gdańsku. Wrocław jest po trzech miesiącach testów - e-kontrole zostają na stałe.
- Dzięki temu, że mamy samochody skanujące, te piesze patrole są bezpieczniejsze. Też te osoby nie muszą się tak często pojawiać na mieście, nie są też narażone na różne sytuacje - mówi Klaudia Piątek z Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta we Wrocławiu
Gdańsk rok temu zaczął e-kontrole. Jeden samochód zrewolucjonizował strefę płatnego parkowania.
- Wzrosła o sto procent liczba skanowanych, kontrolowanych pojazdów, ale o 60 procent wzrosła liczba opłat dodatkowych za brak ważnego biletu za parkowanie - podaje Magda Kiljan, Gdański Zarząd Dróg i Zieleni.
Opłaty za parkowanie aplikacją
Za parkowanie można zapłacić w parkometrach - w wielu miastach też aplikacją. W Warszawie zdalnie płaci już jedna trzecia kierowców. Forma wygodna, ale zdarzają się reklamacje.
- Z operatorem takich płatności mobilnych jesteśmy w stanie dokładnie prześledzić, jak ktoś zapłacił, gdzie ktoś zapłacił. I potem nagle się okazuje, że ktoś twierdzi, że absolutnie zapłacił za parkowanie, tego i tego dnia, a my daliśmy karę. A potem okazuje się, że nie przestawił aplikacji i zapłacił za parkowanie w Łodzi, a nie w Warszawie - stwierdza Dybalski.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock