W okolicach miejscowości Zabiele, na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego, zapłonęła trawa. Strażacy szacują, że pożar objął od pięciu do nawet kilkunastu hektarów łąk. Z ogniem, na styku trzech powiatów, w chwilach największego natężenia walczyło 40 zastępów straży pożarnej. Do akcji zadysponowano też dwa dromadery i śmigłowiec Black Hawk. W poniedziałek po południu trwało dogaszanie.
W okolicach miejscowości Zabiele, na styku powiatów monickiego, sokólskiego i augustowskiego, na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego zapłonęły w poniedziałek łąki.
Akcję utrudniał silny wiatr
- Zgłoszenie dostaliśmy o godzinie 11.40. Na miejscu jest już około 30 jednostek ochrony przeciwpożarowej w tym grupa operacyjna wraz z dronem - opowiadał nam przed godziną 15 młodszy brygadier Piotr Chojnowski, rzecznik komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku.
Dodał, że do miejsca pożaru dostęp jest trudny. - Do tego akcję utrudnia silny wiatr, który sprawia, że pożar szybko się rozprzestrzenia - podkreślił Chojnowski.
Czytaj też: "Przyroda szybko się odbudowuje. Niemniej szkoda zwierząt, które nie przeżyły". Śledztwo po pożarze umorzone
Dwa dromadery i śmigłowiec w akcji
Na miejscu pojawili się pracownicy parku narodowego. W gaszeniu brali udział dwa dromadery (samoloty gaśnicze) z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku oraz policyjny śmigłowiec Black Hawk zaopatrzony w zbiornik do gaszenia pożarów z powietrza.
Artur Wiatr, dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego, poinformował przed godziną 15, że choć faktycznie akcja jeszcze może potrwać, to strażacy dogaszają już pożar. - Żywego ognia już nie widać. Chcę wszystkich uspokoić, że nie mówimy tu o takiej skali pożaru jak przed trzema laty - zaznaczył.
Komendant Powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Sokółce, starszy brygadier Dariusz Wojtecki po godzinie 17 przekazał, że pożar objął około dziesięciu do jedenastu hektarów łąk. - Pożar został opanowany między godziną 15 a 16. W godzinach szczytu pożaru udział w akcji brało 36 zastępów ochotniczej straży pożarnej i cztery zastępy zawodowej straży pożarnej. Dodatkowo do dyspozycji mieliśmy quady i służby Parku Biebrzańskiego - zrelacjonował.
- Zaczyna padać deszcz, to dobre zjawisko. Jeśli deszcz nie będzie padał, pozostaniemy tutaj do rana, wyznaczymy dozory i będziemy tego pogorzeliska pilnować ze względu na to, przez kilka tygodni nie padał tutaj deszcz, wszystko jest wysuszone - zauważył. Dodał, że w pożarze nikt nie został ranny.
W 2020 roku spłonęło niemal 10 procent powierzchni parku
W 2020 roku doszło do pożaru na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego. Spłonęło wtedy ponad pięć tysięcy hektarów, czyli niemal 10 procent całkowitej powierzchni parku. Pożar zaczął się 19 kwietnia. Z żywiołem walczyły setki strażaków z całej Polski. Akcję gaśniczą udało się zakończyć 26 kwietnia. Następne dwa dni trwało dogaszanie. Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24