Obciążenie związane z opłatą emisyjną doliczaną do ceny paliw mają wziąć na siebie państwowe spółki - zapewniał w środę w Sejmie minister energii Krzysztof Tchórzewski podczas pierwszego czytania projektu nowelizacji ustawy o biopaliwach. Sceptyczna wobec tych zapowiedzi jest jednak opozycja. - To kolejna danina, która podniesie ceny paliw, ale i innych towarów - uważa poseł Zdzisław Gawlik z Platformy Obywatelskiej. PO, Nowoczesna i Kukiz'15 chcą odrzucenia projektu w pierwszym czytaniu, rządową propozycję popiera natomiast Prawo i Sprawiedliwość.
W środę wieczorem w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych oraz niektórych innych ustaw. Nowe przepisy, które mają zacząć obowiązywać od nowego roku, zakładają stworzenie Funduszu Niskoemisyjnego Transportu (FNT) oraz wprowadzenie dodatkowej opłaty emisyjnej.
Środki z opłaty, czyli 8 groszy od każdego litra paliwa, w 85 proc. mają trafić do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a w 15 proc. - do nowo utworzonego FNT. W rzeczywistości faktyczny koszt związany z opłatą to jednak około 10 groszy od litra paliwa ze względu na konieczność zapłacenia VAT.
"Kolejny podatek"
Zdzisław Gawlik z Platformy Obywatelskiej mówił na antenie TVN24 BiS, że opłata emisyjna tylko "ładnie się nazywa", a jego zdaniem w rzeczywistości to kolejny podatek nakładany na Polaków.
- To kolejna danina nakładana nie tylko na tych, którzy kupują paliwo, bo oni zapłacą za każdy litr paliwa więcej, ale także pozostałych Polaków, bo konsekwencją będzie też wzrost cen towarów. Tak na prawdę, za sprawą zmian w przepisach, wzrośnie także cena energii elektrycznej - mówił Zdzisław Gawlik. Z kolei Zbigniew Gryglas ze Zjednoczonej Prawicy stwierdził w TVN24 BiS, że Polska musi inwestować w czyste powietrze i niskoemisyjny transport. - Któż ma za to płacić, jak nie my, którzy dzisiaj trujemy? - mówił Zbigniew Gryglas i dodał, że potrzebne są wielkie środki na zmiany, które dotyczą jakości powietrza i paliw.
- Nad nami wisi jak miecz Damoklesa wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który może skutkować gigantycznymi karami. Z dwojga złego wolę nie płacić kar i mieć czyste powietrze w Polsce - dodał. Chodzi o wyrok ETS z lutego, w którym sędziowie uznali, że Polska naruszyła unijne prawo w dziedzinie jakości powietrza.
Bez podwyżek?
Minister energii Krzysztof Tchórzewski zadeklarował podczas środowego wystąpienia w Sejmie, że opłata emisyjna nie spowoduje podwyżek na stacjach. Wyjaśnił, że jej zapłata spadnie na producentów paliw, czy importerów sprowadzających paliwo do Polski z państw spoza UE.
Wyjaśnił, że wyniesie ona 80 zł od każdego 1 tys. litrów paliwa, który trafi na rynek w naszym kraju. W Ocenie Skutków Regulacji projektu ustawy wskazano, że w 2019 r. rząd planuje dzięki całej nowelizacji zebrać 1,7 mld zł, z czego do FNT trafi 340 mln zł. Natomiast w ciągu 10 lat przychody FNT mają wynieść 6,75 mld zł. Minister wskazał podczas debaty, że w latach 2016 i 2017 znacząco wzrosła sprzedaż paliw. W 2016 roku o 16 proc., a w 2017 roku o 21 proc. - tłumaczył. To z kolei - jak kontynuował - przełożyło się na "znaczący wzrost rentowności spółek paliwowych", które decydują m.in. o hurtowych cenach paliw. Wskazał, że PKN Orlen za cały ubiegły rok miał zysk przekraczający ponad 7 mld zł. - Te spółki (Orlen i Lotos - red.) zdecydowały, (...) zdecydowały zarządy tych spółek, że w związku z wprowadzeniem tej opłaty, nie podniosą ceny paliwa, decydując się na niewielkie zmniejszenie rentowności własnych przedsiębiorstw - powiedział Tchórzewski. Dodał, że taką deklarację otrzymał po rozmowach z władzami państwowych spółek paliwowych. Kierowców próbował uspokajać także prezes Orlenu. "Zdecydowaliśmy, że nie przerzucimy opłaty na konsumentów, bo jest to rozwiązanie korzystne dla firmy i gospodarki kraju. Skorzystają na tym oczywiście również klienci, którzy mniej zapłacą za paliwo na stacji, a my tą drogą ograniczymy ryzyko spadku popytu na paliwa" – podkreślił Daniel Obajtek, cytowany w komentarzu przesłanym PAP przez spółkę. Orlen przypomniał, że wskazywał na początku marca, że analizy dotyczące efektów planowanych regulacji dotyczących dodatkowej opłaty emisyjnej nie wykazują wpływu na finalną cenę dla klienta detalicznego.
Na auta elektryczne
Minister Tchórzewski wyjaśnił w Sejmie również, że z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu finansowane będą inwestycje w zero i niskoemisyjny transport. Jego beneficjentami mają być np. samorządy, firmy naukowo-badawcze. Środki mają - jak zaznaczył minister - wspierać polskich producentów chcących budować samochody elektryczne, pracować nad rozwojem paliw alternatywnych.
Minister mówił, że ustawa pozwoli dofinansowywać kupno samochodów elektrycznych oraz budowę infrastruktury zasilania pojazdów napędzanych paliwami alternatywnymi. Jak mówił, dopłaty na kupno pojazdu mogłyby wynieść ok. 25 tys. zł. Dopłaty do budowy stacji mogłyby wynosić do 50 proc. kosztów stworzenia takiego punktu - dodał Tchórzewski.
Szef resortu energii podkreślił, że inwestycja w niskoemisyjny transport przyczyni się do ograniczenia smogu.
Opozycja przeciw opłacie
Podczas debaty trzy kluby opozycyjne: PO, Nowoczesna i Kukiz'15 złożyły wnioski o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Poparcie tych wniosków zadeklarował klub PSL-UED.
Emocje wśród posłów opozycji wzbudziła głównie kwestia wprowadzenia opłaty emisyjnej. Przekonywali oni, że spowoduje ona podwyżki na stacjach paliw, co uderzy bezpośrednio w Polaków.
Łukasz Rzepecki (K'15) przypomniał spot wyborczy PiS sprzed kilku lat, w którym partia ta zarzucała ówcześnie rządzącym m.in. podwyżki na stacjach. - Jest to antyludzka ustawa, benzyna plus, idziecie drogą PO, która podniosła ceny paliw i podatki - mówił polityk. Marek Sowa z Nowoczesnej przypomniał partii rządzącej ubiegłoroczny poselski projekt ustawy o funduszu dróg samorządowych, który wprowadzał dodatkową opłatę sięgającą nawet 25 groszy na litrze. Dodał, że po "ostrych protestach" PiS wycofało się z tej ustawy. W podobnym tonie wypowiadali się przedstawiciele PO i ludowców. Zdzisław Gawlik z PO mówił wprost o wprowadzeniu "kolejnego haraczu dla Polaków", nowego obciążenia podatkowego.
Mieczysław Kasprzak PSL-UED sugerował, by rząd zmusił spółki paliowe do obniżki cen hurtowych paliw. Proponował, by rząd zastanowił się np. nad obniżką akcyzy na paliwa, zamiast wprowadzać kolejną opłatę.
Autor: msz//dap / Źródło: PAP, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock