Trwają analizy dotyczące skrócenia czasu pracy w Polsce - poinformowała ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. - Ponad 100 lat po tym, jak został wprowadzony ośmiogodzinny dzień pracy, czas na następny krok - oceniła. Ministra skomentowała propozycję Polski 2050 w sprawie poluzowania zakazu handlu w niedziele, zapowiedziała także zmiany w sprawie płacy minimalnej.
Ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, która była gościem Radia ZET, stwierdziła, że jest zwolenniczką wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy w Polsce. - Ponad 100 lat po tym, jak został wprowadzony ośmiogodzinny dzień pracy, czas na następny krok. Polacy mają za mało czasu na odpoczynek, za mało czasu dla rodziny, za mało czasu na przyjaźń, miłość. Czas to zmienić - podkreśliła szefowa MRPiPS.
Ministra Agnieszka Dziemianowicz-Bąk będzie gościem czwartkowych "Faktów po Faktach" w TVN24 o 19.30
Krótszy tydzień pracy w Polsce
Jak przypominała, "czterodniowy tydzień pracy to jest propozycja jeszcze sprzed kilku miesięcy właśnie premiera Donalda Tuska". - To on mówił o tym, że warto przeprowadzić pilotaż skróconego tygodnia pracy. Obok tego pojawiła się propozycja ustawowa mojego klubu Lewicy, żeby tydzień pracy skrócić do 35 godzin. W tej chwili to, co robimy w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej to patrzymy, które z tych rozwiązań byłoby lepsze dla polskiego rynku pracy, pracownika i gospodarki - poinformowała Dziemianowicz-Bąk w radiowym wywiadzie.
Szefowa MRPiPS przekazała, że zwróciła się jako ministra pracy do Centralnego Instytutu Ochrony Pracy "o przeprowadzenie badań, analiz, efektywności pracy powiązanej z czasem pracy".
Jak podkreśla, przy skróceniu tygodnia pracy musi być zachowana taka sama płaca. - Oczywiście, tutaj w ogóle nie jest rozważane żadne inne rozwiązanie. Mówimy o skróceniu tygodnia pracy przy zachowaniu dotychczasowych wynagrodzeń i jednocześnie przy zachowaniu dotychczasowej, lub poprawie, efektywności tej pracy - tłumaczyła.
Dziemianowicz-Bąk chciałaby, aby zmiana stała się faktem jeszcze w trakcie obecnej kadencji Sejmu.
Poluzowanie zakazu handlu w niedziele
Ministra była pytana w Radiu ZET o to, czy popiera projekt Polski 2050 dotyczący wprowadzenia dwóch niedziel handlowych w miesiącu. - W mojej ocenie ten problem nie jest problemem pilnym, palącym, ważnym - mówiła.
Szefowa MRPiPS zwracała przy tym uwagę, że na ten moment handel w niedziele jest legalny, "tylko jest ograniczony". - Nie jest powszechny, nie jest masowy, więc niedziel handlowych mamy tak naprawdę w Polsce więcej. Każdej niedzieli można coś kupić, produkty pierwszej potrzeby - zauważyła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Ministra podkreślała, że nie tylko ona jest przeciwna zmianom proponowanym przez Trzecią Drogę. Jak wskazywała, przeciwko liberalizacji handlu w niedziele są pracownicy handlu oraz Polska Izba Handlu. - Co więcej, duże sieci handlowe wcale nie palą się do tego, żeby wprowadzać handel w niedziele, ponieważ nie są zainteresowane płaceniem wyższych stawek pracownikom w tym czasie. Jest jedno środowisko, w którego interesie, i które zabiega o zmiany, to są galerie handlowe - oceniła Dziemianowicz-Bąk w radiowym wywiadzie.
Zgodziła się jednak, że są potrzebne zmiany w sprawie wynagradzania za pracę w niedziele, tam, gdzie już taka praca się odbywa. - Powinna być znacznie lepiej wynagradzana. Zgadzam się, bo jest to nasze wspólne stanowisko z wicepremierem Krzysztofem Gawkowskim, że jeśli w ogóle rozmawiać o pracujących niedzielach dla jakiejkolwiek grupy, to za 250 procent wynagrodzenia - podkreślała.
"Babciowe" coraz bliżej
Dziemianowicz-Bąk mówiła też o tzw. babciowym, czyli nowym świadczeniu w ramach programu Aktywny Rodzic. Podkreśliła, że pieniądze w budżecie na ten program są zagwarantowane. - Ostatni kwartał, to już jest ten czas, kiedy powinny być wypłacane - wskazała. Oznaczałoby to, że pierwsze środki mogłyby trafić do rodziców w październiku.
Szefowa MRPiPS zwracała jednak uwagę, że do wypłacania świadczenia potrzebna jest podstawa prawna. - Taka ustawa wyjdzie z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w najbliższych dniach, zgłosimy ją do wykazu prac rządu, później etap prac rządowych i etap prac parlamentarnych - wyjaśniała. Dodatkowo - jak zauważyła - do wypłaty trzeba też przygotować systemy informatyczne Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, na co potrzeba kilku miesięcy.
Świadczenie będzie wynosiło 1500 zł. Ministra tłumaczyła, że pieniądze będą przysługiwały "dla rodziców, którzy potrzebują skorzystać z opieki niani, babci, która funkcje takiej niani by pełniła, albo w ramach dofinansowania miejsca w żłobku".
Warunkiem wypłaty świadczenia ma być umowa zawarta z osobą sprawująca opiekę nad dzieckiem. - W propozycji, którą przygotowaliśmy w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, (...) pojawia się wymóg, żeby zawrzeć jakiegoś rodzaju umowę - nie przesądzamy jej kształtu - z babcią, ciocią, wujkiem, dziadkiem, tak, żeby zgłosić, kto konkretnie opiekuje się dzieckiem - mówiła ministra.
To nie jest tylko kwestia układu pomiędzy rodzicem a osobą sprawującą opiekę, to jest także informacja dla nas, dla systemu, czy to dziecko jest powierzone osobie bezpiecznej - dodała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Ministra mówiła też w Radiu ZET o trwających pracach nad wydłużeniem urlopu macierzyńskiego dla rodziców wcześniaków i dzieci, które po narodzinach zostają w szpitalu.
- Projekt wydłużający urlop macierzyński dla rodziców wcześniaków i dzieci, które po narodzinach zostają w szpitalu, to jest jeden z takich moich osobistych priorytetów w ministerstwie. Dbamy o to, żeby dłuższy urlop dla mam wcześniaków był możliwy do wykorzystania także przez ojców, także przez rodziny adopcyjne i prawnych opiekunów - zaznaczyła.
Płaca minimalna
Ponadto Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej szykuje zmiany w sprawie płacy minimalnej. Jak tłumaczyła szefowa tego resortu, w sprawie płacy minimalnej jesteśmy zobowiązani do wdrożenia unijnej dyrektywy o minimalnych płacach w Unii Europejskiej.
- Ustawę wdrażającą tę dyrektywę już mamy w zasadzie gotową w ministerstwie, jeszcze ostatnie szlify. Wprowadzimy tam określoną zasadę, jaki procent średniego wynagrodzenia powinna stanowić płaca minimalna, ale na tym się nie zatrzymujemy - podkreśliła Dziemianowicz-Bąk w Radiu ZET.
- Zgłaszamy w ramach tej ustawy także propozycję, żeby skończyć z pewnym absurdem. Dziś płaca minimalna wcale nie równa się płacy zasadniczej. Zasadnicze wynagrodzenie często składa się z płacy minimalnej i jest dodawane do płacy zasadniczej: premia, dodatek, dodatki funkcyjne, po to, żeby dobić tego pułapu płacy minimalnej. Naszym zdaniem, zdaniem resortu, płaca minimalna powinna oznaczać płacę zasadniczą, a premie, dodatki, to są bonusy, które powinny być na to nadkładane. Z taką propozycją zwrócimy się do rządu i będziemy do tego przekonywać - zadeklarowała.
W jej ocenie, "jeżeli coś się nazywa minimalne, to powinno być minimalne". - Nielegalne powinno być płacenie mniej niż ta kwota - dodała Dziemianowicz-Bąk.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Grand Warszawski / Shutterstock