Filmem z testów chińskiego autobusu, który miał poruszać się na szynach, ponad ruchem ulicznym, zachwycały się w ubiegłym tygodniu miliony internautów na całym świecie. Z pozoru genialne remedium na rozładowanie korków budzi jednak coraz więcej wątpliwości.
Po pierwsze
Jazda próbna, którą dwa tygodnie temu żyły nagłówki prasowe na całym świecie, obyła się na prostym jak drut, 300-metrowym odcinku zbudowanym wyłącznie w celu prezentacji. Jezdnia, nad którą poruszał się w trakcie testu autobus to lokalna droga o zaledwie dwóch pasach ruchu. Wiele wątpliwości budzi, jak pojazd miałby skręcać lub przejeżdżać pod kładkami i mostami, których ogromna liczba znajduje się w Pekinie.
Po drugie
Jazda próbna odbyła się na krótkim odcinku, nie wymagającym zasilania zewnętrznego. Autobus pokonał 300-metrowy odcinek na bateriach. Pytanie, na ile wystarczyłoby źródło zasilania w realnych warunkach?
Po trzecie
Projekt jest prawdopodobnie na tym samym etapie, co sześć lat temu, kiedy po raz pierwszy świat usłyszał o pomyśle. Świadczy o tym fakt, że do ostatniej próby użyto tego samego odcinka testowego, co przed kilku laty, a mechanicy w ostatniej chwili przed testem mieli pracować nad częściami do pojazdu – podał serwis The Beijing News.
Po czwarte
Finansowanie projektu stoi pod znakiem zapytania. Początkowe doniesienia, jakoby "rozkraczony" autobus miał zostać doinwestowany przez władze prowincji Qinhungdao, nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Tamtejsi włodarze, zapytani przez Beijing News, zaprzeczyli aktywnemu zaangażowaniu w projekt. Okazało się, że podpisano zaledwie wstępne porozumienie.
The Beijing News ponadto informuje, że główny inwestor projektu - spółka Huang Kailai, została umieszczona w 2015 roku na czarnej liście za „nielegalną działalność finansową”.
Według gazety spółka, od momentu umieszczenia jej na czarnej liście, miała pozyskać ok. 300 do 400 inwestorów, którym obiecano zwrot na poziomie 12-14 proc. z inwestycji opiewającej na minimum milion juanów (około 574 tys. zł).
Dziennikarze BBC odwiedzili gwarny przed dwoma tygodniami salon pokazowy "rozkraczonego" autobusu (to budynek, w którym mieszczą się też biura spółki Huang Kailai). Teraz miejsce jest zamknięte dla osób z zewnątrz, a ochrona miała poinformować ekipę BBC, że stół z makietą autobusu jest właśnie w trakcie naprawy.
Jak podają inne chińskie media, sam autobus stoi w Quinhuangdao przykryty plandeką.
Po piąte
Jak wynika z obserwacji serwisu Car News China, cały projekt może być przekrętem również z czysto technicznego punktu widzenia. Może o tym świadczyć bliższa obserwacja toru, po jakim poruszał się autobus w trakcie testu. Według Car News China nie było tam faktycznie szyn – jak początkowo informowali ludzie odpowiedzialni za projekt, tylko wyżłobione w betonie bruzdy, po których pojazd poruszał się na gumowych kołach, jak zwykły samochód.
TEB-1 (formalna nazwa "rozkraczonego" autobusu) miał co prawda zestaw mniejszych, metalowych kółek ale wg China Car News służyły one wyłącznie do prowadzenia jednostki wzdłuż prowizorycznych kanałów, wyciętych w betonie zaraz po tym, jak został wylany.
Zapytana o głośny pokaz możliwości TEB-1 firma zajmująca się projektem odpowiada: „to nie był test drogowy, tylko wewnętrzny, weryfikujący przyspieszenie oraz układ hamulcowy”. Jednocześnie przedstawiciele nie odnieśli się do pytań o brak torów, użycie gumowych kół oraz powiązania firmy z umieszczoną na czarnej liście Huang Kailai.
Autor: jt / Źródło: tvn24bis.pl