Od początku 2022 roku jeżdżąc po polskich drogach trzeba uważać nie tylko na wyższe mandaty, ale również pilnować ważności ubezpieczenia komunikacyjnego OC. Wzrosła bowiem kara za jego brak. - Jeśli rośnie w danym roku minimalne wynagrodzenie, to tak samo od tego rośnie opłata za brak ważnego OC - wyjaśnił Damian Ziąber z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.
W 2022 roku płaca minimalna wzrosła z 2800 zł do 3010 zł brutto. Na podstawie tej kwoty jest wyliczana kara za brak OC. Ostateczna wysokość opłaty zależy od dwóch czynników. - Po pierwsze, od tego o jakim pojeździe mówimy, bo inne są opłaty dla motocykla, samochodu ciężarowego i dla osobowego. Też zależy to od tego, jak długo jesteśmy bez tego obowiązkowego ubezpieczenia OC - wskazał Marcin Tarczyński z Polskiej Izby Ubezpieczeń.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO >>>
Kara za brak OC 2022
Jeżeli zarejestrowany samochód osobowy nie będzie miał wykupionego ubezpieczenia OC przez dłużej niż 14 dni, to wówczas dodatkowa opłata wynosi dwukrotność płacy minimalnej - 6020 zł. Mniej, bo 3010 zł zapłacą osoby, jeżeli auto nie ma OC od 4 do 14 dni. Nieopłacenie składki przez trzy dni może skończyć się karą w wysokości 1200 zł.
W przypadku samochodów ciężarowych i autobusów stawką wyjściową jest trzykrotność płacy minimalnej. Maksymalna opłata, w przypadku braku OC powyżej 14 dni, to 9030 zł.
Właściciele innych pojazdów np. motocykli za ponad dwutygodniowe gapiostwo zapłacą 1000 zł.
Najczęściej do przerwania ciągłości polisy dochodzi w sytuacji zmiany właściciela pojazdu. - Kupuję od kolegi samochód, sprawdzam do kiedy jest ważna polisa, ustawiam sobie przypominacz w telefonie, w komputerze, na lodówce karteczkę, kiedy powinienem zadbać o to, żeby na nowo dla siebie wyliczyć składkę OC i wykupić polisę - radzi Damian Ziąber.
Należy pamiętać, że konsekwencje braku OC mogą być znacznie poważniejsze niż dodatkowa opłata. - Jadąc bez OC spowodujemy kolizję albo wypadek drogowy, to owszem, Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny wypłaci odszkodowanie osobie poszkodowanej, natomiast ma prawo zgłosić się do sprawcy wypadku czy kolizji z tak zwanym regresem, czyli o zwrot kosztów wypłaconego odszkodowania - powiedział Marcin Tarczyński.
Koszty te mogą wynieść nawet kilkaset tysięcy złotych. Rekordziści musieli zwracać do UFG przeszło 1 mln zł.
Autorka/Autor: mb/ams
Źródło: TVN Turbo
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock