Po polskich drogach jeździ najwięcej starych samochodów w całej Unii Europejskiej. Jak wynika z danych Eurostatu, 20 lat lub więcej ma 33,7 procent wszystkich aut w naszym kraju. Zdaniem Jakuba Farysia, prezesa Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, liczba starych samochodów może być nieco zawyżona przez "martwe dusze".
Jak wynika z danych Eurostatu za 2016 rok, tuż za Polską znalazła się Estonia - 27,6 proc., a na trzecim Malta - 22,8 proc. Tuż za podium sklasyfikowano Finlandię, w której stare samochody stanowią 22,5 proc. wszystkich aut.
Na drugim biegunie znalazły się takie kraje jak Irlandia, Dania, Luksemburg, czy Belgia. To tam są bowiem najwyższe wskaźniki nowych samochodów (poniżej dwóch lat).
Po irlandzkich drogach jeździ 24,6 proc. aut, które mają poniżej dwóch lat. W przypadku Danii jest to 23,3 proc., Luksemburga - 23,1 proc., zaś Belgii - 21,2 proc.
Problem "martwych dusz"
Jakub Faryś, prezes Polskie Związku Przemysłu Motoryzacyjnego zwracał uwagę, że dane Eurostatu mogą być nieco zawyżone.
- Mamy od wielu lat problem "martwych dusz", to znaczy kilka milionów samochodów prawdopodobnie jest w bazie danych (Centralnej Ewidencji Pojazdów - red.), których fizycznie nie ma - podkreślił gość programu "Bilans" w TVN24 BiS.
Może chodzić o nawet 5-7 milionów takich aut. - One ciągle jeszcze tkwią w tej bazie danych, a są zezłomowane albo wycofane z ruchu - dodał Faryś.
Eurostat podał także, że w Polsce w 2016 roku na 1 tys. mieszkańców przypadało 517 samochodów. Wyższa średnia była tylko w pięciu krajach. Liderem jest Luksemburg z wynikiem 662 aut na 1 tys. mieszkańców. Na podium znalazły się także Włochy - 625 samochodów oraz Malta - 615. Tuż za podium sklasyfikowano Finlandię - 604 i Cypr - 595.
Mniej aut na 1 tys. mieszkańców niż w Polsce jest na przykład w Niemczech. Jak wynika z danych europejskiego urzędu, średnia wyniosła 555 aut.
- Duża liczba samochodów w Polsce w porównaniu z Niemcami, Austrią, czy Czeską Republiką wynika z kiepsko rozwiniętej sieci kolejowej. Tam bardzo dużo pociągów podmiejskich zapewnia obywatelom mobilność. W Polsce, jeżeli mieszka się w małym miasteczku lub na wsi, na ogół do stacji kolejowej jest daleko, dlatego samochód jest koniecznością - wskazywał Jakub Faryś, prezes Polskie Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
Wpływ ceł na Europę
Goście programu byli pytani o wpływ na branżę motoryzacyjną w Polsce ewentualnego wprowadzenia przez USA ceł na europejskie samochody. - Na pewno będziemy odnotowywali spadki (w eksporcie - red.). Odbije się to też na naszym głównym kliencie, jakim są fabryki komponentów i fabryki samochodów w Niemczech - powiedział Rafał Orłowski, analityk firmy AutomotiveSuppliers.
Jak wskazywał, 75 proc. samochodów osobowych produkowanych w Niemczech trafia na rynki zagraniczne, w tym także na Stany Zjednoczone.
- Donald Trump nie rozprawia się tylko z europejską motoryzacją, ale także kanadyjską. Wiele zakładów produkujących samochody jak i komponenty, które później są montowane na przykład w Detroit pochodzi z tamtego rynku. Jedynym na razie, kogo nie dotknięto jest Meksyk - dodał.
Zdaniem Farysia, "światłem w tunelu, że Departament Handlu USA ostrzegł prezydenta Trumpa, że to nie jest dobry pomysł i warto byłoby coś z tym zrobić, ale jednak nie wprowadzać ceł". - Jean Claude Jucnker wybiera się do Stanów Zjednoczonych, żeby na ten temat rozmawiać, bo dla Europy branża motoryzacyjna jest chyba najważniejszą częścią gospodarki i problemy tej branży będą skutkowały na wszystkich - zauważył prezes Polskie Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
Autor: mb / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: tvn24