Menażki, talerzyki, czajnik, a nawet - wykonane z przerobionych kielichów - lampy naftowe. Takie przedmioty odkopano na polu niedaleko miejscowości Ubrodowice na Lubelszczyźnie. Wszystko wskazuje na to, że należały do żołnierzy carskiej i pruskiej armii, które starły się w tych okolicach w 1915 roku.
- Gdy mówi się o wojnie, zazwyczaj ma się na myśli działania militarne, bagnety i amunicję. Tutaj odkryto zaś przedmioty związane z żołnierską codziennością – narzędzia służące nie do zabijania, ale do przeżycia – mówi Bartłomiej Bartecki, dyrektor Muzeum im. ks. Stanisława Staszica w Hrubieszowie.
Właśnie do tej placówki trafiły eksponaty z czasów I wojny światowej wykopane na polu niedaleko miejscowości Ubrodowice na Lubelszczyźnie przez członków Hrubieszowskiego Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego „Grossus”.
- Pojedyncze przedmioty związane z I czy też II wojną były co jakiś czas znajdowane już w latach poprzednich. Gdyby chodziło na przykład o jedną manierkę, to nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego. W tym przypadku mamy jednak do czynienia z pierwszym na taką skalę odkryciem w dziejach ziemi hrubieszowskiej - zaznacza dyrektor.
Jako pierwsze odkryte zostało emaliowane wiadro
Eksponaty można podzielić na dwie grupy. W pierwszej znajdują się rzeczy należące do armii carskiej, a w drugie armii pruskiej.
- Najpierw trafiliśmy na doskonale zachowane wiadro wyprodukowane przez warszawską fabrykę wyrobów emaliowanych "Wulkan”, która realizowała zamówienia na rzecz armii rosyjskiej. Wewnątrz leżał emaliowany czajnik oraz talerzyk. Znaleźliśmy też głęboką kamionkową patelnię oraz brązową tacę. Z całą pewnością takie rzeczy nie były na wyposażeniu szeregowych żołnierzy rosyjskich. Może więc stanowiły część niewielkiej, ale luksusowej kuchni polowej lub też należały do jakiegoś wysokiej rangi oficera. Za przyjęciem takiej wersji przemawia fakt, że obok leżały też dwie lampy naftowe. Podczas wojny były one niezbędne do czytania map. Co ciekawe, lampy zostały wykonane z przerobionych cynkalowych kielichów przywodzących na myśl czasze używane w cerkwiach - mówi prezes "Grossusa" Grzegorz Dańczuk.
Talerzyk prawdopodobnie zdobyty na Rosjanach
Zupełnie inny charakter mają przedmioty, które odkopane zostały dwadzieścia kroków dalej.
- Tutaj można śmiało postawić tezę, że należały do szeregowego żołnierza. Tym razem pruskiej armii. Odkryliśmy dwie menażki do przechowywania jedzenia, szklankę z grubego szkła oraz dwa talerzyki. Mniejszy z nich jest emaliowany na niebiesko i został wyprodukowany w tej samej fabryce, co wspomniane wcześnie wiadro. Podobnie jak ono nosi sygnaturę carskiego orła wraz ze znakiem towarowym zapisanym cyrylicą. Skoro jednak talerzyk leżał wśród przedmiotów należących do żołnierzy armii pruskiej, można przypuszczać, że został zdobyty na Rosjanach. Być może po wdarciu się do ich okopów – wyjaśnia nasz rozmówca.
"Najcięższe walki toczyły się w lipcu i sierpniu 1915 roku"
Asumpt do poszukiwań dało stowarzyszeniu to, że niedawno Rosja upubliczniła mapy oficerskie, które w czasie I wojny światowej używane były przez armię carską.
– Dzięki temu mogliśmy dokładnie określić, gdzie znajdowały się okopy walczących stron. Na terenach w pobliżu Ubrodowic najcięższe walki toczyły się w lipcu i sierpniu 1915 roku. Na, zlokalizowane na linii Gołębowiec – Ubrodowice – Annopol, okopy 31. Korpusu Armijnego Imperium Rosyjskiego nacierali żołnierze wchodzący w skład wielkiej Bug Armee. Jak opisuje to we wspomnieniach jeden z pruskich żołnierzy, warunki były bardzo trudne, szczególnie że przez dwa tygodnie padały ulewne deszcze. Celem armii pruskiej i austro-węgierskiej było zdobycie pobliskiej miejscowości Chełm. Nastąpiło to dopiero w październiku, co pokazuje z jaką determinacją bronili się Rosjanie – opowiada nasz rozmówca.
Muzeum przygotowuje wystawę
Dodaje, że poszukiwania prowadzone były przy użyciu detektorów metali. - Za zgodą Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Lublinie oraz przy pełnej życzliwości właściciela pola – zaznacza Grzegorz Dańczuk.
Eksponaty będą prezentowane we wspomnianym na wstępie muzeum.
- Jeszcze nie podjęliśmy decyzji czy w ramach wystawy stałej czy czasowej. Na pewno jednak będą pokazywane zwiedzającym. Jesteśmy na etapie przygotowań – podkreśla dyrektor muzeum Bartłomiej Bartecki.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Hrubieszowskie Stowarzyszenie Eksploracyjno-Historyczne „Grossus”