Żółte kamery mierzą prędkość na dwóch odcinkach autostrady A1 o łącznej długości około 57 kilometrów. Wielu kierowców wciąż jednak nie wie o ich obecności i nie jedzie z dopuszczalną prędkością - 70 kilometrów na godzinę. Od 20 stycznia do 8 marca odnotowano ponad 51 tysięcy przekroczeń przepisów. Materiał programu "Raport" w TVN Turbo.
Kamery postawiono na autostradzie A1 na 16-kilometrowym odcinku od Piotrkowa Trybunalskiego do Tuszyna oraz od Kamieńska do początku obwodnicy Częstochowy - tu długość odcinkowego pomiaru prędkości to niemal 41 kilometrów.
Ograniczenie na tych odcinkach wynosi 70 km/h. Jeden z kierowców przyznał, że poruszał się tam z prędkością nawet 140 km/h. - Tak jakbym jechał na autostradzie. Zjechałem na ten odcinek, nie zauważyłem, że jest jakiś znak, że wjeżdżam w strefę, gdzie zaczyna się pomiar prędkości - powiedział.
Znak informujący o kontroli prędkości stoi na początku strefy objętej pomiarem, a na trasie nie ma ponownego przypomnienia. - Nie ma wcześniej żadnego ostrzeżenia. Nie ma również informacji mówiącej o tym, na jakim odcinku drogi jest prowadzony pomiar - tłumaczy podkom. Antoni Rzeczkowski z Komendy Głównej Policji.
"Prędkości pojazdów zmalały"
Odcinkowe pomiary prędkości zostały wprowadzone na A1, by pomóc robotnikom budować autostradę. - Przede wszystkim, by zminimalizować ryzyko wystąpienia niebezpiecznych zdarzeń drogowych oraz wyhamować prędkość - wyjaśnia Monika Niżniak z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.
Od 20 stycznia do 8 marca prędkość na tych dwóch odcinkach A1 przekroczyło ponad 51 tys. kierowców, co daje średnia prawie 1100 na dobę. Mimo to sytuacja się poprawia. - Rzeczywiście te prędkości pojazdów zmalały. Jest to odczuwalne - stwierdza Sylwester Wolankiewicz, kierownik budowy powstającego odcinka A1.
Kierowców może kusić jakość drogi, a na dłuższym z odcinków pomiarowych czujność kierowców może usypiać długa i monotonna jazda. Wielu też jeździ na pamięć. - Mając takie poczucie, że na takich arteriach tego odcinkowego pomiaru prędkości nie ma. Natomiast on jest i jak widać działa dosyć skutecznie - mówi Ewa Odachowska, psycholog transportu z Instytutu Transportu Samochodowego.
Koszt instalacji służących do odcinkowych pomiarów prędkości wyniósł ponad 240 tys. zł. OPP ma zniknąć z autostrady A1 po zakończeniu budowy.
Źródło: TVN Turbo
Źródło zdjęcia głównego: TVN Turbo