W harleyach zawsze chodziło o głośny dźwięk widlastego silnika, idący w parze z potężnymi wibracjami. Dzięki temu koneserzy tych maszyn mogli uznać, że siedzą na prawdziwym motocyklu, a nie „plastikowej podróbce z dalekiego wschodu”. Firma ogłosiła projekt jednośladu na baterie, środowisko przyjęło informację dość sceptycznie.
I podobno nie chodzi o to, że z japońskimi motocyklami wagi ciężkiej jest coś nie tak. Problemem jest zbyt płynne, aksamitne wręcz prowadzenie, mimo że posiadają silniki w układzie widlastym. Ponadto są zbyt sterowne, jak na choppera nie przystało.
Biorąc pod uwagę takie zarzuty wobec innych, niż legendarne choppery, trudno było się spodziewać właśnie po tym producencie motocykla o napędzie elektrycznym.
Prawdopodobnie dlatego, kiedy firma ogłosiła projekt jednośladu na baterie, środowisko przyjęło newsa dość sceptycznie. Niezniechęcony tym faktem producent z Milwaukee stworzył prototyp pod kryptonimem LiveWire, z którym objechał w roku 2014 całe Stany Zjednoczone, a w 2015 Europę, by pokazać go szerszej publiczności. Producent tych kultowych jednośladów zapowiedział niedawno, że jednak wyprodukuje seryjny motocykl na baterie. Jaki będzie? Na razie nie wiemy. Na tę chwilę jedynym punktem odniesienia jest pokazany przed dwoma latami prototyp. LiveWire brzmiał nieco jak silnik odrzutowca i rozpędzał się od 0 do 100 km/h w czasie poniżej 4 sekund. Ale najlepsze wrażenie robiło pełne odkręcenie manetki przy prędkości 90 km/h plus. Harley na baterie dobija wówczas do swojej maksymalnej prędkości w mniej niż chwilę. Zastosowanie pierwszej w historii marki HD ramy aluminiowej, w której zamknięto 300-voltowe baterie i trójfazowy silnik, wystarczy żeby rozpędzić motocykl do 150 km na godzinę Wracając do premiery seryjnego modelu o napędzie elektrycznym, producent zapowiedział sprzedaż nie później niż za pięć lat.
Jak mówił w wywiadzie dla Milwaukee Business Journal, Sean Cummings, wiceprezes ds. globalnego rynku firmy: "Głównym wyzwaniem, z jakim spadkobiercy Pana Sylwestra Harley'a i Artura Davidsona będą się musieli zmierzyć, to zasięg jednośladu. LiveWire przy delikatnej jeździe może pokonać do 100 km na jednym ładowaniu. Zwiększenie odległości między „tankowaniami” nie będzie takie proste w przypadku motocykla, gdzie waga i rozmiary odgrywają kluczową, znacznie ważniejszą niż w samochodach rolę". Na tę chwilę pozostaje jedynie czekać i wypatrywać nowych doniesień prasowych. W międzyczasie można przypomnieć sobie, jak wyglądał prototypowy Harley Davidson LiveWire. Ten ostatni zagrał w niedawnej superprodukcji filmowej pt. Avengers i skoro oni nie wstydzili się jeździć HD na baterię, to może honoru prawdziwych harleyowców też to nie poplami.
Zobacz materiał o specjalnych osłonach, które mogą ocalić życie motocyklistom (16.06.2016):
Autor: Jakub Tomaszewski/gry / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: harley-davidson.com | Lionel Beylot